Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

5 marca 2017 r.
12:49

Bracia Marian, Janusz i Jerzy czyli „Morwa”, „Głaz” i „Jur”. Historia żołnierzy „Zapory”

Pierwsze wspólne zdjęcie trzech braci Pawełczaków zrobiono w 1929 lub 1930 roku na odpuście w Popkowicach. Ostatnie – w czasie amnestii 1945 roku.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Marian, najstarszy z braci, urodził się w 1923 roku, Janusz w 1925, a Jerzy w 1926. Kiedy chłopcom robiono zdjęcie na odpuście w Popkowicach, Eugeniusza nie było jeszcze na świecie.

Latem 1945 roku Marian, Janusz i Jerzy z akowskiego zgrupowania „Zapory” mają już za sobą wiele, często brawurowych akcji przeciwko Niemcom, a później Sowietom. Noszą pseudonimy: „Morwa”, „Głaz” i „Jur”.

Również latem 1945 r. komuniści ogłaszają pierwszą amnestię. – Oddziały partyzanckie na Lubelszczyźnie rosły w siłę i władze komunistyczne zaczęły rozmyślać o zlikwidowaniu podziemia innymi sposobami, niż pacyfikacje terenu – wspomina 94-letni dziś podpułkownik Marian Pawełczak „Morwa”.

Struktury Polskiego Państwa Podziemnego i Delegatury Sił Zbrojnych – spadkobierczyni AK – zostały rozwiązane. Po pertraktacjach z komunistycznymi władzami dowódcy wzywali partyzantów, by korzystali z amnestii, by się ujawniali.

– Byliśmy zrozpaczeni – mówi „Morwa”. – Raczej wolelibyśmy przebijać się na Zachód, ryzykując życiem. Postanowiono jednak inaczej...

Kierunek Nowa Sól

Lubelskie nie było jednak dobrym miejscem na ujawnienie się żołnierzy z oddziału „Zapory”. Było pewne, że komuniści będą się mścić. – Niektórzy otrzymali adresy na zachodnie tereny, my, trzej bracia, wyruszyliśmy do znajomych w Nowej Soli nad Odrą – mówi Marian Pawełczak.

Pojechali zaopatrzeni w „lewe” dokumenty – „Morwa” na nazwisko Stanisława Jankowskiego z Warszawy. Dowództwo pozwoliło im, jako starym partyzantom, zatrzymać broń krótką.

W Nowej Soli, do której zamierzali ściągnąć też innych innych żołnierzy zgrupowania, nie było pracy, ludzie głodowali. Grupka obcych, młodych ludzi o wojskowych postawach zaczęła wzbudzać zainteresowanie mieszkańców, wkrótce też milicji.

– Postanowiliśmy wniknąć w jej szeregi, by mieć rozpoznanie, co o nas wiedzą. Poza tym byłoby to już małe źródło utrzymania – opowiada „Morwa”.

Podania o przyjęcie złożył razem z „Jurem”. Przyjęli tylko „Morwę”.

„Głaz” i „Jur” wyjechali do Łodzi. „Jur” planował zdobyć tam środki do życia, wrócić do Nowej Soli i zbadać możliwości wyjazdu za granicę.

 – W milicji, jako Stanisław Jankowski, pełniłem służbę wartowniczą, pilnowałem mostu na Odrze. To były czasy tzw. szabrowników, którzy wywozili łupy zrabowane na Ziemiach Odzyskanych – mówi Marian Pawełczak. – Raz schwytałem nawet Sowieta, który ukradł samochód osobowy. Byłem przekonany, że zostanę aresztowany. Tymczasem komendant zaproponował mi wyjazd do szkoły podoficerskiej MO we Wrocławiu. Tam zasłynąłem tym, że zatrzymałem sowieckiego żołnierza, który zrabował pieniądze pewnej kobiecie...

Pewnego dnia „Morwa” przeczytał w gazecie o schwytaniu w Łodzi „Jura” i ich kolegi „Modrzewia”. Obaj zostali skazani na śmierć.

