Drewniana studnia pamięta czasy, gdy kilka wieków temu na Kalinowszczyźnie handlowano słomą używaną do krycia podmiejskich dachów.
- Na pewno studnia pochodzi z XVII wieku i pamięta początki klasztoru - mówi Andrzej Gumieniczek, prezes Lubelskiej Fundacji Odnowy Zabytków. - Gdy tylko zrobi się ciepło zabieramy się za jej renowację. Ile drewnianych elementów z dawnej zabytkowej konstrukcji studni da się zachować to ocenią fachowcy, z pewnością część tzw. świadków będzie można po zakończeniu prac zobaczyć. Mamy już wszystkie dokumenty, i potrzebne do rozpoczęcia prac renowacyjnych pozwolenia. Dwaj architekci Janusz Bielak i Paweł Wysocki zrobili projekt. Studnia będzie jak nowa.
Jak wynika z historii obiektu jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia, w czasach gdy za kościołem św. Agnieszki powstawało osiedla mieszkaniowe, studnia była używana. Mieszkańcy pobliskich domków przy ulicy Kalinowszczyzna, którzy czerpali z niej wodę dbali o nią i ją remontowali. Na starych litografia widać, że kiedyś miała wyższą ceglaną cembrowinę.
Jak uważają w fundacji, która szacuje, że remont studni pochłonie kilkadziesiąt tysięcy złotych, studnia z Kalinowszyzny nie ma odpowiednika w całym Lublinie. Prezes pytany czy studnia będzie działała i będzie się z niej znów można napić się wody macha ręką: a po co, jeszcze się w niej ktoś utopi...
agdy