Urząd Marszałkowski nie widzi nic złego w tym, że przetarg w szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie wygrała firma, której do końca 2000 roku współwłaścicielem był ówczesny zastępca dyrektora ds. lecznictwa, a obecny dyrektor naczelny szpitala Ryszard Sekrecki. Radni Sejmiku Wojewódzkiego twierdzą, że jeśli wszystko było zgodne z prawem,
to niezgodne z etyką.
W zeszłym roku ERES MEDICAL stanął do przetargu organizowanego przez szpital przy al. Kraśnickiej na wyposażenie ośrodka rehabilitacji. Przewodniczącym komisji przetargowej był zastępca ds. lecznictwa R. Sekrecki, który, jak twierdzą nasi informatorzy ze szpitala, był bardzo zaangażowany w sprawy z nim związane. Sekrecki dopiero po kilku monitach Dziennika odpowiedział na piśmie, że co prawda był przewodniczącym, ale wycofał się z komisji w dniu otwarcia ofert, co jego zdaniem świadczy o jego uczciwości. Niemniej jednak przetarg na kwotę blisko 490 tys. zł wygrał ERES MEDICAL, który już w październiku zeszłego roku otrzymał pełną zapłatę za usługi, co w kontraktach ze szpitalami jest zjawiskiem rzadkim.
Zarząd Województwa zlecił dokładne zbadanie sprawy przetargu. Wszelkie decyzje personalne miały zostać podjęte po otrzymaniu wyników kontroli. - Nie dopatrzono się żadnych uchybień w kwestii opisywanego przez Dziennik przetargu - mówi Tomasz Makowski, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego. - W związku z tym nie będzie żadnych konsekwencji w stosunku do dyrektora.
Część radnych Sejmiku Wojewódzkiego w Lublinie ma inne zdanie. Twierdzą oni bowiem, że nawet jeśli strona prawna jest czysta, to strona moralna przetargu jest wątpliwa. - Dziś o godz. 9 rano przed obradami sejmiku zbiera się nasz klub - mówi Jerzy Masłowski, radny z klubu Centroprawicy Sejmiku Wojewódzkiego. - Sądzę, że podejmiemy wspólną decyzję w sprawie interpelacji dotyczącej dyrektora Sekreckiego. Gdyby tak się nie stało, to złożę osobistą interpelację, ponieważ uważam, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.