Lubelski uniwersytet został wykreślony z listy uczelni, które dostaną europejskie dotacje.
KUL ubiegał się o ponad 15 mln zł (4,25 mln euro) na rozwój filii w Stalowej Woli. Za te pieniądze chciał zbudować i wyposażyć obiekty dydaktyczno-badawcze, związane głównie z inżynierią środowiska.
– Bardzo zależy nam na rozwoju tej filii – podkreśla Beata Górka, rzecznik uniwersytetu. – Chociażby dlatego, że jest ona szansą dla wielu młodych mieszkańców Stalowej Woli i okolic, których najzwyczajniej nie stać na dojeżdżanie na studia do Lublina czy Rzeszowa.
Z kolei kierowana przez o. Rydzyka Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu starała się o ponad 50 mln zł (15,3 mln euro) na budowę gmachu Wydziału Informatyki i wyposażenie sal laboratoryjnych.
Obie uczelnie złożyły wnioski w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Były pewne, że dostaną pieniądze, bo rząd Jarosława Kaczyńskiego zakwalifikował ich projekty do listy kluczowych, razem z propozycjami 30 innych szkół wyższych z całego kraju.
Tymczasem nowy rząd postanowił zweryfikować listy projektów kluczowych. Ministerstwo Nauki powołało w tym celu specjalny zespół. Eksperci właśnie uznali, że na wspomnianej liście należy pozostawić... dwa projekty: Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz wydziały Chemii, Biologii, Matematyki, Fizyki i Informatyki Uniwersytetu Gdańskiego.
Pozostałe uczelnie z listy wypadły. Oprócz KUL i uczelni o. Rydzyka dotyczy to m.in. Szkoły Głównej Handlowej czy politechnik: Gdańskiej, Wrocławskiej i Łódzkiej. Teraz wszystkie będą musiały w konkursach starać się o przyznanie wcześniej obiecanych pieniędzy. I wcale nie jest pewne, że te środki dostaną.
– Minister nauki i szkolnictwa wyższego zamiast dziękować i wspierać, stosuje represje – skomentował wczoraj w nocy na antenie Radia Maryja o. Rydzyk. – Takie działania przypominają totalitarne metody władz okupacyjnych. Z wyrazem miłosierdzia na twarzy dokonuje się aktów niszczenia – dodał.
Łagodniej zareagował KUL. – Nie odbieramy tego jako jakiegoś ataku. Zostaliśmy potraktowani na takich samych zasadach, jak 29 innych uczelni – mówi Górka. – Choć nie ma co ukrywać, że jesteśmy zdziwieni. Mając zagwarantowane pieniądze mogliśmy coś planować, myśleć o przyszłości. Teraz nagle stało się to niemożliwe.
– Ale jeszcze jest szansa – dodaje rzeczniczka. – Weźmiemy udział w konkursie.