Trzy lata i dziesięć miesięcy więzienia – to kara dla recydywisty, który jednym ciosem doprowadził do śmierci znajomego mężczyzny. Do napaści doszło w biały dzień. Świadkiem zdarzenia było dziecko ofiary.
38-letni Mariusz B. był już wielokrotnie karany m.in. za pobicie, rozbój, prowadzenie samochodu po pijanemu czy przestępstwa narkotykowe. W ubiegłym roku doprowadził do tragedii.
Mariusz B. miał partnerkę i dziecko. Mieszkali u matki dziewczyny na lubelskim Czechowie. Z akt sprawy wynika, że w domu nie było najlepszej atmosfery. Mariusz Z. – partner matki kłócił się z jej córką o opłaty za mieszkanie. W czerwcu młodzi ludzie wyprowadzili się na stancję w innej dzielnicy. Aż do połowy sierpnia do większych kłótni nie dochodziło.
Feralnego dnia Mariusz Z. razem ze swoją matką i 4-letnim synkiem siedział na osiedlowym skwerze na Czechowie. Nagle pojawił się tam Mariusz B. Spacerował ze swoją dziewczyną i małą córeczką. Na widok dawnego współlokatora wpadł w szał. Odepchnął wózek z dzieckiem, podbiegł do Mariusza Z. i uderzył go pięścią w twarz. Zaatakowany mężczyzna upadł na chodnik i stracił przytomność.
Jego 4-letni synek podbiegł do niego krzycząc: Tato, wstań! – W pewnym sensie był świadkiem śmierci ojca, bo Mariusz Z. już się nie obudził – przypomniała uzasadniając wczorajszy wyrok sędzia Małgorzata Tatara-Wajs z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Jeden ze świadków próbował pomóc rannemu. Wezwał pogotowie, a Mariusz B. odszedł w swoją stronę. Ranny mężczyzna trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego potężny krwiak i złamanie kości podstawy czaszki. Mariusz Z. zmarł 9 września.
Jak się później okazało, Mariusz B., zaatakował dawnego współlokatora, bo ten obraził jego konkubinę. Prokurator oskarżył Mariusza B. o umyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna przyznał się do uderzenia swojej ofiary.
– Zaprzeczył jednak, by chciał go zabić – dodała sędzia Tatara-Wajs. – Trudno mówić, by oskarżony przewidywał, że po jednym uderzeniu w twarz ofiara odniesie aż tak poważne obrażenia, które doprowadzą do śmierci.
Mariuszowi B. groziło do 12 lat za kratami. Sąd uznał jednak, że atakując swoją ofiarę nie chciał zabić. Mężczyzna został więc skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci. Wymierzono mu karę 3 lat i 10 miesięcy więzienia. Mariusz B. musi również zapłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz matki ofiary. Wyrok nie jest prawomocny.