Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

23 grudnia 2010 r.
16:47
Edytuj ten wpis

"Jak rodzice pili, to nikt mnie nie przypilnował"

Jak rodzice pili, to nikt mnie nie przypilnował. No i było tak, że śniadania nie zjadłem, lekcje nieodrobione, brudne ubranie... Wolałem nie iść do szkoły niż się rzucać w oczy. Godzinami błąkałem się po osiedlu i zawsze jakieś zwierzę się do mnie przyplątało. A to pies, a to kociak. Zazwyczaj głodne, chore, z cierpieniem w oczach. Brałem je ze sobą, leczyłem, karmiłem i szukałem domu. Dobrego domu. Chciałem, żeby było im w życiu lepiej.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Z dzieciństwa najbardziej pamiętam alkohol. Rodzice mieli takie cugi: tydzień pili i tydzień nie pili, potem znowu tydzień picia i przerwa. Pili obydwoje, ale mama się z tym trochę kryła, a ojciec nie. Nie mogę powiedzieć, że byłem dzieckiem zaniedbanym, bo jak były pieniądze, to najpierw kupowali jedzenie, a dopiero potem wódkę. Ale jak pili, to już pili. Dokąd były pieniądze. Dokąd było co wynieść z domu.

Strach

Jak byłem mały, to najgorszy był strach, że ojciec zbije mamę. Spałem z nogą od stołu pod poduszką, żeby w razie czego ją obronić. Mnie ojciec nie bił, ale na kolana też nigdy nie wziął. Najwięcej to chyba brat się mną zajmował. Karmił, przewijał, robił to wszystko, co normalnie robią rodzice. Mama mnie rozpieszczała, bo byłem jej najmłodszym synkiem.

Prosiłem ją: Nie pij, mamo. Mówiła: Nie będę, nie będę... Ale wystarczyło, że wyszedłem z domu, a ona już sztywna leżała. Mówiła, że wódka jest silniejsza od niej.

Wstyd

Wstyd pojawił się szkole. Byłem gorzej ubrany, nie miałem takich zabawek jak koledzy. Ale tym się tak bardzo nie przejmowałem. Największy wstyd był, kiedy mama na kacu przychodziła po mnie do szkoły. Rodzice wiedzieli, że się wstydzę, to wysyłali po mnie sąsiadkę. Po innych przychodzili rodzice, a po mnie sąsiadka. To już wolałem sam wracać do domu.

Zazdrość

Poza tym, nie czułem się gorszy od kolegów. Nie było wycieczki, ani wyjścia do kina, które by mnie ominęło. Rodzice kolegów zawsze składali się na mój bilet albo wyjazd. I to było takie normalne, nikt mi nie dał odczuć, że jestem biedny. Miałem przyjaciela Andrzeja. Jego rodzice zabierali mnie do siebie na działkę. Jechaliśmy samochodem, a jego mama odpytywała nas z tabliczki mnożenia. Cały drogę się nami zajmowała. Jak ja mu tego zazdrościłem! Że ma taki normalny, poukładany dom. Że nie musi się martwić, co w tym domu zastanie po powrocie ze szkoły. Bo u mnie to nigdy nic nie było wiadomo.

Złość

Uczyłem się w miarę dobrze i byłem grzecznym chłopcem. Wychowawca kiedyś nawet powiedział: Żeby wszystkie dziewczyny były takie grzeczne jak Norbert.

Ale w trzeciej klasie zacząłem opuszczać lekcje. Jak rodzice pili, to nikt mnie nie przypilnował. No i było tak, że śniadania nie zjadłem, lekcje nieodrobione, brudne ubranie... Wolałem wcale nie iść do szkoły, niż się rzucać w oczy. Wtedy pojawiała się złość: Dlaczego ja? Dlaczego ja tak muszę żyć?! Bawimy się z chłopakami na podwórku, mamy wołają ich na obiad. A mnie nikt nie woła. Udawałem, że też idę na obiad, szedłem do domu i robiłem sobie kanapkę.

Niemoc

Zacząłem się sam wychowywać, bo nie miał kto. Co jest dobre, a co złe? Nikt mi tego nie mówił, nie uczył życia. Mama był taka bezradna, sama o siebie nie potrafiła zadbać. Kiedyś patrzę, a z niej lecą skrzepy krwi. Błagałem, żeby poszła do lekarza. W końcu zaprowadziłem ją do przychodni. Wyszła zapłakana. "Mamo, to rak?” – spytałem.