Ucieczka

Po szkole milicyjnej „Morwa” dostał przydział do komendy powiatowej w Lubaniu. Podczas jednej z wizytacji miejscowego komisariatu spotkał zatrzymanego przez milicję znajomego mężczyznę z Popkowic. Kazał go zwolnić, a dochodzenie prowadzić z wolnej stopy. To ściągnęło na „Morwę” uwagę Urzędu Bezpieczeństwa (UB).

– Zaczęli sprawdzać moją tożsamość, wkrótce postanowili mnie aresztować – mówi Marian Pawełczak. – Miałem podpisane in blanco druki rozkazów wyjazdów, ruszyłem do Lubelskiego.

W opuszczonym mieszkaniu w Lubaniu „Morwa” zostawił swoim prześladowcom niespodziankę – załadowaną broń myśliwską, którą wcześniej uchronił przed rozszabrowaniem. – Lufy skierowałem w drzwi i jedyne okno, a od języków spustowych strzelb przeciągnąłem sznurki do klamki i ram okiennych. Z późniejszych relacji świadków wiem, że ubecy przez trzy dni głowili się, jak wejść do środka.

Bez prawa łaski

„Morwa” wrócił w rodzinne strony. Nawiązał kontakt z bratem Januszem. Dowiedział się, jak w Łodzi aresztowano „Jura”. Nie znając miasta, bracia i jeszcze jeden ich towarzysz, „Modrzew”, postanowili przeprowadzić akcję aprowizacyjną. Wskazany im przez znajomego obiekt miał jednak połączenie alarmowe z MO i UB. Chłopcy stanęli oko w oko z gromadą funkcjonariuszy bezpieki, rozpoczęła się strzelanina. W pościgu „Jur” został ranny w nogę, skrył się jakiejś komórce, ale znaleźli go. Dopadli też „Modrzewia”. Januszowi udało się uciec.

Pokazowa rozprawa „Jura” i „Modrzewia” odbyła się 2 października 1945 roku w Teatrze Wojska Polskiego przy udziale publiczności – 1000 osób – prasy i kroniki filmowej.

– Obydwu oskarżonym zarzucano przynależność do Narodowych Sił Zbrojnych, co nie było prawdą, ale wówczas było większym obciążeniem. „Jura” i „Modrzewia” skazano na kary śmierci – mówi Marian Pawełczak.

Skazani napisali prośby o ułaskawienie, ale przewodniczący Krajowej Rady Narodowej, agent NKWD Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski.

Wyroki wykonano 23 października 1945 roku o godz. 18.10 w więzieniu śledczym UB przy ul. Szterlinga w Łodzi. Plutonem egzekucyjnym dowodził sierżant Zygmunt Kowalski, egzekucję nadzorował prokurator dr kpt. Gabriel Henner.

Po latach „Morwa” spotkał współwięźnia zamordowanych, który opowiedział mu inną wersję śmierci brata: „Jur” prowadzony na egzekucję rzucił się na oprawców, a ci zmasakrowali go drągami.

– Jak było naprawdę? Zagadkę pomogłaby rozwiązać ekshumacja szczątków mojego brata, ale do dziś nie wiadomo, gdzie jest jego grób.

Historia zatoczyła krąg

Amnestia okazała się podstępem do zniszczenia podziemia. – Nic nie wyszło z ucieczek za granicę, klęską zakończyły się próby powrotu do normalnego życia – wspomina „Morwa”. – W listopadzie i grudniu 1945 roku wielu żołnierzy wracało pod dowództwo „Zapory”, już pod egidą WiN (Wolność i Niezawisłość).

„Morwa” zameldował się u „Zapory” w styczniu 1946 roku. – Było nas ponad 20. Rozbiliśmy posterunki w Bychawie, Wysokiem, Krzczonowie. W marcu nasz oddział liczył już 40 ludzi – mówi Marian Pawełczak.

Jego brat „Głaz” pełnił funkcję dowódcy drużyny w grupie „Misia”. Pod koniec marca 1946 roku „Zapora” z grupą „Misia” wyruszył na Zamojszczyznę, by nawiązać kontakt z dowództwem tamtejszego inspektoratu WiN. To się nie udało. W drodze powrotnej, w nocy z 5 na 6 kwietnia, oddział chciał zająć kwatery we wsi Spławy w powiecie bychawskim.

