Mieli dość patrzenia na zasypane chodniki i przejścia nie do przejścia, więc sami chwycili za łopaty. – Kiedy doczekamy się odpowiedniego nadzoru ze strony Urzędu Miasta? – pytają aktywiści Pieszego Lublina.
– Gdy potrzeby pieszych są ignorowane, trzeba wziąć łopaty we własne ręce – uznali aktywiści grupy Pieszy Lublin, którzy sami odśnieżyli kilka problematycznych miejsc w ścisłym centrum Lublina. Wśród nich były m.in. przejścia przez jezdnię, do których prowadziły tylko wąskie, wydeptane przesmyki i trzeba tu było chodzić gęsiego. – W około godzinę dwie osoby z łopatami odśnieżyły wejścia na siedem przejść oraz spory kawałek chodnika.
– Odśnieżaliśmy dwa wejścia na zebrę na rogu ul. Chopina i Krakowskiego Przedmieścia, jedno na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Ewangelickiej, jedno na Żołnierzy Niepodległej oraz dwa na Radziwiłłowskiej – wylicza Krzysztof Lipka z Pieszego Lublina.
Czy to nie jest trochę „niewychowawcze” tak wyręczać zarządców i miasto?
– Zawstydzą się, jak o tym napiszecie – odpowiada Lipka. – Chcieliśmy pokazać, że to nie wymaga specjalistycznego sprzętu ani dużej ilości czasu: siedem przejść w godzinę w dwie łopaty. Problemem jest też brak systematycznego odśnieżania, bo w wielu miejscach zrobił się już lód, który trzeba rozkuwać, a zrobił się właśnie przez bezczynność służb.
Aktywiści nie wykluczają powtórzenia akcji.