Powiedziała, że żyje tylko dla mnie i będzie walczyć. Umarła dwa i pół roku później. Miałem wtedy dwanaście lat. Nic mogłem jej pomóc, nic już nie mogłem zrobić. Patrzyłem jak umierała.

Rozpacz

To, że mamy już nie ma, do końca do mnie nie dotarło. Nic nie czułem, jakby mi zablokowało emocje. Może tak wygląda rozpacz?
Po śmierci mamy wszystko jakby się skończyło i zaczęło zarazem. Ojciec pił już codziennie. Obaj bracia też pili. Pili, bili mnie, a ja nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. W domu była regularna melina. Ktoś wchodził, ktoś wychodził, a ja im się tylko plątałem pod nogami.

Samotność

To było dziesięć miesięcy po śmierci mamy. Jedną noc spędziłem na drzewie obok bloku, cztery następne koczowałem u sąsiadki. Piątego dnia spytałem sąsiadkę, gdzie przyjmują kuratorzy. Spakowałem swoje rzeczy w reklamówkę i poszedłem na Okopową szukać kuratorów. Powiedziałem, że w domu jest przemoc i picie i żeby mnie zabrali do domu dziecka. Kuratorka zrobiła wielkie oczy. Chyba nie zdarzyło jej się, żeby jakiś trzynastolatek z własnej woli chciał iść do domu dziecka. "Za fajny jesteś, żeby cię oddać do pogotowia opiekuńczego” – powiedziała.

Była bardzo miła, poczęstowała mnie czekoladą, a potem zawiozła mnie do pogotowia dziecięcego na Pogodną w Lublinie. Stamtąd zadzwoniłem do sąsiadki i powiedziałem, gdzie jestem. Okazało się, że nikt mnie nie szukał, ojciec i bracia nawet nie zauważyli, że mnie nie ma. Pamiętam ten dzień, to był 14 kwietnia 2006 roku. Poczułem, że jestem sam.

Spokój

W pogotowiu dziecięcym spędziłem najlepsze dni w swoim życiu. Wreszcie mogłem spokojnie przespać noc. Nikt mnie nie budził, nie wyganiał z domu. Co to była za ulga...

Byłem tam z małymi dziećmi, takimi 3- i 4-letnimi. Opiekowałem się nimi jak starszy brat, jak ojciec. Czułem się potrzebny. Strasznie je polubiłem, a one nie mogły się ode mnie oderwać. Mówiły do mnie "tato”. Gdy zabrali je do adopcji, nawet się z nimi nie pożegnałem. Strasznie wtedy płakałem. Znowu coś się skończyło.

Tęsknota

Potem zabrali mnie z pogotowia na "trzecią rodzinkę”; to taka grupa, gdzie dzieci uczą się samodzielności. Tam też mi się podobało, bo byłem jeszcze w miarę niezależny. Problemy zaczęły się, gdy przenieśli mnie do kolejnej grupy. Pierwsza ucieczka, druga, trzecia…

Sporo tych ucieczek było, może z dziesięć, a może więcej. Uciekałem, bo nie mogłem dostosować się do zasad, bo uważałem, że lepiej wiem, co jest dla mnie dobre. Dotąd sam się wychowywałem i sam sobą rządziłem. A teraz musiałem słuchać innych.

W nowej szkole izolowałem się od rówieśników, czułem się wyobcowany. W trzeciej klasie gimnazjum robiłem tak, że wychodziłem do szkoły, a jechałem do domu.

No, ciągnęło mnie do domu... Tęskniłem. Tęskniłem coraz bardziej.

Lęk

8 września 2008 roku ojciec, pijany na umór, spadł ze schodów. Miał pękniętą czaszkę, krwiaki na mózgu. Był w śpiączce. Lekarz powiedział, że w każdej chwili może umrzeć. Całymi dniami siedziałem przy nim w szpitalu. Strasznie, tak strasznie bałem się, że umrze… Nie wróciłem już do domu dziecka. Czekałem, aż ojciec się obudzi.

W domu zastałem straszny widok. Wszystko porośnięte brudem, odór taki, że nie dało się wejść. Meble gniły z brudu, w garnkach rosła pleśń. Trzy dni szpachelką skrobałem podłogę. W maseczce chirurgicznej wynosiłem zarobaczone i spleśniałe graty. Szykowałem dom na powrót ojca.