Był kłopot z kwaterą dla drużyny „Głaza” – w upatrzonym domu gospodarze nie chcieli otworzyć drzwi. „Głaz” krzyknął: „Otwierać natychmiast” i uderzył rękojeścią pistoletu w ramę okienną.

– Od wewnątrz padł strzał. Padając na plecy Janusz wystrzelił cały magazynek amunicji z „wisa” w powietrze – relacjonuje opowieści świadków „Morwa”.

Kula z karabinu przeszyła pierś „Głaza”, przeszła przez kręgosłup.

– Jak się później okazało, zabójca mojego brata był konfidentem UB, należał do Polskiej Partii Robotniczej. Prawdopodobnie nie wierzył, że partyzanci szukają kwatery. Bał się, że przyszli po niego – przypuszcza Marian Pawełczak.

Zabójcy udało się uciec. Nie ucierpieli też jego bliscy. Jednak komunistyczna prasa podawała wówczas, że cała rodzina, łącznie z dziećmi, zginęła w płomieniach, kiedy partyzanci ostrzelali ich dom.

„Brat bandytów”

– Po śmierci Janusza mój najmłodszy brat, zaledwie 14-letni Eugeniusz, zaczął dopominać się o przyjęcie do oddziału. Kategorycznie odmówiłem. Miał do mnie żal, ale przynajmniej on był nadzieją dla naszych dzielnych rodziców – mówi „Morwa”.

Dorastał pod ich troskliwą opieką, skończył szkołę średnią. Gdy poszedł na studia, na Wydział Rolny UMCS, zaczęli się nim interesować czerwoni działacze z uczelni. Szybko odkryli akowską przeszłość jego braci.

– Na jednym z zebrań komunistycznej młodzieżówki, podjęli uchwałę wykluczającą go z grona studentów. Stwierdzili, że „brat bandytów” nie może studiować – wspomina Marian Pawełczak i dodaje, że we wczesnych latach 50. ubiegłego wieku wyrzucano ludzi ze studiów za medalik na szyi lub znak krzyża przed posiłkiem. W lubelskich archiwach, które przeglądał „Morwa”, są na to dokumenty.

Po relegowaniu z uczelni Eugeniusz musiał pójść do wojska. W jednostce w Warszawie też był szykanowany, ale dotrwał do końca służby. Miał wspaniały głos i udało mu się dostać do słynnego Mazowsza. Śpiewał w chórze. Kiedy pierwszy raz miał wyjechać z zespołem za granicę, kierownictwo Mazowsza oświadczyło mu, że nie nigdzie pojedzie, bo jest niepewny politycznie.

Załamany odszedł z zespołu. W październiku 1956 roku odebrał sobie życie.

Nie było dnia bez strzelaniny

W maju 1946 roku rozkazem komendy WiN „Morwa” został awansowany na podporucznika. Dostał przydział do ochrony sztabu zgrupowania.

Grupy podległe zgrupowaniu wzmogły działalność. Likwidowały bandy złodziejskie, dawały się we znaki Sowietom i polskim komunistom. To były dziesiątki akcji.

W tym czasie nie próżnowało też UB. Wysyłało w teren konfidentów, torturowało schwytanych partyzantów, by wymusić zeznania. Komunistyczna prasa opisywała rzekome bestialstwa „Zaporczyków”.

– Jesienią i zimą 1946/47 roku warunki pobytu i działania w terenie robiły się coraz cięższe – podkreśla „Morwa”. – Rozbijaliśmy się na mniejsze grupki, licząc na wsparcie mieszkańców. Ludność jednak była coraz mniej przychylna, mówiono nam, że nasza walka nie ma sensu, że tylko narażamy otoczenie, w którym przebywamy. Co więcej – w terenie zaczęły pojawiać się oddziały UB, udające partyzantów. Nie było dnia bez strzelaniny...

Wyrok

 W lutym 1947 roku Sejm uchwalił kolejną amnestię i rozpoczęły się rozmowy na temat ujawnienia. – Otrzymaliśmy rozkaz zabraniający przeprowadzania jakichkolwiek akcji zaczepnych – mówi „Morwa”

Marian Pawełczak ujawnił się dopiero na wyraźny rozkaz „Zapory”, który dał przyrzeczenie jego matce, że spróbuje ocalić chociaż jednego syna.

