Mieszkańcy bloków przy ul. Grenadierów odstąpili dziś po południu od blokady drogi dojazdowej do działającego pod ich oknami skupu złomu. Ludzie domagają się likwidacji punktu, twierdząc, że jest on dla nich zbyt uciążliwy.
– Prezydent ma przejrzeć dokumentację i wydać decyzję – mówi Anna Młynarska, dowodząca protestem.
– Dajemy mu 10 dni – mówi Marek Czerniawski z działającej w pobliżu firmy Semico 2 produkującej systemy alarmowe. Spółka chciała rozbudować swój zakład, ale zastanawia się, czy z tego nie zrezygnować. – Elektronicy potrzebują pracować w ciszy.
– Nie wiem, jaki jest stan prawny, trzeba sprawdzić, czy zezwolenie na uruchomienie zakładu było zgodne z prawem – stwierdza Adam Wasilewski, prezydent Lublina.
– Obiecałem, że do dwóch tygodni jakieś decyzje zapadną.
– Rozmowy z prezydentem były na tyle obiecujące, że na 10 dni zawieszamy blokadę. Jeśli decyzja nie będzie dla nas zadowalająca, znów staniemy przed bramą – zapowiada Grzegorz Kot.
Mieszkańcy oczekują cofnięcia pozwolenia na prowadzenie skupu złomu. Nie zgadzają się już na odsunięcie zakładu od ich bloków o 70 m, a właśnie to zakładała majowa ugoda między nimi a szefami firmy.
Protestujący twierdzą, że przed trzema laty Ratusz popełnił błąd, wydając pozwolenie na uruchomienie zakładu uznając, że w pobliżu nie ma domów mieszkalnych. Powołują się na protest mieszkańców os. Poręba, którzy wymusili na Ratuszu cofnięcie zgody na budowę masztu z nadajnikami telefonii komórkowej.