W starciu o sześć punktów pomiędzy Lublinianką, a Opolaninem długo utrzymywał się bezbramkowy remis. W końcówce sprawy w swoje ręce wziął jednak Krzysztof Rybak. Najpierw strzelił bramkę, potem wypracował drugą i ostatecznie trzy „oczka” zostały na Wieniawie.
W pierwszej połowie obie drużyny miały swoje szanse, ale najlepszą w 35 minucie chyba jednak Opolanin. Bartłomiej Koneczny wyłożył piłkę Mateuszowi Banachowi w polu karnym, ale ten uderzył fatalnie, wysoko nad bramką. I po 45 minutach w Lublinie był bezbramkowy remis.
Po zmianie stron od razu na 0:1 powinien strzelił Kamil Król. Sytuacja nie była może stuprocentowa, bo napastnika gości naciskało dwóch rywali, a z bramki wyszedł także Krzysztof Kurek, który skrócił kąt. Ostatecznie Król w ogóle nie trafił w bramkę. Kolejne minuty? Długo żadnej z ekip nie udawało się otworzyć wyniku, aż do 69 minuty.
Wówczas w swoim stylu, bardzo mocno zza pola karnego huknął Rybak. Bramkarz Opolanina nie miał nic do powiedzenia. Minęło kilkadziesiąt sekund i już było 2:0. Ponownie świetnie zachował się Rybak. „Kylo” skupił tak naprawdę na sobie uwagę czterech zawodników. Najpierw minął jednego gracza, po chwili poradził sobie z drugim, a kiedy dwóch kolejnych szykowało się, żeby go zatrzymać, to zawodnik Lublinianki idealnie zagrał w pole karnego do nadbiegającego Cezarego Kabały. Ten wpadł w szesnastkę i w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem uderzył w krótki róg.
Na koniec wystarczyło jedno długie podanie z linii obrony na połowę Opolanina, a tam Hubertowi Sałasińskiemu futbolówkę odebrał Sebastian Rejmak i wyłożył do Mateusza Miśkiewicza, który ustalił rezultat na 3:0 dla gospodarzy.
– Bardzo się cieszymy, bo wygraliśmy mecz o sześć punktów z bardzo dobrym zespołem – mówi Dariusz Bodak, trener Lublinianki. – Mogliśmy w większym spokoju podchodzić do tego spotkania, ale sami zawaliliśmy ostatnio sprawę. Było jednak widać u chłopaków determinację i robiliśmy to, co ćwiczyliśmy na treningach. Fajnie, że się udało. Słowa uznania dla chłopaków, ale przede wszystkim dla Krzyśka Rybaka, który wygrał nam mecz – dodaje szkoleniowiec klubu z Wieniawy.
Trwa za to kiepska passa Opolanina, który od momentu walkowera za mecz z POM Iskrą Piotrowice dopisał do swojego konta tylko dwa „oczka”.
– Na pewno mamy niedosyt, a wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Do przerwy przy odrobinie szczęścia mogliśmy objąć prowadzenie. Na początku drugiej odsłony też mieliśmy dobrą sytuację. Lublinianka schowała się za podwójną gardą. Dobrze i szczelnie broniła w niskim pressingu. Chwila dekoncentracji, niezłe uderzenie z dystansu spowodowało, że z meczu, który mieliśmy pod kontrolą wszystko nam się posypało. Za chwilę straciliśmy drugiego gola i było po zawodach. Można powiedzieć, że przeciwnik wypunktował nas, jak wytrawny bokser – ocenia Daniel Szewc, trener przyjezdnych.
Lublinianka Lublin – Opolanin Opole Lubelskie 3:0 (0:0)
Bramki: Rybak (69), Kabała (71), Miśkiewicz (90+1).
Lublinianka: Kurek – Wszołek, Giza, Chodziutko, Pioś (90 Kamiński), Jakimiński (90 Grzelak), Kabała (80 Fiedeń), Giletycz (86 Miśkiewicz), Kuzioła, Dzyr, Rybak (73 S. Rejmak).
Opolanin: Adamczyk – Sałasiński, Matysiak, Pałka, Duda (90 Kwiecień), Lucyk (15 M. Banach), Koneczny (78 H. Drozd), D. Banach, Wesołowski, F. Drozd, Król.
Żółte kartki: Rybak, Jakimiński – Duda.
Sędziował: Łukasz Woliński (Lublin).