Udało mu się skończyć liceum ogólnokształcące dla pracujących, ale już o studiach – za względu na przeszłość – nie było mowy. Wyjechał do Bydgoszczy, gdzie dostał pracę w zakładzie „Kauczuk”, dostał się na zaoczne studia inżynierii wodno-lądowej w Toruniu.

2 kwietnia 1951 przyszło po niego dwóch ubeków. – Na oczach kolegów zostałem aresztowany – wspomina Marian Pawełczak. – W śledztwie usłyszałem: „Co ty sk... myślisz, że ujawnienie to wszystko! A kto odpowie za rozbrajanie posterunków MO i strzelanie do nas? Nie wyjdziesz żywy z więzienia...”

„Morwę” oskarżono głównie o nieszczere ujawnienie i ukrycie czynów dokonanych w czasie działania w „bandzie Zapory”. – Sąd w Lublinie wykazał moją dużą szkodliwość, podpierając tę tezę faktem, że w podziemiu dosłużyłem się stopnia oficerskiego. Wymierzono mi karę 15 lat więzienia. Miała być kara śmierci, ale złagodzono ją do tych 15 lat na mocy amnestii.

Potem były więzienia m.in. we Wronkach, Opolu, Strzelcach Opolskich... Wyszedł w grudniu 1954 roku. Rozpoczął pracę zarobkową, ale kiedy tylko kadrowcy odkrywali jego przeszłość w AK i WiN, musiał szukać nowego zajęcia. Cały czas czuł na plecach oddech UB. – Ostatni raz wezwali mnie na przesłuchanie w 1965 roku – zapamiętał „Morwa.

Nadzieja w DNA

W 1991 roku Marian Pawełczak doprowadził do unieważnienia wyroku przez sąd w Łodzi na brata „Jura”. Na cmentarzu w podlubelskiej Konopnicy wybudował grób, do którego przeniósł szczątki Janusza i Eugeniusza. Postawił tam pomnik ku pamięci trzech braci oraz „Modrzewia”.

– Mimo ciągłych starań nie mogę godnie pochować „Jura” i „Modrzewia”, oprawcy z Łodzi starannie zatarli ślady ich pochówku – mówi „Morwa”.

Marian Pawełczak zabezpieczył w laboratorium próbkę swojego DNA, by w razie odkrycia kolejnych szczątków ofiar UB, był materiał do porównań. Tylko tak może odnaleźć ostatniego brata.

Podchorąży (podporucznik) Janusz Pawełczak „Głaz”

Dowódca drużyny w oddziale Michała Szeremieckiego „Misia”. Zginął w nocy z 5 na 6 kwietnia 1946 roku, zastrzelony przez członka Polskiej Partii Robotniczej. Na wniosek „Zapory pośmiertnie odznaczony Orderem Virtuti Militari i awansowany na stopień podporucznika Armii Krajowej. Spoczywa na cmentarzu w podlubelskiej Konopnicy.

Podporucznik Jerzy Pawełczak „Jur”

Do chwili ujawnienia w sierpniu 1945 roku dowódca plutonu w oddziale mjr. „Zapory”. Aresztowany w Łodzi 31 sierpnia 1945 roku i skazany na karę śmierci. Zamordowany 23 października 1945 roku w Łodzi. Do dziś nie odnaleziono jego grobu.

