Lubelscy sportowcy powinni promować miasto. Tak uznały władze Lublina. Którzy? O tym zdecyduje przetarg.
Ale z góry wiadomo, że oprócz TŻ Sipma i SPR Lublin nikt nie ma większych szans na miejskie pieniądze
O pieniądze na promocję mogą walczyć tylko ci, którzy przeprowadzili co najmniej trzy krajowe lub międzynarodowe rozgrywki „z udziałem klubów i zawodników z wyższych klas” wspomnianych dyscyplin. A to wskazuje na żużlowców TŻ Sipma i szczypiornistki SPR Lublin.
– Jeśli ktoś jest w stanie zrobić to lepiej, niech startuje w przetargu – mówi Juliusz Szajnocha z Urzędu Miasta. To on jest wskazany w ogłoszeniu jako osoba wyznaczona do kontaktów z wykonawcami.
Ratusz oczekuje, że na koszulkach zawodników, biletach i plakatach znajdzie się herb Lublina. Na tym nie koniec. Zwycięzca ma też zapewnić transmisje lub obszerne relacje ze wszystkich zawodów w radiu i telewizji. Oraz informacje o wynikach w mediach każdego typu.
Jak ma to zrobić klub sportowy? Wątpliwości jest więcej. Bo dziennikarze i tak relacjonują zawody. To ich rola. Czy za ich pracę pieniądze będzie dostawać klub?
– Startujący w przetargu muszą przedstawić dokumenty, z których wynika, że mogą wykonać to, co zamawiamy. Dlatego ofertę może złożyć wspólnie kilka podmiotów – wyjaśnia Tomasz Rakowski, rzecznik prezydenta Lublina.
Specyfikacja umożliwia klubom porozumienia z dziennikarzami. Oraz to, że media będą eksponować lubelskie drużyny. Biorąc za to pieniądze od miasta. Do zdobycia może być nawet kilkaset tysięcy złotych. W miejskiej kasie na ten cel przewidziano 700 tys. zł. Większą część już wydano. •