Jedyny w regionie lubelsko-podkarpackim ośrodek wszczepiający defibrylatory właśnie wszczepił ostatni w tym roku. Tyle urządzeń wykupił oddział NFZ w Lublinie. Tymczasem pielęgniarki nie zgadzające się z ograniczaniem dostępu pacjentów do leczenia, zapowiadają zaostrzenie protestu.
Prof. Widomska-Czekajska mówi, że klinika zgłaszała w oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia zapotrzebowanie na większą ilość defibrylatorów. Bez echa. – Już dwa razy musieliśmy dokupić po kilka defibrylatorów za szpitalne pieniądze. A to bardzo drogie urządzenie. Kosztuje 18–38 tys. zł.
Anna Józefczuk-Majewska, rzecznik prasowy NFZ w Lublinie, powiedziała nam wczoraj, że szpital ma pieniądze na zakup sprzętu do elektrokardiologii (stymulatorów i defibrylatorów). – W wyniku agregacji, czyli zsumowania umów, jakie świadczeniodawcy mieli z różnymi kasami chorych, fundusz zdrowia przesunął 382 tys. zł właśnie na ten cel. Z tego, co wiemy, tej puli jeszcze nie wykorzystano.
Tymczasem związkowcy służby zdrowia, którzy od kilku dni okupują siedzibę NFZ w Lublinie, protestują m.in. przeciw ograniczaniu pacjentom dostępu do leczenia. Nie pomogła piątkowa wizyta wiceprezesa NFZ Marka Kondrackiego. Protestujący mówią, że prezes nie odpowiedział im na najważniejsze pytanie – według jakiego klucza centrala NFZ będzie dzielić pieniądze na leczenie w 2004 r. Obawiają się, że nasz region będzie pokrzywdzony i dostanie mniej niż inne. I że nie będzie pieniędzy nie tylko na defibrylatory, ale na wszystko. – Postawiliśmy warunek, że na odpowiedź czekamy do godz. 11 – mówiła wczoraj Lidia Twardowska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Lublinie.
Niezadowolone z odpowiedzi pielęgniarki zapowiedziały więc, że dziś zaostrzają protest. Nie chciały odpowiedzieć, na czym to będzie polegać, ale wykluczyły głodówkę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że być może nie wpuszczą pracowników NFZ do pracy.