Co pan myślał jak uderzał ofiarę nożem? - zapytał sędzia Rafała I., zabójcę mieszkańca Kraśnika. - Nic nie myślałem, do siebie doszedłem jak już leżał nieżywy.
Co mu odwaliło…
Koleżanka z klasy: (wpis na stronie www.dziennikwschodni.pl)
"Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Że znam tego chłopaka. Chodziłam z nim do klasy, siedziałam z nim w ławce, był moim dobrym ziomkiem. Był naprawdę dobrym chłopakiem. Nigdy bym się po nim takiego czegoś nie spodziewała. Jak się dowiedziałam, byłam w strasznym szoku. Nie wiem dlaczego to zrobił, chciałabym aby z nim pogadać teraz żeby dowiedzieć się co mu odwaliło”.
Ale tak naprawdę Rafał I. dobrym chłopakiem nie był. Ma tylko 20 lat, ale dosłużył się już sporej listy wyroków. Był karany cztery razy: za posiadanie narkotyków, włamania i usiłowanie rozboju z nożem w reku. Za to ostatnie przestępstwo, w styczniu tego roku, dostał wyrok w zawieszeniu.
Siedział.
Na wolność wyszedł w grudniu, dwa miesiące przed zabójstwem.
Jego adwokat, jak to adwokat, na procesie próbował zwrócić uwagę na trudne dzieciństwo swego klienta: przemoc w domu, przyjaciela matki, który miał go bić i wyzywać.
- Czy pan ma wyrzuty sumienia? - zapytał na koniec
- Tak.
- Żałuje pan tego co zrobił? - drążył dalej
- Tak…
I zirytował się, że Rafała I. na nic więcej, poza tym jednym słowem, nie stać
Nieszczere wyrzuty
- Pytam o pana przeżycia - naciskał mecenas.
- Nie chce o tym mówić - uciął zabójca.
- Żal nie był szczery - zauważył słusznie sędzia w uzasadnieniu surowego wyroku. - Był tylko obliczony na uzyskanie łagodniejszej kary.
Potrzebowali samochodu
Żanetę S. Rafał poznał miesiąc po wyjściu z aresztu i na miesiąc przed zabójstwem. Dziewczyna była wychowanką kraśnickiego domu dziecka. Wagarowała, uciekała. Po raz ostatni 24 lutego.
- Chcieliśmy coś zmienić w swoim życiu - wyznała policjantom, już po zatrzymaniu.
Zaczęli z Rafałem planować wyjazd do Niemiec. Trzeba było się spieszyć, bo dziewczyna miała wkrótce trafić do odległego ośrodka szkolno - wychowawczego.
Potrzebowali tylko samochodu.
28 lutego Rafał I. zażył amfetaminę. Poprawił marihuaną. Żaneta S. dała mu rękawiczki, żeby nie zostawił śladów zdobywając auto. Sąd uznał, że w ten sposób pomogła mu w przygotowaniu do napadu. Zabójstwa z góry nie planowali.
Wieczorem dziewczyna została na przystanku, a jej chłopak zaczaił się pod garażami przy ul. Komunalnej w Kraśniku. Bandycie był potrzebny nie tylko samochód, ale też dokumenty, które musiał zabrać kierowcy. Wyobrażał sobie, że napadniętego kierowcę zamknie w garażu i wyjedzie z kraju zanim go znajdą.
Pod garaż mercedesem podjechał Bronisław M. Wprowadził samochód do środka. Zabójca najpierw spytał kierowcę czy mu sprzeda ropę. Potem zaatakował.
Najpierw uderzył w twarz. Bronisław M. stawił opór. Chwycił bandytę za ubranie. Obydwaj przewrócili się. Rafał I. wyciągnął z kieszeni nóż, który zawsze nosił przy sobie.
- Po co oskarżony miał nóż - zapytał go sędzia.
- Zawsze nosiłem go przy sobie. Dla samoobrony - odparł Rafał I.
- Dlaczego go pan wyciągnął?
- Zdenerwowałem się i wyjąłem. Nie wiem dlaczego.
Na procesie Rafał I. twierdził, że niewiele pamięta. Uderzył napadniętego raz czy dwa nożem. Nóż złamał się. Ofiarę dobił drewnianym kołkiem.
Rafał I. schował zwłoki do bagażnika. Wsiadł do mercedesa. Z przystanku zabrał Żanetę. Dziewczyna włączyła ogrzewanie, poczuła krew i dostrzegła, ze chłopak ma ślady krwi na ubraniu. - Czy mamy kogoś w bagażniku? - zapytała.
Rafał wyrzucił zwłoki na pole z plantacją malin. Wcześniej zabrał zabitemu portfel z 230 zł. Dziewczyna pomogła mu zetrzeć plamy krwi z samochodu.
- Rafał był mi najbliższą osobą - wyznała w sądzie.
Pod Radomiem mercedesa zatrzymała policja. Właściwie przez przypadek. Rafał zatankował benzynę, bo nie wiedział, że mercedes to diesel. Samochód zgasł mu kiedy obok przejeżdżał radiowóz. Policjanci wylegitymowali chłopaka i dziewczynę. Okazało się, że Żaneta S. jest poszukiwana za ucieczkę z domu dziecka. Została w komisariacie.
Rafałem I. nikt się nie interesował. Przyszedł nawet na komisariat, żeby dziewczyna dała mu pieniądze. Żaneta ani słowem nie wspomniała policjantom o zabójstwie.
Policja zatrzymała Rafała po kilku godzinach, kiedy wiedziała już o napadzie na właściciela mercedesa.
Wyrok
Rafał I. wyrok odebrał spokojnie. Ukradkiem gładził po ręce Żanetę S. skazaną za zacieranie śladów jego zbrodni na trzy lata więzienia. Dziewczyna próbowała pomagać mu na procesie. - Jak byłam w komisariacie to słyszałam odgłosy jak go bili - opowiadała, ale Rafałowi nie pomogła.