Żywioł wdzierał się do domów. Na zalanych ulicach stały samochody. Całe miasto tkwiło w korkach. A strażacy nie nadążali z odbieraniem kolejnych wezwań.
- Akurat miałem jeść śniadanie - mówi Bolesław Zięba z ul. Czechowskiej. - Na podwórku zobaczyłem wielką wodę. Chwilę później fala nadeszła z drugiej strony domu. Wybiła dziurę w ścianie. Z domu uciekłem, gdy miałem wody po ramiona - opowiada staruszek. - Żyję tu 90 lat. Ale czegoś takiego nie widziałem.
W domu pana Bolesława zniszczone są wszystkie sprzęty, nawet kupiona 4 dni temu lodówka. Ostatnią noc spędził u rodziny. - Będziemy zastanawiać się, jak pomóc w remoncie. To, co widziałem, to rzeczywiście dramat - mówi Paweł Fijałkowski, zastępca prezydenta Lublina. Podobnie wygląda dom Zbigniewa Stanisławka. - Do mnie woda lała się oknami. Nic nie mogłem poradzić - załamuje ręce.
- Od rana odebraliśmy informacje o ponad stu zalanych posesjach - informuje Jerzy Ostrowski z Urzędu Miasta.
Nie będzie piątkowego otwarcia nowo wybudowanego centrum handlowego Lublin Plaza przy ul. Lipowej. Budynek zalała woda. - Lało się, jakby nie było dachu. Woda wdzierała się też głównym wejściem od ul. Lipowej - opowiada Piotr Fink, ochroniarz z firmy Solid. Strażacy ewakuowali cały budynek. - Jeden z pracowników Plazy zaalarmował nas, że pękają stropy nad parkingami - mówi Michał Badach, rzecznik straży. - Na szczęście okazało się to nieprawdą.
- Nie wiem, kiedy będzie otwarcie - przyznaje Eli Mazor, prezes spółki Plaza Centers. - Nie będziemy się spieszyć. Najpierw obiekt musi być sprawdzony przez wszelkie służby. Nie chcemy ryzykować życia choćby jednej osoby - dodaje.
Wodę trzeba było też wypompowywać z archiwum Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń, Teatru Muzycznego, Urzędu Miasta i Telewizji Polskiej. Strażacy nie nadążali z wyjazdami do wezwań.
- Żeby poradzić sobie ze wszystkimi zgłoszeniami ściągamy posiłki z Puław, Opola Lubelskiego, Łęcznej i Lubartowa - mówi Aneta Wożakowska-Kawska z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej.
Zalanych zostało wiele skrzyżowań. Ul. Głęboka zamieniła się w rwącą rzekę. Ludzie brnęli w wodzie po kolana. Pasażerowie czekali na przystanku stojąc na ławce. Wiele autobusów utknęło w rozlewiskach. - Stanęły też trolejbusy, gdy na al. Piłsudskiego jedno z drzew niebezpiecznie pochyliło się nad trakcją - mówi Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK.
Miasto stanęło w korkach. Wielkie zatory utworzyły się nawet na osiedlowych uliczkach, którymi kierowcy próbowali omijać zatłoczone arterie. Tuż po ulewie szwankowały nawet telefony komórkowe. W piętnastopiętrowym biurowcu rektoratu Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej wysiadło zasilanie. Ludzie musieli chodzić po schodach. Jeszcze wieczorem około tysiąca lublinian nie miało prądu. Strumienie wody zrywały płyty chodnikowe, m.in. na ul. Sowińskiego powstały spore wyrwy w asfalcie.
Jedna osoba jest ranna. Podczas jubileuszu Domu Pomocy Społecznej przy ul. Głowackiego zawalił się namiot, który przygniótł młodego mężczyznę.