Dwa miesiące niepewności, obaw i oczekiwania na decyzję akcjonariuszy. Losy najlepszej polskiej kopalni i chluby Lubelszczyzny w ciągu jednego dnia zawisły na włosku. Wizja wchłonięcia Bogdanki przez czeski holding przeraziła nie tylko pracowników kopalni. Na szczęście pierwsze podejście Czechów zakończyło się niepowodzeniem. Czy będą następne próby przejęcia?
Bomba wybuchła 5 października. Spółka New World Resources, należąca do Zdenka Bakali, jednego z najbogatszych Czechów, poinformowała, że chce wykupić wszystkie akcje Bogdanki. Za jedną akcję czescy potentaci węglowi zaproponowali 100,75 zł (przy ówczesnym kursie na giełdzie 89 zł).
– Połączenie NWR i Bogdanki stworzy lidera przemysłu wydobycia węgla w Europie Środkowej z Polską będącą w samym centrum przyszłego rozwoju. Planowana konsolidacja połączy dwa najlepsze na rynku zespoły zarządzających o uznanych osiągnięciach – mówił Mike Salamon, prezes NWR.
Zaskoczeni byli wszyscy: począwszy od kierownictwa i pracowników kopalni po jej akcjonariuszy. Kurs Bogdanki w ciągu dwóch dni poszybował z 89 zł do 106 zł. Ci, którzy sprzedali w tym czasie swoje papiery, sporo zarobili na rekordowym kursie. Ale tylko oni mieli powody do zadowolenia. W Bogdance zawrzało.
Jesteśmy przeciw
Zarząd i związkowcy z Bogdanki jednomyślnie i kategorycznie odrzucili ofertę NWR, twierdząc, że zagraża ona interesom spółki i pracowników. Jednym z argumentów było, że przeniesienie siedziby Bogdanki do Londynu może negatywnie odbić się m.in. na zatrudnieniu i inwestycjach w kopalni. – Widzimy ryzyko znacznych negatywnych skutków przejęcia dla spółki oraz brak jakichkolwiek korzyści finansowych – zaznaczał Mirosław Taras, prezes Bogdanki. Podkreślał przy tym, że zaproponowana przez Czechów cena nie jest godziwa i nie odzwierciedla wartości spółki.
Związkowcy w swoich opiniach szli jeszcze dalej, mówiąc, że wrogie przejęcie to pozbawienie Bogdanki niezależności i znaczące straty finansowe. Powołali komitet protestacyjny i zapowiedzieli, że nie cofną się przed żadną formą protestu.
Interes życia dla OFE
Tyle że opinia zarządu i związków nie miała dla przebiegu tej transakcji większego znaczenia. Także minister skarbu nie miał w tej sprawie już nic do powiedzenia. W marcu bowiem państwo sprzedało swoje akcje Bogdanki 14 Otwartym Funduszom Emerytalnym. Za jedną akcję OFE zapłaciły 70,50 zł. A to oznaczało, że odpowiadając na wezwanie NWR, zarobiłyby na czysto ok. 200 000 000 zł. Okazało się więc, że fundusze posiadające 39 proc. akcji Bogdanki są głównym rozgrywającym tej transakcji.
– Czy OFE skuszą się na ofertę NWR? To byłby dla nich interes życia – oceniał Robert Wolanin, dyrektor Domu Maklerskiego IDM SA w Lublinie. – Choć z drugiej strony, inwestycja w Bogdankę w dłuższej perspektywie może okazać się znacznie bardziej opłacalna.
Dlaczego nas sprzedaliście?
I taki front przyjęła Aviva OFE, która ma dziś najwięcej akcji ze wszystkich funduszy (14,7 proc.). – Nasza ocena wartości akcji Bogdanki jest znacząco wyższa od propozycji NWR. Akcje firmy są bardzo dobrą inwestycję długoterminową – ocenił Paweł Klimkowski, zarządzający portfelem akcji w Aviva OFE.
To jednak nie przesądzało sprawy. Przede wszystkim dlatego że NWR mógł podnieść cenę, a OFE do ostatniej chwili mogły zwlekać z ostateczną decyzją. Związkowcy z Bogdanki podnieśli alarm. – Mamy pretensje do ministra skarbu, że nas sprzedał. Teraz może się okazać, że najlepsza polska kopalnia przejdzie w obce ręce – podnosił Józef Przybysz z zakładowej "Solidarności”. – Kontrola państwa dawała nam poczucie bezpieczeństwa. A teraz zostawiono nas na pastwę losu – wtórował mu Brzyski.
Górnicy, tylko spokojnie
Gdy państwo sprzedawało OFE udziały w Bogdance minister skarbu Aleksander Grad tłumaczył, że to najlepszy możliwy kontrahent. – Znaleźliśmy inwestora finansowego i to długoterminowego. OFE pomnażają kapitał dla przyszłych emerytów i dlatego w ich interesie jest podnoszenie wartości posiadanych firm – mówił minister Grad.
