W przypadku tworzenia teorii spiskowych dowody nie są konieczne do przekonywania ludzi, którzy chcą w nie uwierzyć. Wystarczą przesłanki i spekulacje. Przeciwnicy 5G połączyli je z nowym koronawirusem ze względu na zbieżność czasową.
Rozmowa z Sarą Janowską, farmaceutką, doktorantką na Wydziale Farmaceutycznym Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, zajmującą się syntezą nowych związków o potencjale przeciwnowotworowym.
• Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleca noszenia maseczek przez zdrowe osoby. W Polsce jest to jednak obligatoryjne. Czy zwykłe, bawełniane maseczki rzeczywiście chronią nas i innych przed zakażeniem?
– Rolą płóciennej maseczki, tak samo jak tej jednorazowej z apteki, jest tworzenie mechanicznej bariery ochronnej ograniczającej przedostawanie się wydzielin z naszych ust i nosa do otoczenia. Nikt z nas nie może być pewny czy przypadkiem nie jest nosicielem wirusa. Dzięki noszeniu maseczek zmniejszamy ryzyko, że zarazimy innych. Jeżeli wszyscy będą nosili tego typu ochronę, istnieją szanse, iż prędkość z jaką rozprzestrzenia się wirus SARS-CoV2 zmaleje.
Nie jest pewne w jakim stopniu zwykła maseczka chroni nas samych. Co prawda, WHO nie zaleca noszenia masek przez osoby zdrowe, jednak tak naprawdę nie wiemy jednak, kto jest zdrowy, a kto chory. Warto mieć na uwadze, że Światowa Organizacja Zdrowia kilkukrotnie zmieniała już zalecenia dotyczące profilaktyki COVID-19. Specjalistyczne maseczki są niezbędne dla personelu medycznego, stanowią produkt deficytowy. Z tego względu, gdyby WHO oficjalnie zaleciło ich noszenie, mogłyby one stać się niedostępne dla osób, które najbardziej ich potrzebują. Musimy mieć również świadomość, że wiedza specjalistów dotycząca nowego patogenu jest ograniczona. Świat medycyny dopiero uczy się jak walczyć z nowym wirusem. Z tego względu zalecenia różnych instytucji mogą wydawać się niespójne.
• Jak długo będziemy musieli poczekać jeszcze na szczepionkę?
– Obecnie tworzona i testowana szczepionka, chroniąca przed wirusem SARS-CoV2, ma duże szanse zostać najszybciej wprowadzonym tego typu preparatem w historii, trafiła do etapu testu na ludziach, z pominięciem fazy badań na zwierzętach. W przypadku normalnych procedur prace i testy trwają od 10 do 15 lat. Jeżeli wyniki będą korzystne, prawdopodobnie preparat będzie gotowy w okresie ok. 10 miesięcy. Należy jednak zaznaczyć, że długi okres standardowych procedur testowania leków i szczepionek jest ważnym elementem zapewniania ich bezpieczeństwa stosowania.
Pozwala na wychwycenie przez badaczy wszystkich działań niepożądanych. Przyśpieszenie tego procesu jest związane z dramatyczną sytuacją pandemiczną.
• Choć większość ludzi pokłada w szczepionce nadzieję na powrót do normalności, w internecie znajdziemy też cały szereg opinii wydawanych przez osoby, które sprzeciwiają się szczepieniom.
– Na chwilę obecną prawdopodobne jest, że jedynie wprowadzenie szczepień może w skuteczny sposób zatrzymać rozprzestrzenianie się nowego koronawirusa. Izolacja i przestrzeganie zasad profilaktyki jedynie hamują rozwój pandemii. W temacie szczepień ważne jest pojęcie „odporności populacyjnej”. Określa ono sytuację, w której odpowiednio duży procent społeczeństwa jest zaszczepiony, dzięki czemu zyskuje ono niewrażliwość na dany patogen. To jest istotne, ponieważ szczepionki zazwyczaj nie mają 100 proc. skuteczności.
Jednocześnie część osób nie może być szczepiona ze względu na stan zdrowia. Często należą one do grupy ryzyka poważnych powikłać. Zaszczepione osoby, które uzyskały odporność, chronią pozostałą część społeczeństwa. Społeczność antyszczepionkowców straszy obecnie przemocowym przymusem szczepień, który nastąpi po wprowadzeniu szczepionki przeciwko COVID-19. Zdecydowana większość przedstawianych przez nich argumentów jest oparta na emocjach i naginanych danych. Przyspieszona procedura testów rzeczywiście może budzić niepokój. Wydaje mi się jednak, że antyszczepionkowcy atakują koncepcję szczepień jako takich, z zasady. Obecna sytuacja jest dramatyczna i z tego względu konieczne jest jak najszybsze wprowadzenie szczepionki.
• W internecie aż roi się od teorii spiskowych. Jedna z nich mówi o tym, że wirus SARS-CoV-2 został stworzony w laboratorium w Wuhan. Czy są jakieś dowody potwierdzające lub obalające tę tezę?
– Możemy zastanowić się nad argumentami, które pojawiały się w mediach oraz środowisku naukowym. Dość głośno było o podobieństwie SARS-CoV2 do wirusa HIV, co miało wskazywać na jego sztuczne stworzenie przez człowieka. Pojawił się nawet artykuł naukowy na ten temat. Został jednak szybko wycofany, a jego autorzy spotkali się z falą krytyki innych naukowców. Wirusy pasożytujące na podobnych komórkach mogą po prostu wykazywać pewne podobieństwo. Nie ma danych, które faktycznie sugerowałyby, że nowy koronawirus został stworzony w laboratorium w Wuhan. Oczywiście: wykluczenie czegoś takiego jest trudne.
