Łuków musi dołożyć PKS-owi do obsługi miejskiej komunikacji. Przy okazji dokonuje korekty kursów. A niektórzy radni mają wątpliwości, czy bezpłatny transport publiczny jest w mieście w ogóle potrzebny.
Pierwszy autobus komunikacji miejskiej wyjechał na ulice tego 29-tysięcznego miasta 19 czerwca ubiegłego roku. Pasażerowie nie muszą płacić za bilety, to miasto wzięło na siebie koszty zorganizowania transportu publicznego. Pilotażowo wprowadzono tu dwie linie: jedną nad zalew Zimna Woda, a drugą na dworzec PKP. A w styczniu doszła jeszcze trzecia linia, Ł3, którą można dojechać z ulicy Łapiguz na Farfak.
Transport publiczny był obietnicą wyborczą burmistrza Piotra Płudowskiego. – Jak wszyscy wiemy, w ostatnim czasie radykalnie wzrosły ceny oleju napędowego. To spowodowało, że PKS, które wykonuje dla nas usługę, wystąpiło o zwiększenie finansowania – tłumaczy Płudowski.
W tym roku miasto planowało przeznaczyć na ten cel ponad 777 tys. zł. We wniosku przewoźnik wskazywał, że utrzymanie linii wzrośnie nawet do 1 mln zł. – Nie chcieliśmy jednak dokładać tak dużej kwoty do zadania, dlatego dokonaliśmy bolesnej, ale nieodzownej korekty rozkładu jazdy – przyznaje burmistrz.
W marcu samorząd zrezygnował z trzech kursów na liniach Ł2 oraz Ł3. Ale na tym nie koniec. – Dokonaliśmy też analizy kursów nad zalew Zimna Woda i scaliliśmy dwie trasy komunikacyjne. Dzięki temu kwota dotacji dla PKS jest niższa – podkreśla Płudowski. Ostatecznie, radni miasta zgodzili się dołożyć przewoźnikowi blisko 75 tys. zł, a nie ponad 200 tys. zł.
Ale nie zmienia to faktu, że niektórzy radni zastanawiają się nad zasadnością utrzymywania bezpłatnej komunikacji. – Nasze linie stają się coraz droższe przez podwyżkę cen paliwa. Tymczasem, widzę, że niewielu mieszkańców jeździ. Autobusy często i gęsto wożą powietrze – uważa radny Ireneusz Goławski (Razem Ponad Podziałami). – Miasto źle inwestuje pieniądze, raczej należy poszukać oszczędności – przekonuje Goławski.
Jednak władze miasta mają inne zdanie na ten temat. – Z naszych analiz wynika, że w skali tygodnia z komunikacji korzysta ok. 3 tys. osób. To się sprawdza. Niektóre kursy to nawet 50 pasażerów i to wcale nie w godzinach szczytu – precyzuje Mateusz Popławski, zastępca burmistrza.
Podobnie uważa radny Jarosław Okliński (niezrzeszony). – To jest nadal rozruch. Wcześniej byłem sceptyczny, ale wysłuchałem wielu mieszkańców, którzy korzystają z autobusów. To zarówno młodzież, jak i seniorzy. Nie likwidujmy więc czegoś, co się ludziom przydaje – stwierdza Okliński. – Jeśli chcemy polepszać jakość życia mieszkańcom, to musimy myśleć o usługach społecznych, a nie tylko o łataniu dróg. Tego ludzie oczekują – zaznacza radny Arkadiusz Pogonowski (Alternatywa dla Łukowa). – Poza tym, transport publiczny spowodował, że na niektórych ulicach zauważalne są mniejsze korki – dodaje radny.
Nawet opozycja przyznaje, że komunikacja jest w mieście potrzebna. – Ale mieszkańcy muszą mieć świadomość, że wszystko kosztuje. Niewiele miast ma darmową komunikację, a my nie zaliczamy się do samorządów bogatych. Dlatego sprawę kursów należy monitorować i dostosować do potrzeb – sugeruje Artur Gałach, szef klubu PiS. Władze miasta zamierzają zmodyfikować kursy przed wakacjami.