Tymczasem, już po pół roku okazało się, że pozbycie się przez państwo kontroli nad najlepszą polską kopalnią może obrócić się przeciwko Bogdance. Nieoficjalnie było wiadomo, że w samym Ministerstwie Skarbu także pojawiły się obawy o los kopalni. Ale podczas listopadowej wizyty w Lublinie minister grad uspokajał górników: Nie widzę żadnego zagrożenia dla Bogdanki. Z tego, co wiem OFE nie wyrażają chęci odsprzedaży akcji spółki – twierdził Grad.
Tego samego dnia spółka NWR otrzymała zgodę UOKiK na nabycie wszystkich akcji Lubelskiego Węgla "Bogdanka”.
Będzie wam dobrze
Tymczasem NWR widząc, że cena to nie wszystko, a lobby przeciwne przejęciu jest w Polsce bardzo silne, zaczęło zabiegać o przychylność górników. Związkowcy zostali zaproszeni na zwiedzenie czeskich kopalni. A zarząd otrzymał zapewnienie, że zostanie w Lublinie. – NWR ma długoletnią historię utrzymywania bardzo dobrych relacji ze swoimi pracownikami oraz związkami zawodowymi – zapewniał Jan Fabian, główny dyrektor operacyjny NWR.
Fabian podkreślał, że gdyby NWR został większościowym akcjonariuszem w Bogdance, ta pozostałaby polską spółką z własną Radą Nadzorczą i zarządem oraz z siedzibą w Lublinie. A podatki zostaną w Polsce.
Przy okazji dowiedzieliśmy się też, że NWR jest aktywnym sponsorem sportu i mecenasem kultury w Czechach.
Zdenek Bakala odwiedza Polskę
To jednak nie wpłynęło na zmianę stanowiska związków i zarządu Bogdanki. OFE również nie wydawały się zainteresowane ofertą Czechów. W ostatni, decydujący dla transakcji, weekend listopada do Polski przyjechał osobiście właściciel NWR Zdenek Bakala. Pojawiły się informacje, że Czesi rozmawiają z OFE, przedstawiając im różne oferty m.in. korzystną wymianę własnych akcji na akcje Bogdanki i wyższą cenę. Zarząd Bogdanki zawiadomił Komisję Nadzoru Finansowego o możliwości naruszenia prawa. A Czesi podtrzymali warunki wezwania z 5 października.
– Konsekwentnie stwierdzamy, że cena w wezwaniu jest pełna i uczciwa i nie zmieniamy warunków wezwania w jakikolwiek sposób – mówił Marek Jelinek, dyrektor finansowy NWR
Łakomy kąsek
30 listopada Czesi ogłosili, że nie skupili planowanych 75 proc. akcji Bogdanki. Tym samym nie doszło do przejęcia spółki. Nie dowiedzieliśmy się jednak, ile akcji udało się skupić NWR i jakie są ich dalsze plany względem Bogdanki.
– Pierwsza fala została odparta. Ale zdajemy sobie sprawę, że to nie koniec zakusów na Bogdankę – komentuje Czesław Brzyski. – Za moment NWR może ogłosić kolejne wezwanie. A może ktoś inny zechce nas przejąć, skoro jesteśmy tak łakomym kąskiem? Wszystko może się zdarzyć.
Górnicy nie kryją żalu: Państwo zbyt pochopnie wypuściło z rąk jedną ze swoich najlepszych spółek. – Minister skarbu powinien zostawić sobie pakiet kontrolny w tak dochodowej i rozwojowej spółce – mówi Brzyski. – A teraz może się okazać, że już nie będzie żadnej polskiej rentownej kopalni.
Kwestia czasu
Eksperci rynku kapitałowego podzielają te obawy. – Czesi chcą przejąć Bogdankę i konsekwentnie będą do tego dążyć. Być może wkrótce zaproponują wyższą cenę i OFE ponownie będą musiały rozważyć tę ofertę – twierdzi Wolanin. – Myślę, że sprawa przejęcia Bogdanki to tylko kwestia czasu.
Zarząd Bogdanki ze spokojem przyjął informację o fiasku Czechów. – Nasi inwestorzy nie odpowiedzieli na wezwanie NWR, mając słuszne przekonanie, że Bogdanka jest silną firmą. Za to im dziękuję – mówił Mirosław Taras, prezes LW "Bogdanka”.
Na pytanie, czy nie obawia się kolejnych prób przejęcia, prezes odpowiada: Jeśli ktoś zdecyduje się zapłacić godziwą cenę za akcje Bogdanki, to my tę ofertę z godziwą – podkreślam – ceną zawsze musimy rozważyć. Przejęcia to normalna sprawa na rynku. A my podchodzimy do tego profesjonalnie.