Dzień dobry. Nazywam się tak i tak. Obżeram się od 5 lat. A ja mam na imię tak i tak. Jem od zawsze, ale trzy lata temu przestałam nad tym panować. W Lublinie działa Wspólnota Anonimowych... Żarłoków.
Na samą myśl o jakiejkolwiek diecie moja waga rosła. Czułam się całkowicie bezradna i bezsilna wobec jedzenia – mówi Dorota.
Dorota należy do Wspólnoty Anonimowych Żarłoków w Lublinie.
Pan Edward codziennie bierze karteczkę i zapisuje na niej, co będzie jadł następnego dnia.
Śniadanie:
kromka ciemnego pieczywa, biały ser, miód i herbata
Obiad:
zupa warzywna, gotowane mięso z kurczaka i surówka.
Potem stara się trzymać tego planu. – Ale trochę oszukuję, bo powinienem dopisać jeszcze ilość jedzenia, jaką mogę zjeść, np. w gramach – przyznaje Edward.
Karteczka i tak działa.
Człowiek nie myśli o jedzeniu, nie zastanawia się od rana, co będzie jadł.
Siedzę i czekam
Edward jest jednym z pierwszych uczestników spotkań Wspólnoty Anonimowych Żarłoków w Lublinie.
Podobne wspólnoty działają w wielu polskich miastach. W samej tylko Warszawie są aż cztery. Przez lubelską w ciągu ostatniego pół roku przewinęło się około
30 osób. Dziesięć z nich to już stali członkowie WAŻ.
Ale bywało, że pan Edward siedział samotnie i czekał, aż ktoś przyjdzie. Było warto, bo teraz przychodzą.
Kobiety i mężczyźni. Studenci i tacy po pięćdziesiątce. Dzięki życzliwości proboszcza Czesława Paca z parafii św. Mikołaja spotykają się co tydzień w domu parafialnym przy ul. ks. Słowikowskiego na lubelskim osiedlu; na Czwartku.
Wciąż tyją
Dlaczego? Bo jedzenie jest problemem, z którym nie potrafią sobie poradzić.
„Polacy jedzą nie aby żyć, lecz aby umrzeć” pisał przed wiekami Jan Kochanowski. I to – niestety – jest wciąż aktualne.
Niektórzy próbują zrzucić kilka kilogramów, a zamiast tego tyją.
Jedzą czekoladki, ciasteczka i słodkie bułeczki. Bo problemy w szkole i w domu. Bo kłótnia z chłopakiem. – A jedzenie sprawia dużą przyjemność, a więc traktujemy je jak lekarstwo. I nie zdajemy sobie sprawy, że wpadamy w pułapkę, z której bardzo ciężko znaleźć wyjście – mówią członkowie WAŻ.
– My czekamy na ludzi, którzy mają problemy albo z obżarstwem, albo z niejedzeniem – dodaje Edward.
A co takie spotkania mogą dać?
12 kroków
– Można tu przyjść, opowiedzieć o swoich problemach z obżarstwem, albo posłuchać innych. Nikt tu nikogo do niczego nie zmusza, nie nakłania do zwierzeń, nie narzuca żadnych diet, nie każe wykonywać ćwiczeń. Mamy nasz program tzw. dwunastu kroków, który pomaga zerwać z obżarstwem – mówi pan Edward.
Program polega m.in. na przyznaniu się do własnej bezsilności wobec jedzenia.
– Odchudzałam się od zawsze. Wypróbowałam setki diet, pigułek i programów kontroli wagi. Moja waga zmieniała się jak w kalejdoskopie – opowiada Aneta, członkini Wspólnoty Anonimowych Żarłoków. – Potrafiłam schudnąć 15 kg, a potem przytyć 20 kg. Tyłam, chudłam, a potem znów tyłam... i tak w kółko. Moje życie zamieniło się w koszmar.
Tak jak innych żarłoków. Wszystkim wydawało się, że jak już będą szczupli, to będą szczęśliwi. Ponieważ nie byli szczupli, nie byli też szczęśliwi.
– Poczułam się całkowicie bezradna i bezsilna wobec jedzenia. Wiedziałam, że sama sobie nie poradzę. Wtedy dowiedziałam się o WAŻ – wspomina Aneta. – Dzięki spotkaniom zrozumiałam, że jestem uzależniona od jedzenia i że jest to choroba, która trwa przez całe życie. Ale świadomość tej choroby już mnie nie przytłacza.
Monika Maria Dobra
Spotkania lubelskiej wspólnoty WAŻ odbywają się w poniedziałki o godz. 18 przy parafii św. Mikołaja. Informacje, w tym pełny program 12 kroków, można też znaleźć na stronie internetowej www.przewaga.pl