Odpowiedzialność

Przywiozłem go do domu po dwóch miesiącach. Nie chodził, był częściowo sparaliżowany. W opiece społecznej zaproponowali, że załatwią mu ośrodek. Nie pozwolę, powiedziałem, żeby mój ojciec tułał się po opiece. Kupiłem mu wózek i załatwiłem pomoc z MOPR. Nauczyłem się gotować. Myłem ojca, karmiłem, woziłem do lekarza. Zajmowałem się nim jak dzieckiem. Pilnowałem, żeby nie pił i brał lekarstwa. Przyjechali po mnie kilka razy, zabrali do domu dziecka. Ojciec jest chory, potrzebuje opieki, moje miejsce jest przy nim – tłumaczyłem. I przy pierwszej okazji uciekałem do domu.

To było takie życie w zawieszeniu, w ciągłej niepewności, że po mnie przyjadą i zabiorą. Wydawało mi się dziwne i bezsensowne, żebym wracał do domu dziecka. Przecież byłem głową rodziny, o wszystko sam musiałem zadbać. Co stanie się z ojcem, gdy mnie nie będzie? Kto zadba o dom? O nasze zwierzęta?

Współczucie

No właśnie, zwierzęta. Niechętnie o nich mówię, żeby ktoś nie pomyślał, że robię z siebie świętego Franciszka. Ale faktycznie mam szczęście do różnych bożych sierot, zawsze się jakaś do mnie przyplącze. Przez mój dom przewinęło się 46 psów i 12 kotów. Wszystkim znalazłem właścicieli. To jest coś takiego, że jak widzę bezdomne, cierpiące zwierzę, to muszę, po prostu muszę się nim zająć.
Było czasem tak, że sobie nie kupiłem jedzenia, a psa do weterynarza zawiozłem i zapłaciłem za leki. Świat jest tak urządzony, że w tym całym łańcuchu na samym końcu są takie istoty jak ja, a jeszcze za mną skrzywdzone przez los zwierzęta. Kto im pomoże, jak nie ja?

Nadzieja

22 grudnia skończyłem 18 lat. Choć moje dzieciństwo skończyło się dawno temu, to jednak długo czekałem na ten moment. Jestem dorosły. Już się nie muszę ukrywać, nie muszę uciekać. Marzeń nie mam. Mam plany: wrócić do szkoły, znaleźć pracę. Wyrwać się z tego miejsca, w którym jestem.

I jest jeszcze nadzieja: że wreszcie zacznę normalnie żyć.


Pozostałe informacje

Cracovia znowu lepsza od Motoru, Sergi Samper przeprasza za kartkę
ZDJĘCIA, WIDEO
galeria
film

Cracovia znowu lepsza od Motoru, Sergi Samper przeprasza za kartkę

Czwarty raz w rym sezonie, ale pierwszy w 2025 roku Motor nie strzelił gola w meczu u siebie. Beniaminek z Lublina nie zrewanżował się też Cracovii za porażkę z jesieni 2:6. Tym razem „Pasy” wygrały 1:0, a kluczowa dla losów spotkania była czerwona kartka Sergi Sampera, którą Hiszpan obejrzał już w 49 minucie.

Atakujący Bogdanki LUK Lublin Kewin Sasak:

Marcin Komenda, Bogdanka LUK Lublin: Ten sezon jest kapitalny

Powiedzieli po trzecim meczu półfinałowym play-off: JSW Jastrzębski Węgiel - Bogdanka LUK Lublin 2:3

Manolo i jego koledzy będą chcieli jak najszybciej zapomnieć o spotkaniu w Bytomiu

Wisła Puławy bez szans w wyjazdowym starciu z Polonią Bytom

Bez niespodzianki w Bytomiu. Choć Wisła Puławy próbowała postawić się faworyzowanej Polonii to nie udało jej się wywalczyć na trudnym terenie choćby jednego punktu

Fragment rywalizacji w Słupsku

PGE Start Lublin został rozgromiony w Słupsku

Podopieczni Wojciecha Kamińskiego ulegli Enerdze Icon Sea Czarni różnicą aż 23 pkt. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten wynik to sensacja, ale również olbrzymie rozczarowanie.

Majówka za pasem. Kalendarz wydarzeń zapowiada moc atrakcji
1 maja 2025, 0:00

Majówka za pasem. Kalendarz wydarzeń zapowiada moc atrakcji

Majówka zbliża się wielkimi krokami. Biorąc zaledwie trzy dni urlopu zyskujemy aż 9 dni odpoczynku. Co przez ten czas można robić w województwie lubelskim? Podpowiadamy co wtedy dzieje się w regionie.

