Wyzywał mnie, a na koniec uderzył w twarz – mówi Anna B., żona wielokrotnego reprezentanta Polski. – Nieprawda, ona robi z siebie ofiarę – odpowiada piłkarz.
– Prowadzimy postępowanie w sprawie znęcania się męża nad tą panią – przyznaje Renata Laszczka-Rusek z lubelskiej policji.
Anna B. dodaje: To nie pierwszy taki przypadek. Mąż znęcał się nade mną fizycznie i psychicznie. Musiałam wyprowadzić się z domu. Sprawa rozwodowa nie może się zakończyć, bo on nie stawia się w sądzie.
Jacek B. przyznaje, że tego dnia miał scysję z żoną. – Podszedłem do niej, żeby porozmawiać, a ona powiedziała do mnie spier... i szturchnęła. Oddałem jej, ale nie było to żadne uderzenie w twarz, tylko lekkie trącenie. Jest monitoring w sklepie i można to sprawdzić.
Przyznaje, że jego stosunki z żoną są napięte. – Ale nie znęcałem się nad nią. Sama wyprowadziła się z domu, zabierając majątek wart 1,5 mln zł, narobiła też długów w bankach. Przez lata mojej gry za granicą nie pracowała, a jedynie wydawała zarobione przeze mnie pieniądze na zabiegi upiększające. Teraz robi z siebie ofiarę. To chore – komentuje.
Pracownicy sklepu Alma, gdzie miało dojść do zdarzenia, nie chcą sprawy komentować, bo mają zakaz rozmów z mediami. Dyrektorka sklepu stwierdziła z kolei, że "nie zajmuje się plotkami”.
Anna B. zgłosiła się wczoraj do szpitala. Zrobiła obdukcję. Lekarz stwierdził u niej dystorsję kręgosłupa szyjnego (uraz – red.) i dał zwolnienie z pracy na najbliższy tydzień.