Państwo dopłaca 250 zł do zakupu nowego telewizora. Z pomocy mogą z tego skorzystać osoby mające sprzęt, który nie nadaje się do odbioru sygnału TV w nowej technologii. Jest jednak haczyk, który ściągnął na głowę pani Janiny z Lublina kłopoty: wybrała za drogi telewizor.
– Ogłoszono sukces, a okazuje się, że nikt nie został w pełni doinformowany. Z tego są tylko kłopoty. Nie chodzi mi o te 250 złotych, ale o fakt, że w takiej sytuacji może się znaleźć wiele osób – mówi pan Krzysztof. Jego mama, Janina, kupiła niedawno telewizor. A po kilku tygodniach dostała wezwanie do złożenia wyjaśnień.
Albo nowy sprzęt, albo brak wizji
Możliwość skorzystania z rządowej dopłaty do zakupu dekodera lub telewizora związana jest ze zmianą standardu nadawania naziemnej telewizji cyfrowej. W poniedziałek 27 czerwca na terenie województwa lubelskiego zostanie wyłączony sygnał naziemnej telewizji cyfrowej. Będzie zastąpiony nowym standardem. Jeżeli ktoś nie ma nowocześniejszego telewizora lub dekodera, który obsługuje ten rodzaj sygnału, to w poniedziałek będzie odbierał programy jedynie TVP (w starym systemie publiczny operator może nadawać do końca 2023 r.).
Z szacunków rządu wynika, że około 2 mln gospodarstw domowych w Polsce nie ma właściwego sprzętu. Te osoby muszą albo kupić dekoder, albo wymienić telewizor na nowszy. Rząd, za zgodą parlamentu, wprowadził stosowne dopłaty. To 100 zł do dekodera lub 250 zł do telewizora. Trzeba tylko złożyć wniosek (przez internet lub w placówce pocztowej) i otrzymuje się specjalny kod do realizacji w sklepie z rządowej listy.
Tak zrobiła pani Janina. 79-latka z Lublina pod koniec kwietnia kupiła telewizor w jednej z popularnych sieci ze sprzętem elektronicznym. – Wybrała model za 4,5 tys. zł. Sam bym się na to nie zdecydował, ale to jej decyzja – opowiada syn kobiety, pan Krzysztof.
Bo za drogo
Kłopoty zaczęły się na przełomie maja i czerwca. Wtedy właśnie pani Janina otrzymała pismo od Janusza Cieszyńskiego, odpowiedzialnego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za cyfryzację. Wobec pani Janiny zostało wszczęte postępowanie administracyjne. Władza chce od niej wyjaśnień. Urzędnicy uznali, że telewizor seniorki jest za drogi. „(…) uzyskane przez Panią świadczenie zostało przeznaczone na zakup telewizora w cenie co najmniej czterokrotnie wyższej niż telewizor posiadający podstawowe funkcjonalności i również umożliwiający dalszy odbiór bezpłatnej naziemnej telewizji cyfrowej (…)”.
– Mama się przestraszyła. Jest już osobą starszą i każde takie urzędowe pismo ma na nią zły wpływ – opowiada syn kobiety. – Sam byłem w szoku. Mam wykształcenie prawnicze. Przed zakupem sprzętu, a także potem, zapoznałem się z warunkami programu. Przeczytałem też ustawę. Nigdzie tam nie ma wskazanej górnej granicy ceny telewizora – mówi nam pan Krzysztof.
W piśmie przytoczony jest ustawowy zapis wskazujący, że dopłata przysługuje „jeżeli trudna sytuacja materialna gospodarstwa domowego tej osoby uniemożliwia samodzielne poniesienie kosztów nabycia odbiornika cyfrowego”.
Limity, jakie limity?
Sprawdzamy informacje umieszczone na rządowej stronie. 30 marca władza informuje: „Od dziś 250 zł dofinansowania do zakupu telewizora”. Nie ma tam ani słowa o tym, że istnieją jakieś limity dochodowe czy cenowe. Ale w informacji z 27 kwietnia pada zdanie: „O dofinansowanie do odbiornika cyfrowego (…) mogą ubiegać się gospodarstwa domowe, które posiadają trudną sytuację materialną”. I dalej: „W tym przypadku, biorąc pod uwagę składane oświadczenie we wniosku i poświadczenie nieprawdy, będą również składane wyjaśniania w toku przeprowadzanych postępowań administracyjnych, a w sytuacji stwierdzonych nieprawidłowości żądany będzie zwrot nienależnie pobranych świadczeń”.
– To bubel prawny – ocenia ustawę pan Krzysztof. – Wystarczyłoby wpisać do niej maksymalną cenę sprzętu i nie byłoby problemu. Tymczasem wiele osób może być teraz pociągniętych do odpowiedzialności. W poniedziałek byłem w markecie z elektroniką. Sprzedawca oferował klientom telewizor za 7 tys. zł. Mówił, że można skorzystać z dopłaty. To wskazuje, że nawet sprzedawcy nie wiedzą, że są jakieś ograniczenia – narzeka mężczyzna.
Napisał już do Kancelarii Premiera. Poprosił m.in. o określenie, ile telewizor dla jego mamy ma kosztować. Odpowiedzi jeszcze nie ma.
Na nasze pytania resort też nie odpowiedział. Zadzwoniliśmy zatem na numer rządowej infolinii obsługującą program. Odbiera kobieta o miłym głosie.
– Czy są jakieś limity cenowe?
– Jakie limity? – pyta konsultantka.
– Co do ceny sprzętu. W jakiej cenie muszę się zmieścić? Czy jest jakiś limit?
– Nie.
– Mogę kupić dowolny telewizor? – upewniamy się.
– Dokładnie tak.