SARS-CoV2 nie jest jednak pierwszym koronawirusem, który przeszedł na człowieka. Wcześniej była epidemia SARS i MERS. Sugeruje to, że niebezpieczne koronawirusy czasami przechodzą na ludzi i SARS-CoV2 nie jest nienaturalnym wyjątkiem.
Myślę, że lepiej poważnie zastanowić się nad tym w jakich warunkach przetrzymywane są zwierzęta, bo z tym wiąże się duże ryzyko epidemiczne.
• Czy to prawda, że wysoka temperatura powietrza przyspieszy wygaśnięcie pandemii?
– Nic nie wskazuje na to, żeby klimat wpływał na rozprzestrzenianie się wirusa. Przebywanie na słońcu czy temperatura powyżej 25°C nie zapobiegają rozwojowi COVID-19. Kraje o gorącym klimacie również mają problem z nowym koronawirusem.
• Jedna z popularnych teorii spiskowych głosi, że koronawirus jest rozprzestrzeniany przez maszty sieci 5G. W Holandii i Wielkiej Brytanii zaczęto te maszty podpalać. Idące za tym fake newsem działania sieją duże zagrożenie, ponieważ do tych sieci podłączone są np. służby medyczne. Dlaczego ludzie łączą ze sobą 5G i SARS-CoV-2?
– Wirusy nie mogą przemieszczać się z wykorzystaniem fal radiowych. Są cząsteczkami zbudowanymi z białek i kwasów nukleinowych. To fizycznie niemożliwe żeby rozprzestrzeniały się tą drogą.
Oczywiście, można pójść dalej w snuciu koncepcji, stwierdzając, że wirusa w ogóle nie ma. To 5G wywołuje objawy choroby, a SARS-CoV2 został wymyślony, żeby to ukryć.
Jednak i ten pomysł nie ma sensu, ponieważ COVID-19 rozprzestrzenia się w wielu krajach, w których nie ma sieci komórkowych 5G. Ruchy przeciwko 5G funkcjonują od pewnego czasu. W przypadku tworzenia teorii spiskowych dowody nie są konieczne do przekonywania ludzi, którzy chcą w nie uwierzyć. Wystarczą przesłanki i spekulacje. Przeciwnicy 5G połączyli je z nowym koronawirusem ze względu na zbieżność czasową.
• Wyrabianie wśród społeczeństwa odporności stadnej ma sens?
– Warto zaznaczyć, że również szczepienia są formą wyrabiania odporności stadnej. Obecnie czekamy na szczepionkę dzięki której mamy nadzieję uzyskać ją w sposób sztuczny, zmniejszając tym samym liczbę ofiar śmiertelnych. Wydaje mi się, że każda strategia przyjęta przez państwa, w których panuje pandemia zakłada ostateczne wyrobienie odporności populacyjnej. Chodzi tutaj o sytuację, w której wirus przestanie się rozprzestrzeniać, ponieważ odpowiednio duży procent społeczeństwa uzyska odporność na ten patogen. Można to osiągnąć szybko poprzez nie wprowadzanie izolacji oraz zachowań profilaktycznych. W Polsce takie rozwiązanie byłoby tragiczne w skutkach. Osoby chore trzeba przecież hospitalizować. Przeciążenie służby zdrowia doprowadziłoby do wysokiej śmiertelności. Z tego względu najlepszym rozwiązaniem jest spowalnianie rozprzestrzeniania się wirusa, po to aby każdy chory mógł otrzymać odpowiednią opiekę.
• Według raportu „Koronawirus w Polsce. Perspektywa psychologii społecznej” 17 proc. Polaków wierzy, że pandemia to spisek farmaceutyczny...
– Pytanie czy koncerny farmaceutyczne w jakikolwiek sposób zyskają na pandemii. Wydaje mi się, że ludzie kupują obecnie mniej leków i suplementów, ponieważ unikają aptek. Powszechna izolacja powinna zmniejszyć nie tylko rozprzestrzenianie się SARS-CoV2, ale również wirusów wywołujących „zwykłe” sezonowe infekcje. To będzie wiązało się zapewne z mniejszym zapotrzebowaniem na preparaty medyczne.
Kolejną składową jest sytuacja w której część służby zdrowia przestała normalnie funkcjonować. Ludzie nie umawiają się do lekarzy specjalistów czy dentystów. W konsekwencji kupują mniej leków. Po pandemii społeczeństwo prawdopodobnie zubożeje. Pacjenci z trudem wiążący koniec z końcem, będą nabywać mniej niepotrzebnych suplementów diety. Poza tym, infekcje wirusowe nie są tym, na czym najlepiej zarabiają koncerny farmaceutyczne. Najbardziej „opłacalne” są choroby przewlekłe wymagające ciągłego leczenia. Co prawda wprowadzenie szczepionki wiąże się z gigantycznym zyskiem dla koncernu, któremu to się uda, jest to jednak zysk jednorazowy.
• Czy jakieś suplementy diety mogą nam pomóc w ochronie przed zakażeniem COVID-19?
– Suplementy pomagają w przypadku niedoboru konkretnego składnika w naszym organizmie np. witaminy D. Reklamy sugerują, że mogą ochronić nas przed COVID-19, jednak nie jest to do końca prawda. Najważniejsza jest zdrowa dieta i ruch. Jeżeli dostarczamy z jedzeniem wszystkich potrzebnych składników odżywczych i nie mamy zaburzeń, które osłabiają ich wchłanianie, suplementy są zbędne. W pewnych przypadkach mogą nawet nam zaszkodzić.