- Koguty piekł mój ojciec w Motyczu, potem przez jego pracownika, nieżyjącego już Edwarda Bajera, trafiły do piekarni pana Hemperka na Nadrzeczną. Następnie piekł je tam mój ojciec i brat, potem ja. Wyrób wypromowałem na cały świat, kogut rozsławił Kazimierz. Dziś mój kogut ma świadectwo ochronne - mówi Cezary Sarzyński.
- Koguty były pieczone w Kazimierzu od lat, są wyrobem tradycyjnym i wspólnym dobrem całej społeczności lokalnej. Pan Sarzyński nie miał prawa występować o świadectwo ochronne. Tak sądzą mieszkańcy miasteczka - komentuje z kolei Stanisław Pieklik.
Ponieważ kupcy nie mogli dojść do zgody, spór o koguta trafił do Prokuratury Rejonowej w Puławach. Ta rozpoczęła postępowanie sprawdzające, czy Cezary Sarzyński uzyskał świadectwo ochronne na swój koguci wyrób zgodnie z prawem i czy żądania o jego unieważnienie są zasadne.
- Zakończyliśmy postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Pan Cezary Sarzyński zarejestrował znak towarowy na koguta zgodnie z prawem. Uważam, że w tej chwili nie ma podstaw, by występować o unieważnienie świadectwa ochronnego - mówi Marta Romańska, prokurator rejonowy w Puławach.
- Wystąpiliśmy do minister Piwnik o unieważnienie decyzji Urzędu Patentowego - mówi z kolei Pieklik.