Oto jak tę historię opowiada Beata Tyszkiewicz. Wiktoria nie miała jeszcze 20 lat. W sierpniowy dzień wybrała się na przejażdżkę powozem po Berlinie. Nagle zobaczyła, że dorożkarz jadący z naprzeciwka bezlitośnie okłada konia batem.
„Ponieważ miała wrażliwą naturę, wstała w powozie, krzycząc z całych sił, by przestał. I wtedy, gdy tak stała, koniec szala, którym miała owiniętą szyję, wkręcił się w koło jadącego powozu. Udusiła się. Zginęła jak Isadora Duncan (słynna amerykańska tancerka - przyp. aut.)” - opowiada aktorka. Wiktora Jezierską osierociła dwoje małych dzieci: Irenę (babkę Beaty Tyszkiewicz - przyp. aut.) i jej brata. A na pamiątkę dzielnej Wiktorii, córka aktorki nosi jej imię.