Podporucznik (podpułkownik) Marian Pawełczak „Morwa”

Od 1943 roku żołnierz Armii Krajowej. W czasie okupacji niemieckiej w oddziale „Zapory”, walczył w plutonie Aleksandra Sochackiego „Ducha”. Po wejściu Sowietów, od lutego 1945, ponownie w oddziale „Zapory”, w plutonie ppor. Jerzego Pawełczaka „Jura”. Po rozwiązaniu oddziału w sierpniu 1945 roku pod fałszywym nazwiskiem Stanisław Jankowski został funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej w Nowej Soli. Skończył Szkołę Podoficerską MO we Wrocławiu i jako agent podziemia objął stanowisko zastępcy komendanta powiatowego MO w Lubaniu. Zagrożony aresztowaniem wrócił do partyzantki. Był dowódcą drużyny w oddziale „Zapory”, służył w ochronie sztabu zgrupowania. Ujawnił się w kwietniu 1947 roku w ramach amnestii. Aresztowany przez UB 2 kwietnia 1951 roku. Został skazany na 15 lat więzienia i osadzony w więzieniu we Wronkach, a potem w Opolu i Strzelcach Opolskich. Zwolniony w grudniu 1954 roku.

Mieszka w Lublinie. W 2016 roku awansowany do stopnia podpułkownika. Jest mocno zaangażowany w utrwalanie pamięci swoich towarzyszy broni.

Pozostałe informacje

Koszykarze będą jeździć komunikacją miejską. I rozdawać niespodzianki

Koszykarze będą jeździć komunikacją miejską. I rozdawać niespodzianki

Fani koszykówki w poniedziałek powinni przesiąść się na komunikację miejską. Lubelskimi autobusami będą jeździć zawodnicy PGE Startu Lublin i będą rozdawać bilety na najbliższy mecz i inne niespodzianki.

Imprezy klubowe w weekend (25 -26 kwietnia)
Imprezy
25 kwietnia 2025, 20:00

Imprezy klubowe w weekend (25 -26 kwietnia)

Lublin nie zwalnia tempa i nie zasypia. Czy czas dobry, czy czas zły, imprezuje przez cały czas. Specjalnie dla was przygotowaliśmy krótki informator, gdzie w Lublinie odbędą się najlepsze imprezy.

PGE MKS FunFloor Lublin pokonał Zagłębie 29:25

Dominika Więckowska (PGE MKS FunFloor): Nie chcemy mieć sobie już nic do zarzucenia

Rozmowa z Dominiką Więckowską, zawodniczką PGE MKS FunFloor Lublin

Strzelanina na Lubelszczyźnie. Jeden z poszkodowanych jest w ciężkim stanie

Strzelanina na Lubelszczyźnie. Jeden z poszkodowanych jest w ciężkim stanie

Do strzelaniny w jednym z lokali gastronomicznych miało dojść w czwartek wieczorem w gminie Niemce - podaje portal RadioZET.pl

Monika B.

Oszpecała córeczkę i organizowała zbiórki na leczenie. Jest akt oskarżenia

Przez kilka lat miała oszpecać córeczkę toksyczną substancją, a potem organizować publiczne zbiórki pieniędzy na jej leczenie. Prokuratura właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Monice B. spod Łukowa.

Karuzela weekendowa - najpierw deszcz, potem piękne słońce
PROGNOZA POGODY
film

Karuzela weekendowa - najpierw deszcz, potem piękne słońce

Przed nami weekend z wyraźną zmianą warunków – zaczniemy w deszczu, a zakończymy w pełnym słońcu.

Glebogryzarki spalinowe – praktyczne rozwiązanie do obróbki gleby w ogrodzie

Glebogryzarki spalinowe – praktyczne rozwiązanie do obróbki gleby w ogrodzie

Odpowiednio przygotowana gleba to klucz do uprawy zdrowej roślinności oraz bujnego, estetycznego ogrodu. Jednak ręczne przekopywanie dużych powierzchni może być niesamowicie czasochłonne i wyczerpujące. Szczęśliwie z pomocą przychodzą glebogryzarki spalinowe, które znacząco ułatwiają i przyspieszają prace w ogrodzie lub na roli. Są to uniwersalne urządzenia, które nie tylko spulchniają ziemię, ale też potrafią ją wyrównać, wymieszać z nawozami, a nawet odseparować kamienie. Gdzie kupić solidne urządzenie?

Już w piątek ChKS Chełm może zapewnić sobie awans do finału PLS 1. Ligi

ChKS Chełm dzisiaj gra o finał w Siedlcach

W drugim spotkaniu półfinałowym fazy play-off CHKS Chełm zagra dzisiaj na wyjeździe z KPS Siedlce. Początek rywalizacji o godzinie 18.

