Takiej sytuacji nie było odkąd pracuje, a to już ponad 20 lat – śmieje się nauczyciel chemii z Lublina. – Dla dzieci zawsze wakacje nawet były za krótkie i głośno narzekały we wrześniu, że trzeba się znów uczyć. A teraz? Co drugi dzień słyszę pytanie: „Proszę pana, a kiedy my wrócimy do szkoły? Wiadomo już coś?”
Mija rok odkąd większość uczniów uczy się zdalnie. Wprowadzono je w połowie marca ubiegłego roku i wielokrotnie przesuwano możliwy termin powrotu do szkolnych ławek. Ostatecznie towarzyszyło ono dzieciom i młodzieży do końca roku szkolnego w czerwcu.
Początki były niezwykle trudne: nauczyciele nie mieli sprzętu, a czasem nawet koniecznych umiejętności do pracy z dziećmi w systemie online. Rodzice zwracali uwagę na przeciążenie uczniów pracą i przerzucaniem obowiązków w zapoznawaniu nowego materiału na rodziców.
A dzieci? Dzieci na początku bardzo się cieszyły, że do szkoły nie muszą chodzić, ale wkrótce także zaczęły zgłaszać zastrzeżenia.
Badania
To, jak rzeczywiście wygląda nauka na odległość starali się stwierdzić badacze. W raporcie „Kształcenie na odległość w Polsce w czasie pandemii Covid -19” nauczyciele przyznali, że kształcenie na odległość raczej pogłębia różnice między uczniami, niż że je wyrównuje. 3 proc. z nich stwierdziło, że uniemożliwia ono realizację z powodzeniem podstawy programowej.
W trakcie badania przeprowadzonego przez VULCAN, czyli platformę łącząca edukację z technologią uczniowie przyznali, że podczas zdalnej nauki nauczyciele najczęściej zlecali im przeczytanie tekstów, obejrzenie lub wyszukanie czegoś w internecie. To się nie podobało.
Ponad 60 proc. uczniów stwierdziło, że wolałoby wrócić do szkoły, niż dalej uczyć się zdalnie.
Badanie „Zdalne nauczanie a adaptacja do warunków społecznych w czasie epidemii koronawirusa” potwierdziło występowanie wśród uczniów, rodziców oraz nauczycieli wyraźnych symptomów nadużywania mediów cyfrowych. Wiązało się to z przemęczeniem, przeładowaniem informacjami, niechęcią do korzystania z komputera i internetu oraz rozdrażnienia z powodu ciągłego używania technologii informacyjno-komunikacyjnego.
s@mopoczucie w e-szkole
Ale najsmutniejsze wniosku przyniósł raport „Moje s@mopoczucie w e-szkole” przygotowany zespół badawczy z Katedry Pedeutologii i Edukacji Zdrowotnej UMCS w Lublinie. To właśnie lubelska uczelnia jako pierwsza skupiła się na samopoczuciu uczniów w trakcie zdalnej pracy.
Część uczniów klas 7 i 8 szkół podstawowych mówiło, że nauka w domu jest bardziej komfortowa, a obowiązujący plan zajęć – zadowalający. Ale aż dla blisko 40 proc. uczniów obecność domowników w trakcie zdalnych zajęć utrudnia e-edukację. Być może dlatego prawie połowie (47 proc.) trudniej jest się skupić na pracy w domu i postrzegają oni naukę w szkole tradycyjnej jako efektywniejszą. Do tego prawie połowa odczuwa bóle głowy, kręgosłupa, oczu. Mimo to prawie 60 proc. uczniów przyznaje, że bierze udział w e-lekcjach nawet wtedy, gdy źle się czuje.
Interakcje
We wrześniu uczniowie zaczynali naukę w szkolnych ławkach. Bardzo szybko poszczególne klasy, a nawet całe oddziały zaczęły jednak uczyć się z domu. Wszystko dlatego, że w placówkach pojawiał się koronawirus atakujący zarówno nauczycieli jak i uczniów.
