Napisałam do nich, bo ich teledysk w serwisie You Tube obejrzało prawie pół miliona internautów. Gdy się odezwali, licznik wskazywał ponad 650 tysięcy wejść, a oni myśleli nad kolejnym klipem.
Zadzwoniłem do ciebie w piątek wieczorem
z zapytaniem czy mógłbym cię zabrać motorem
do remizy w Sadurkach, na dyskotekę,
podjechałbym po ciebie pod aptekę.
Kto dotarł do tego momentu, obejrzy do końca. Bo dalej jest tylko lepiej.
Na YouTube klip zespołu TMK&FLP "Czekam (Wciąż Cię nie ma)” widziało już 658,691, na Smog.pl ma 1476 komentarzy. Zna ich cała Polska.
Piszę do chłopaków e-maila. Cisza. Odzywają się po kilkunastu dniach. - Chętnie porozmawiamy. Czy to nadal aktualne?
Umawiamy się w pizzerii w Puławach.
Sława też wirtualna
Daleko im do maniery gwiazd. Spięci, skupieni, z uwagą dobierają słowa odpowiadając na pytania. Chwilami rozbrajająco szczerzy.
- Czego słucham? Głównie radia. Mam jeszcze niewyrobione poglądy na ten temat - mówi Filip.
Tomek słucha rocka. Gdy pytam o muzycznych idoli, wymienia Dżem i Europe. Chce grać rocka. Kilkakrotnie podkreśla, że ten klip to tylko żart. I żaden z nich nie czuje się sławny. - Dziewczyny nie rzucają nam się na szyję. Jeszcze nie - śmieją się.
Tata przywiózł kamerę
Tomek: 25 lat, uczy się w warszawskim studium realizacji dźwięku, ale przy dziennikarzach nie chce mówić, co sądzi o tej szkole. Kiedyś jako TMK nagrał kilka utworów hiphopowych, ale bez teledysków. Gra na gitarze w zespole rockowym.
Ich mamy są siostrami.
Projekt TMK&FLP powstał razem z pierwszym nagraniem. Pierwsza publiczność: rodzina. Pierwszy sukces: klip "Czekam (Wciąż Cię nie ma)”. Pierwsze pieniądze z show-biznesu: wciąż przed nimi.
Sadurki wymyśliłem
Miało być jak w klasycznym disco-polo. Motyw dziewczyny w piosence, wpadająca w ucho melodia, człowiek w samochodzie, najczęściej w polonezie.
- Nigdy nie byliśmy na dyskotece w Sadurkach. Kiedyś jadąc do Lublina zobaczyliśmy drogowskaz. Spodobała nam się nazwa.
Filmowali na zmianę. W scenach, gdzie występują obaj, kamera stoi na statywie. - Nie do końca wyszło, jak chcieliśmy. Na przykład miało być zielono. A nie takie szare badyle w tle.
Materiał nakręcili w ciągu kilku dni w czasie świąt wielkanocnych. Po montażu pokazali znajomym. Podobał się. W lipcu wrzucili na YouTube. I wtedy się zaczęło.
Wypas! Respekt! Joł!
- Szacun, dosłownie łoł!
- Buhaha... Tarzam się po podłodze!!!!!!!!
- Ale koleś ma flow... padam
- Wow! Ze śmiechu oplułem klawiaturę!
Filip: Pamiętam, że pojechaliśmy na tydzień nad jezioro. Po powrocie było już 40 tysięcy wejść. To był szok.
Tomek: Nie wszyscy się poznali, że to parodia. Ktoś nas zwymyślał, ktoś ma pretensje, że profanujemy disco-polo. Jeżeli to w ogóle można sprofanować...
Filip: Nie to, że te negatywne nie robią na nas wrażenia, ale podchodzimy do nich z dystansem.
Tomek: Na Smogu ktoś napisał, że to jego kawałek. Zignorowaliśmy to.
Nie ignorują za to postów od tych, którym się podoba. - Jak ktoś chce to wysyłam ten kawałek w mp3 - mówi Tomek.
Przez chwilę myśleli, by zastrzec prawa autorskie. Na pomyśle się skończyło. - To spore koszty. Mam nadzieję, że nikt nam tego nie ukradnie. A jeśli tak, to trudno. Nie ma o co się bić - stwierdza straszy brat.
I jak tu się nie śmiać
Antyperspirant w sztyfcie się skończył niestety
Za to żelu we włosy wtarłem mnóstwo
I w drogę ruszyłem, by spotkać me bóstwo
Można ich było usłyszeć na antenie Radiostacji. Niewiele brakowało, by pojawili się też na szklanym ekranie. - Odezwała się do nas jakaś nowa stacja kablowa. Rozmawialiśmy, daliśmy im nagranie, ale w pewnym momencie kontakt się urwał - opowiada Tomek.
- Nie żałujemy. Robimy to dla zabawy, nie dla pieniędzy - podkreśla Filip.
- Jesteśmy skromnymi artystami - dodaje Tomek. I obaj wybuchają śmiechem. Tak jak na końcu teledysku. Pytam o tę wesołość.
• Specjalnie się śmiejecie? Żeby nikt tego numeru nie potraktował poważnie?
- To kolejny przypadek. Filip pstrykał do rytmu i się pogubił. To nas rozśmieszyło, bo chyba nie ma nic łatwiejszego. A potem przy montażu okazało się, że to nawet pasuje. Ten nowy kawałek też wyśmiejemy. Tylko inaczej - mówi Tomek.
Trawa urośnie
- Utwór jest już gotowy, myślimy nad klipem - Tomek nie ma wątpliwości, że to duże wyzwanie. - Nie może być gorszy od pierwszego kawałka, nie może też być jego kopią.
Nakręcą go pewnie w święta wielkanocne. Bo wtedy obaj mają wolne. Przydałaby się jeszcze ładna pogoda ("a nie takie szare badyle”) i nowa karta telewizyjna, bo stara odmówiła posłuszeństwa. I pewnie znów zrobią go sami, a ktoś napisze, że jest ich sześciu, a dźwiękowiec i operator to geniusze.