Wielkie studenckie miasteczko na Browarze Perła - znamy datę Lublinaliów!
23 maja 2025, 0:00

Wielkie studenckie miasteczko na Browarze Perła - znamy datę Lublinaliów!

Trzy dni, trzy sceny, dwadzieścia gwiazd. Muzyka, kultura i młodzieńcza energia powracają w wielkim stylu. Już w maju Park Rusałka znów stanie się centrum akademickiego Lublina.

Polska Bezgotówkowa - na czym polega i dlaczego warto skorzystać z programu?

Polska Bezgotówkowa - na czym polega i dlaczego warto skorzystać z programu?

Płatności bezgotówkowe to obecnie standard, jednak dla wielu przedsiębiorców koszt ich udostępnienia nadal stanowi barierę. Z pomocą przychodzi jednak Program Polska Bezgotówkowa, czyli inicjatywa wspierająca rozwój obrotu bezgotówkowego w Polsce. Na czym polega w praktyce? Dlaczego warto z niego skorzystać? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdują się w niniejszym artykule.

Po wygranej w Zielonej Górze i Lublinie Orlen Oil Motor jedzie po zwycięstwo do Wrocławia

Mistrz kontra wicemistrz. Orlen Oil Motor Lublin jedzie do Wrocławia na mecz z Betard Spartą

Na zakończenie trzeciej kolejki Orlen Oil Motor zmierzy się na wyjeździe z Betard Spartą Wrocław. Starcie mistrzów Polski z wicemistrzami zapowiada się bardzo ciekawie. Transmisja w Canal Plus Sport od godziny 19.15. Relacja na naszym portalu dziennikwschodni.pl.

Z życia z aparatem – jak wygląda codzienność pacjenta ortodontycznego?

Z życia z aparatem – jak wygląda codzienność pacjenta ortodontycznego?

Decyzja o założeniu aparatu ortodontycznego to ważny krok na drodze do zdrowego i estetycznego uśmiechu. Choć efekty leczenia potrafią zaskoczyć, codzienne życie z aparatem wiąże się z pewnymi wyzwaniami, do których trzeba się przyzwyczaić. Dyskomfort, zmiana diety czy dokładniejsza higiena jamy ustnej to tylko niektóre z nich. W tym artykule pokażemy, jak naprawdę wygląda życie z aparatem ortodontycznym. Zdradzimy, co dzieje się po założeniu aparatu, jak wygląda adaptacja oraz jak zmienia się codzienność pacjenta – zarówno pod kątem fizycznym, jak i emocjonalnym.

Czym różni się skup aut od komisu samochodowego? Co lepsze?

Czym różni się skup aut od komisu samochodowego? Co lepsze?

Kierowcy, którzy nie chcą tracić czasu na samodzielną sprzedaż swojego samochodu, wybierają najczęściej między komisem a skupem aut. Czym te dwa rozwiązania różnią się między sobą? I które jest lepsze z punktu widzenia sprzedającego?

Alzheimer to nie wyrok. Młode, wrażliwe i z misją, Lublinianki pokazują, jak pomagać z sercem
film

Alzheimer to nie wyrok. Młode, wrażliwe i z misją, Lublinianki pokazują, jak pomagać z sercem

Choroba Alzheimera to jedno z najpoważniejszych wyzwań współczesnej medycyny. Choć każdego dnia na świecie tysiące osób zmaga się z jej skutkami, wiedza na ten temat wciąż bywa niewystarczająca, a wokół choroby narosło wiele mitów. Ten problem dostrzegły uczennice III klasy Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Wielkiego w Lublinie, które w ramach Olimpiady Zwolnieni z Teorii realizują projekt „Active Brain”.

VIII Międzynarodowy Festiwal Braci Wieniawskich. Koncert patriotyczny

VIII Międzynarodowy Festiwal Braci Wieniawskich. Koncert patriotyczny

Lublin znów będzie stolicą muzyki klasycznej – nadchodzi VIII Międzynarodowy Festiwal Braci Wieniawskich. W dniach 2, 9, 13 i 14 maja Filharmonia Lubelska zaprasza na cztery niezwykłe koncerty.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium