30-letni Tomasz M., podejrzewany o zabójstwo swojej matki, nadal nie usłyszał zarzutów. Śledczy ustalają, czy mężczyzna jest poczytalny. Nie wykluczają, że w chwili zbrodni był pod wpływem silnych leków lub środków odurzających.
– Na piątek zaplanowano sekcję zwłok zmarłej 63-latki – mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Obecnie zatrzymany w związku ze sprawą syn ofiary jest badany przez psychiatrów. Również w piątek powinni oni ocenić, czy mężczyzna jest poczytalny. Od opinii lekarzy będzie zależała decyzja dotycząca postawienia zarzutów.
Do zabójstwa doszło w środę rano, w jednym z mieszkań przy ul. Bolesława Śmiałego Lublinie. Jedna z mieszkanek osiedla zadzwoniła na policję. Poinformowała, że na balkonie pobliskiego mieszkania stoi mężczyzna i krzyczy, że kogoś zabił. Na miejsce natychmiast wysłano policjantów i strażaków. Mundurowi wyważyli drzwi. W mieszkaniu znaleźli zakrwawione ciało kobiety. Wstępne oględziny wykazały, że zginęła od ciosów nożem.
W kuchni na policjantów czekał już syn ofiary – Tomasz M. był bardzo pobudzony i agresywny. Policjantom udało się go jednak szybko obezwładnić.
– Mężczyzna miał na szyi ranę kłutą. Nie można wykluczyć, że sam ją spowodował – informował po zatrzymaniu Andrzej Fijołek z zespołu prasowego lubelskiej policji. – Tomasz M. miał również rany dłoni i przedramion.
Policjanci przewieźli 30-latka do szpitala, skąd wczoraj trafił na badania psychiatryczne. Zmarła 63-latka Ewa M. pracowała w administracji jednego z lubelskich szpitali. Mieszkała razem z synem.
Nie wiadomo, dlaczego Tomasz miałby zaatakować swoją matkę. 30-latek nie wchodził wcześniej w konflikt z prawem. Mógł nadużywać leków lub substancji odurzających, bo cierpiał na bardzo silne bóle głowy. Dlatego miał sięgać po farmaceutyki, które mogły wpłynąć na jego zachowanie.