Napadł i okradł starszą kobietę. Potem wdarł się do cudzego domu, by spotkać się z byłą dziewczyną. Gospodarze uświadomili go, że kobieta nie żyje od kilku lat.
- Zamroczony mocnym trunkiem w pewnym momencie postanowił udać się do jednego z pobliskich domów - mówi Anna Kamola, z zespołu prasowego lubelskiej policji. -Przypomniał sobie, że pod tym adresem mieszkała kiedyś jego znajoma.
44-latek najpierw wybił szybę w oknie. Wszedł do środka, ale hałasy obudziły właściciela domu. Między mężczyznami doszło do szarpaniny. - Trochę to trwało, zanim 44-latek zorientował się, że będącej w jego zainteresowaniu kobiety, nie ma w domu - wyjaśnia Kamola. - Jego zapędy zostały ostudzone, kiedy dowiedział się, że ta od kilku lat nie żyje.
Pijany mężczyzna trafił do aresztu. Policjanci ustalili, że w walentynkowy wieczór 44-latek napadł jeszcze na idącą chodnikiem starszą kobietę. Pobił 71-latkę, po czym zabrał jej torebkę z pieniędzmi i dokumentami. Kobieta trafiła do szpitala. Jej życie nie było jednak zagrożone.
44-latek ma bogatą kartotekę. Wielokrotnie odsiadywał wyroki za podobne przestępstwa. Tym razem odpowie za rozbój, naruszenie miru domowego i uszkodzenie mienia.