Jedną trzecią wydzierżawionych stołówek szkolnych w Lublinie obsługuje od września Miejska Korporacja Komunikacyjna – spółka-córka MPK. Prezesem spółki jest Zbigniew Bagiński, jeszcze jesienią jeden z najwyższych urzędników miasta. Przypadek?
Bagiński do jesieni ub. roku piastował jedną z najwyższych funkcji w mieście. Jako członek Zarządu Miasta odpowiadał m.in. za imprezy plenerowe, inwestycje z udziałem finansowym mieszkańców, ochronę środowiska, handel, informatyzację urzędu.
– Od chwili, gdy zostałem radnym (w 1990 r. – dop. red.), byłem za prywatyzacją stołówek – nie ukrywa Bagiński. – Ale o decyzji miasta o prywatyzacji stołówek dowiedziałem się w kwietniu, kilka miesięcy po tym, jak przestałem zasiadać w Radzie Miasta i w zarządzie. To jak miałem wykorzystać moje stanowisko?
Od stycznia 2003 r. Bagiński był prezesem MKK. Smaczku dodaje fakt, że jest to spółka-córka należącego do gminy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Bagiński zarabiał tam ok. 5 tys. zł brutto. MKK zajmowało się wówczas sprzątaniem.
– Jak pojawiła się możliwość dzierżawy stołówek, to z niej skorzystałem – dodaje Bagiński. – A co miałem zrobić? Dla satysfakcji kogoś zostać sprzątaczką?
– Znalezienie pracy to problem pana Bagińskiego – ripostuje Celina Stasiak. – Cała otoczka wokół prywatyzacji stołówek nie jest w porządku.
Poprawności przetargów broni miasto.
– Nie mam podstaw sądzić, że wymogi przetargów w którejkolwiek szkole nie zostały spełnione – twierdzi Andrzej Wojewódzki, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania UM Lublin.
Podobnie twierdzą szkoły.
– Wygrała firma oferująca najniższą cenę obiadu i najwyższą stawkę czynszu – zapewnia Izabella Dorożuk, kierownik gospodarczy w Gimnazjum nr 7, gdzie wygrało MKK. – Nazwa firmy czy osoba prezesa nie miała żadnego znaczenia dla wyników przetargu.
MKK wygrało przetargi w gimnazjach nr: 2, 7, 8, 9, 14, 15, 19. Pozostałe 14 stołówek prowadzi 9 firm.
– Wątpię, aby dotychczasowe wcześniejsze stanowisko pana Bagińskiego miało wpływ na przebieg prywatyzacji – mówi Dorota Adach, przewodnicząca regionalnej sekcji oświaty i wychowania NSZZ „Solidarność”. – Dla nas najważniejsze jest, aby miasto, zgodnie z obietnicą, dofinansowało obiady dla dzieci z rodzin najbardziej potrzebujących pomocy finansowej.
– Jesteśmy przygotowani do takiej pomocy – zapewnia Wojewódzki.
Ile kosztują obiady?
kosztują od 3,10
do 4,82 zł (poprzednio
2,20 – 3,80 zł).
Najbardziej zdrożały obiady w gimnazjum
nr 17 (z 2 na 4,20 zł)
oraz nr 9, 14, 15, 16
(z 2 na 4 zł). Najmniej
w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1
(było 2,20 zł jest 3,10 zł), nr 5 (z 2,50 na 3,50 zł).
Najdrożej za obiad płacą uczniowie V LO – 4,82 zł.