Lewart w trzech ostatnich meczach zdobył siedem punktów

Druga wygrana na wiosnę, Lewart lepszy od Wiślan

W trzech ostatnich meczach Lewart wywalczył siedem punktów. W sobotę beniaminek z Lubartowa pokonał u siebie Wiślan Skawina 1:0, a bohaterem gospodarzy okazał się Łukasz Najda, który zdobył jedynego gola.

Dbają nie tylko o drzewa. Przed nami "Piątka z leśnikami"

Dbają nie tylko o drzewa. Przed nami "Piątka z leśnikami"

Już 10 maja w Uroczysku Stary Gaj odbędzie się wyjątkowe wydarzenie łączące aktywność fizyczną, kontakt z przyrodą i szczytny cel – „Piątka z leśnikami”. Organizatorzy zapraszają nie tylko biegaczy, ale także wszystkich miłośników lasu i pomagania.

Ulica jak "pole bitwy". Na Ceglanej będzie nie tylko asfalt

Ulica jak "pole bitwy". Na Ceglanej będzie nie tylko asfalt

Wcześniej ulica Twarda, teraz Ceglana. Urzędnicy szukają wykonawcy tej długo wyczekiwanej przez mieszkańców przebudowy drogi.

Sax night
Foto
galeria

Sax night

Imprezy w najpopularniejszym lubelskim Klubie 30 to destylat zabawy. Kto był ten wie, a kto nie był, niech żałuje. Imprezy odbywają się często na dwóch, a nawet na trzech parkietach, a każdy z inną muzyką. Ten stylistyczny eklektyzm sprawia, że co weekend klub przeżywa prawdziwe oblężenie. Specjalnie dla Was przygotowaliśmy fotogalerię z weekendowych szaleństw w popularnej Trzydziestce, z której dowiecie się, jak się bawi Lublin.

W decydującym meczu półfinału play-off Bogdanka LUK Lublin pokonała Jastrzębski Węgiel 3:2 i zagra w finale

Niespodzianka: Bogdanka LUK Lublin co najmniej ze srebrnym medalem, ograła Jastrzębski Węgiel

W trzecim decydującym spotkaniu półfinałowym play-off Bogdanka LUK Lublin po zaciętym boju pokonała mistrza Polski Jastrzębski Węgiel 3:2 i po raz pierwszy w historii zagra o medale mistrzostw Polski, i to od razu o złote

Druga taka niedziela w kwietniu. Można zrobić zakupy na majówkę

Druga taka niedziela w kwietniu. Można zrobić zakupy na majówkę

W niedzielę 27 kwietnia sklepy będą otwarte. To druga i zarazem ostatnia niedziela handlowa w kwietniu, tuż przed długim weekendem majowym.

Zabiegi ablacji z użyciem nowej techniki

To zaburzenie rytmu serca dotyczy miliona Polaków. W Lublinie leczą to nową techniką

Lubelscy lekarze przeprowadzili zabieg ablacji migotania przedsionków nową techniką varipulse. Dokonał tego jako jeden z pierwszych w Polsce zespół z Uniwersyteckiego Centrum Kardiologii i Kardiochirurgii USK Nr 4 pod kierownictwem dr hab. Andrzeja Głowniaka.

Motor chce się zrewanżować Cracovii za porażkę z jesieni

Rewanżu za 2:6 nie było. Motor Lublin - Cracovia (zapis relacji na żywo)

Motor liczył na rewanż za porażkę z jesieni. Cracovia drugi raz okazała się jednak lepsza od beniaminka z Lublina. Tym razem 1:0. Kluczowa dla losów spotkania była czerwona kartka Sergi Sampera, którą Hiszpan obejrzał na początku drugiej połowy.

Ogłoszenie wyroku

25 lat za zabójstwo komorniczki z Łukowa. Do sądu wpłynęły apelacje

Sąd skazał w styczniu Karola M. na 25 lat więzienia za zabójstwo komorniczki z Łukowa. Strony złożyły apelacje.

Ubiegłoroczna aukcja Pride of Poland

"To jest poniżej hipokryzji". Sprawa janowskiej stadniny w Sejmie

- To jest poniżej hipokryzji, co pan rozpowiada - tak w Sejmie wicemarszałkini Dorota Niedziela (KO) odniosła się do wypowiedzi polityków PiS dotyczących sytuacji w państwowych stadninach koni. Poseł Kazimierz Choma (PiS) dopytywał co zrobi resort rolnictwa, by „powstrzymać upadek hodowli koni”.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium