Wszedł na pomnik smoleński w Warszawie i groził, że wysadzi się w powietrze. Pochodzący z Lublina Krzysztof B. usłyszał już zarzuty
W sobotę rano zamaskowany mężczyzna wdrapał się na samą górę monumentu upamiętniającego ofiary tragedii z 10 kwietnia 2010 roku. 37–letni Krzysztof B. groził, że wysadzi się w powietrze. Bombę miał mieć w reklamówce.
Przez wiele godzin okolice stołecznego placu Piłsudskiego były całkowicie wyłączone z ruchu. Na miejscu działali policyjni negocjatorzy i kontrterroryści. W sumie zaangażowanych było kilkuset funkcjonariuszy.
Pochodzący z Lublina mężczyzna zszedł z pomnika dopiero po długich namowach prowadzonych przez policyjnych negocjatorów. A ładunek, który miał przy sobie, okazał się atrapą.
W poniedziałek prokuratura postawiła mu zarzuty. – Dotyczą stworzenia sytuacji mającej wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób i w efekcie wywołanie czynności policji, wiedząc, że takie zagrożenie nie istnieje oraz zmuszenia groźbą interweniujących funkcjonariuszy do określonego zachowania – podaje Szymon Banna, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Warszawie.
– W toku śledztwa ustalono, że mężczyzna w trakcie zdarzenia nie posługiwał się urządzaniem wybuchowym, ani innym niebezpiecznym narzędziem – zaznacza prokurator.
W poniedziałek Krzysztof B. złożył wyjaśnienia. – Z uwagi na konieczność zapewnienia prawidłowego toku postępowania zastosowaliśmy wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji z obowiązkiem stawiennictwa w wyznaczonej jednostce – dodaje Banna.
Mieszkańcowi Lublina grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.