Takich przypadków było coraz więcej. Ostatecznie, pod koniec października, podjęto decyzję o konieczności ponownego zamknięcia szkół. Nauczanie zdalne objęło uczniów starszych klas szkół podstawowych oraz szkół średnich. Na początku listopada przed komputerami zasiedli także uczniowie klas I-III.
– To drugie podejście zdalnego nauczania rozpoczynaliśmy już w zupełnie innych warunkach. Jako nauczyciele mieliśmy już wiedzę i umiejętności. Byliśmy mądrzejsi o wyniki badań pokazujących, co było robione źle – przyznaje nauczyciel chemii. – Nie mam wątpliwości, że pierwsze miesiące mojego nauczania zdalnego mogło być dla uczniów bardzo trudne. Chemia jest trudnym przedmiotem. Pewnie ze 20 proc. ją lubi i rozumie, ale znacznie większa grupa zupełnie nie ogarnia. W klasie można te osoby łatwo wyłapać. Na spotkaniu zdalnym one się jednak zwyczajnie gubią.
– W tym roku jest lepiej – słyszymy natomiast od nauczycielki matematyki jednego z lubelskich liceów. – W poprzednim roku uczniowie nie chcieli wchodzić ze mną w interakcję. Wstydzili się włączyć kamerkę, a niektórzy nawet mikrofon. Dziś wszyscy się przełamali. Zadają pytania, dopytują. Jest lepiej.
Korepetycje też zdalnie
Większe problemy mają za to uczniowie szkół podstawowych.
– Pracuję zdalnie, a trójka moich dzieci uczy się zdalnie. Słyszę czasami, co dzieje się na lekcjach i wiem, że nauczyciele bardzo starają się przekazać wiedzę, ale niestety różnie to wychodzi. Wciąż nie mamy ani wieczora, żebyśmy nie tłumaczyli dzieciom czegoś nowego. Na szczęście jeszcze nadążamy – słyszymy od jednej z mieszkanek powiatu lubelskiego.
– Zależy mi nie tyle na stopniach syna, ile na tym żeby naprawdę się nauczył – mówi mama siódmoklasisty. – Od listopada zapisaliśmy go na korepetycje z polskiego, matematyki, angielskiego, niemieckiego i chemii. To trochę takie wyprzedzające działanie przed egzaminami, ale przede wszystkim konieczność nadrobienia braków związanych z tym, co teraz się dzieje w szkole. Oboje z mężem jesteśmy lekarzami i sami nie mielibyśmy czasu, żeby uczyć się z dzieckiem. Dlatego poprosiliśmy o pomoc fachowców. Żałuję tylko, że i korepetycje prowadzone są zdalnie.
Nie wiem, czy coś umiem
Zdalne nauczanie prowadzone było do świąt, po których nastąpiły przesunięte ferie; zorganizowane w tym samym terminie w całym kraju.
Dopiero pierwszego ich dnia zapadła decyzja, że uczniowie będą mogli wychodzić z domu (wcześniej obowiązywała regulacja, że dzieci do lat 16 do godz. 16 będą mogły wychodzić z domu tylko pod opieką pełnoletnich opiekunów). 18 stycznia do szkół wrócili uczniowie najmłodszych klas podstawówek. Pozostali pracują zdalnie, z małymi wyjątkami dotyczącymi np. udziału w próbnym egzaminie maturalnym i egzaminie ósmoklasistów. Młodzież kończąca naukę w liceach i techników ma go już za sobą. Kończący podstawówki zaczynają go w środę.
– Nie wiem, czy coś umiem – przyznaje jeden z zaprzyjaźnionych ósmoklasistów. – Poprzednie próby nie wypadły mi najlepiej.
Dużo się uczyłeś? – dopytuję.
– Nie bardzo. W sumie wcale. Jakoś mi się nie chciało.
A na normalne lekcje się uczysz?
– Też nie. Chyba że już coś muszę, ale to rzadko. Nie chce mi się. Ale pani nie mówi nic mamie... Ja to bym już do szkoły poszedł, bo w domu to nudy.