11-letnia Malwina zginęła, bo wtrąciła się w awanturę pomiędzy matką, a jej konkubentem. Mężczyzna ugodził ją nożem w okolice serca. Dzisiaj został skazany za zabójstwo na 12 lat więzienia.
Malwina była córką Ełły J., zamieszkałej w Białej Podlaskiej Białorusinki. Przed kilku laty kobieta związała się z Tadeuszem L. Urodziła mu trójkę dzieci. Mężczyzna na stałe mieszkał pod Białą Podlaską. W mieszkaniu Ełły gościł bardzo często. Malwinę traktował dobrze.
- Tak samo, jak swoje dzieci, dobrze się z nią dogadywał – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Magdalena Kurczewska-Śmiech. – To okoliczność łagodząca.
Chciał świętować swoje imieniny
29 października 2010 roku, Tadeusz L. przyjechał do Białej Podlaskiej w odwiedziny. Przywiózł wino i słodycze dla dzieci. Chciał świętować swoje imieniny. Ale zamiast tego szybko doszło do awantury. Zdenerwowany mężczyzna zranił się nożem w szyję. Stał przy Ełłe J. Malwina złapała go za rękę. Potem matce dziewczynki udało się wyrwać mężczyźnie niebezpieczny przedmiot. Ale Tadeusz L. znowu go chwycił.
– Odwrócił się do Malwiny i wyprowadził cios – opowiadała kobieta w sądzie. – Potem zadał cios mnie.
Trafiona w serce Malwina zdołała wyjść na klatkę schodową. Tam upadła. Zmarła po dwóch tygodniach w szpitalu. Rana zadana jej matce okazała się niegroźna. Kobieta została trafiona w brzuch. Prokuratura potraktowała atak na nią jako usiłowanie zabójstwa.
"Nie przyznaję się"
Tadeusz L. nie przyznawał się do żadnego z zarzutów. Twierdził, że Ełłą J. ugodził przypadkiem podczas szamotaniny a Malwinę zranił, gdy szarpiąc się z kobietą zamykał drzwi.
- Nie przyszłoby mu do głowy, żeby dziewczynkę zranić czy pobić – bronił go adwokat Tadeusz Lustyk. – Traktował ją jak córkę.
- Przewidywał możliwość pozbawienia życia – ocenił z kolei jego postępowanie sąd. – To osoba, która nie radzi sobie z emocjami.
Tadeusz L. został uznany winnym zabójstwa dziewczynki i usiłowania zabójstwa jej matki. Prokuratura domagała się wymierzenia mu kary 15 lat więzienia. – Alkohol spowodował brak kontroli nad emocjami – mówi prokurator w mowie końcowej.
Rencista wyroku wysłuchał spokojnie. – Będziemy apelować – zwrócił się do swego adwokata wychodząc z sali rozpraw.
Dzisiejszy wyrok nie jest prawomocny.