Policjanci zatrzymali kobietę, podejrzewaną o zabójstwo 10-latka, którego ciało znaleziono w hostelu, w centrum Lublina. To Monika S. - matka chłopca i była prezes lubelskiego Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. Kobieta była wcześniej aresztowana za malwersacje finansowe.
Matkę chłopca zatrzymano w sobotę rano w Puławach. Jak ustaliliśmy - 38-latka, to pochodząca z okolic Bełżyc Monika S., kierująca niegdyś lubelskim Bractwem Miłosierdzia im. św. Brata Alberta.
– Policjanci od wczoraj przez cały czas prowadzili czynności zmierzające do zatrzymania 38-latki – mówi Kamil Gołębiowski, rzecznik KMP w Lublinie. – Sprawdzaliśmy wszelkie możliwe nagrania z kamer monitoringu. Wiedzieliśmy, że pojechała w kierunku Puław. Wsiadała do jadącego tam busa. Policjanci od rana przeczesywali więc Puławy. Zaangażowaliśmy w to bardzo duże siły. W rezultacie, 38-latka została zatrzymana.
Zwłoki jej syna odnaleziono w piątek ok. godziny 14, w hostelu przy ul. Orlej w Lublinie. Ciało znaleźli pracownicy obiektu. Zawiadomili mundurowych. Chłopiec leżał w łóżku.
– Na jego ciele nie ujawniono obrażeń zewnętrznych – dodaje Kamil Gołębiowski.
Już wstępne ustalenia wskazywały natomiast, że dziecko zostało uduszone. Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania matki chłopca. Okazało się, że kobieta dzień wcześniej odebrała syna ze szkoły, po czym oboje pojechali do Lublina i zameldowali się w hostelu. W piątek Monika S. opuściła pokój już bez dziecka.
– Filip był kilka razy w Bractwie ze swoją mamą, kiedy była jeszcze szefową naszego stowarzyszenia – mówi nam jedna z osób pracujących w Bractwie. – To był skromny chłopiec. Wyglądało, że był związany emocjonalnie z matką. Filip był jedynym dzieckiem pani Moniki.
Śledczy wyjaśniający sprawę przesłuchali ojca 10-latka. Po przeprowadzeniu czynności mężczyzna został jednak zwolniony do domu. Okazało się, że nie ma nic wspólnego z tragedią.
Nie wiadomo, czy po zatrzymaniu Monika S. w jakikolwiek sposób przyznała się do zabójstwa. Policjanci nie zdradzają jakichkolwiek informacji w tej sprawie. Prokuratura również wstrzymuje się z informowaniem o bliższych okolicznościach zdarzenia.
– Prowadzimy czynności w tej sprawie – kwituje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Przesłuchanie 38-latki planowane jest na niedzielę. Wtedy Monika S. może usłyszeć zarzuty, dotyczące zabójstwa syna.
Kobieta jest doskonale znana śledczym. W połowie września postawiono jej kolejne zarzuty, dotyczące malwersacji finansowych. Była prezes Bractwa odpowiada za przywłaszczenie ok. 220 tys. zł z konta instytucji. Według prokuratury, pomagała również swoim krewnym w wyłudzaniu kredytów.
Prokuratura ustaliła, że Monika S. przelewała sobie pieniądze przelewała sobie wprost z konta organizacji. Dochodziło do tego w latach 2017–2018. W grudniu ubiegłego roku, po postawieniu pierwszych zarzutów, kobieta przyznała się do winy. Okazało się, że Monika S. była poważnie zadłużona. Korzystała więc z pieniędzy Bractwa, by regulować własne zobowiązania.
Nielegalny proceder był możliwy dzięki współpracy z innymi osobami z kierownictwa Bractwa im. Św. Brata Alberta. Zarzuty w tej sprawie usłyszały już Magdalena W. – skarbnik organizacji oraz księgowa – Dominika S.
Ostatnie zarzuty, dotyczą wystawiania przez Monikę S. fałszywych zaświadczeń o zatrudnieniu i zarobkach. W rezultacie dwie osoby spokrewnione z kobietą otrzymały kredyty w wysokości 38 tys. zł oraz 55 tys. zł.
Po postawieniu pierwszych zarzutów Monika S. została aresztowana na 3 miesiące. Później jednak została zwolniona.