Taksówkarze, którzy powitają Nowy Rok bez kas fiskalnych nie będą mieli prawa wozić klientów. Po zabawie czeka nas więc spacer do domu.
– Na osiemdziesięciu kierowców z naszej korporacji, kasy ma tylko trzech. Producent nie nadąża, wobec tego nie ma szans, żeby dostali kasy przed Nowym Rokiem. W sylwestrową noc będziemy w kropce – mówi Kazimierz Matwiejczuk, prezes Stowarzyszenia Taksówkarzy Radio Czwórki z Lublina.
Taksówkarze potwierdzają, że większość lublinian będzie wracać z sylwestrowych przyjęć na piechotę.
– Większość kierowców zjedzie po północy z trasy. Ryzyko jest spore, słyszałem, że kara za brak kasy to 180 średnich dniówek – mówi Ryszard Solech, prezes lubelskiego stowarzyszenia Echo Taxi.
Bardziej zapobiegliwi okazali się zamojscy taksówkarze. – Większość z nas już ma kasy, bo zamówiliśmy jeszcze latem – mówi Krzysztof Kopeć, prezes Super Taxi. Natomiast na 25 kierowców Radia Taxi 919, kasę fiskalną ma tylko jeden. – Zamawialiśmy w listopadzie i już było wiadomo, że firma nie wyrobi się przed Nowym Rokiem. Dlatego złożyliśmy wniosek do Urzędu Skarbowego o przesunięcie terminu – mówi prezes Janusz Kwiatkowski.
Być może nadzieje prezesa nie są bezpodstawne, chociaż to nie Urząd Skarbowy zdecyduje.
– Wszystko zależy od komunikatu z Urzędu Miar i Wag. Jeżeli się okaże, że jest duża grupa oczekujących, to minister być może przesunie termin nawet do końca stycznia – mówi Anna Puzyna-Sobocińska z Biura Prasowego Ministerstwa Finansów.
A co będzie jak minister nie przedłuży? – Będziemy ryzykować, przecież Nowy Rok to jedyny dzień w roku kiedy można dobrze zarobić – mówi J. Kwiatkowski. •