Są nowe, sprzeczne zeznania świadków w sprawie wypadku, w którym w listopadzie ub. roku zginęły dwie osoby. Nie można wykluczyć, że do wypadku przyczyniła się nie tylko Dorota W., która po pijanemu usiadła za kierownicą
Kobieta przyznała się do jazdy po pijanemu, ale nie do spowodowania wypadku. Utrzymuje, że musiała ominąć przeszkodę, która nagle pojawiła się na drodze. Mógł to być karton lub paczka styropianu.
W czwartek sąd przesłuchał m.in. kierowców, którzy byli na miejscu chwilę po tragedii. Wśród nich był Cezary A., rolnik z okolic Opola Lubelskiego. W dniu wypadku pojechał do Lublina dostawczym volkswagenem. Wypadek widział w drodze powrotnej.
Tomasz P. chwilę przed tragedią jechał od strony centrum Lublina.
– Na środku drogi zobaczyłem paczkę styropianu – oświadczył. – Ominąłem ją, zjeżdżając na prawą stronę. Przejechałem kilkaset metrów i musiałem ostro hamować. Okazało się, że przede mną doszło do wypadku.
Rozbity samochód z ofiarami w środku stał na środku jezdni. Alfa romeo Doroty W. była w rowie. Nie wiadomo, czy na drodze była kolejna paczka styropianu, czy też kobieta straciła panowanie nad autem po ominięciu pierwszej. Tomasz P. zawrócił w kierunku Lublina.
– Paczki, którą widziałem wcześniej, już nie było. Na poboczu kierowca dostawczego samochodu i zamykał klapę – dodał przed sądem.
Tomasz P. zanotował numery rejestracyjne dostawczaka. To numery auta należącego do rolnika. Ten jednak stanowczo zaprzecza, by się zatrzymywał. Zapewnia, że niczego się przewoził i nie wie, dlaczego numery zapisane przez postronnego kierowcę wskazują na jego samochód.
Doroty W. nie było wczoraj w sądzie. W lipcu opuściła areszt, w którym była od listopada. Wpłaciła 25 tys. kaucji.