W ciągu pięciu dni podtopił sąsiadów dziesięć razy. Ostatnio - wczoraj rano. Teraz lokatorem z kamienicy przy ul. Narutowicza 27 zajęły się organy ścigania.
- Krzysztof W. postawił sobie za cel utrudnić nam życie - żalą się mieszkańcy kamienicy. - Co chwilę wzywa policję, albo podaje kogoś z nas do sądu. O złe parkowanie, rzekome groźby, agresywne zachowanie, zastraszanie. Mężczyzna oskarża sąsiadów, że to przez nich jego żona poroniła. - Oczywiście wszystko przegrywa. Co nie zmienia faktu, że każdy z nas połowę życia spędza w komisariatach i sądach - opowiadają sąsiedzi.
O kilku sądowych sprawach pana W. pisaliśmy już w grudniu zeszłego roku. Na przykład panią Halinę, Krzysztof W. oskarżył, że pijana klęczała pod jego drzwiami i podglądała go przez dziurkę od klucza. - Tłumaczyłam się też z tego, że kradnę mu korespondencję - dodaje kobieta. - A kiedy policja umorzyła postępowanie, sąsiad zarzucił mi, że go wyzywam. Na szczęście sąd mnie uniewinnił.
Kłopotów ze specyficznym lokatorem jest więcej. - Od 1991 roku pan W. nie płaci za wodę, śmiecie czy ubezpieczenie - wyjaśnia pani Halina, pokazując dokumenty. Mało tego. - Pan W. utrudnia jakiekolwiek duże modernizacje kamienicy - mówi pan Witold, inny z sąsiadów. Efekt? Lokatorzy muszą wciąż korzystać z pieców na prąd. Bo W. nie zgodził się, żeby pracownicy LPEC przy okazji remontu ulicy bezpłatnie założyli centralne ogrzewanie.
Teraz powstał nowy problem. - W ciągu pięciu dni Krzysztof W. dziesięciokrotnie zalał lokal, który jest pod jego mieszkaniem. I w którym mieści się SKOK - tłumaczy pani Halina, siostra właściciela lokalu. W poniedziałek jej brat złożył doniesienie do prokuratury. A wczoraj rano znowu musiał suszyć zalany lokal.
Tym razem na miejscu pojawiła się też policja.
- W ostatnich tygodniach to już nasza trzecia interwencja w tym miejscu w tej samej sprawie - podkreśla podkomisarz Magdalena Jędrejek z KMP w Lublinie.
Sprawą zajęła się też prokuratura. - Ale trzeba zwrócić uwagę, że pierwsze postępowanie w tej kwestii zostało podjęte już półtora roku temu - informuje Marek Zych, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. - Tyle, że nie stwierdzono umyślnego zamiaru mężczyzny, który zalał sąsiadów. A pokrzywdzeni nie wytoczyli mu sprawy cywilnej, choć mogli.
Tym razem jednak miarka się przebrała. - W poniedziałek wydałem polecenie podjęcia postępowania - mówi Zych. - A prokuratorowi, który się tym zajmuje, poleciłem odłożenie na bok innych spraw i zajęcie się tą. Śledztwo będzie prowadzone w kierunku Artykułu 288 Kodeksu Karnego, czyli zniszczenia lub uszkodzenia mienia. Grozi za to kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Co na to Krzysztof W.? Nie wiadomo. Nie chce rozmawiać ani ze współlokatorami, ani z nami.