16-letnią Martę (imię zmienione) z Gorzyc koło Tarnobrzega, Zbigniew poznał jesienią. Od razu pomyślał: to dobry towar, można na niej zarobić.
- W grudniu spotkał się z gimnazjalistką w Gorzycach. Tam padła propozycja - mówi policjant, znający szczegóły śledztwa. - Dziewczyna odmówiła.
Ale jej odmowa nie była ważna. Ważny był towar, 16-letni towar. Niedługo po tym spotkaniu, Zbigniew pod jakimś pretekstem zabrał ze sobą Martę. Pojechali do Mielca, do agencji towarzyskiej. 29-letni mężczyzna zaciągnął gimnazjalistkę do pokoju, rzucił na łóżko, przytrzymał jej ręce i zgwałcił.
Zielony domek
Niedziela, 20 kwietnia. Godzina 19. Auta wypełnione uzbrojonymi po zęby "kominiarzami” oraz policjantami CBŚ zatrzymują się przy lesie, nieopodal domku z zieloną elewacją w Rudniku nad Sanem.
To Wiena, lokal znany w okolicy. Napis "erotic dance” to tylko wabik, bardziej adekwatnym byłoby określenie "dom publiczny”. Ale ta druga nazwa byłaby wbrew prawu.
Policyjne busy na dużej prędkości wjeżdżają na podwórze przed zielony domek. Kilku antyterrorystów w kominiarkach, z łomami w rękach dopada do drzwi.
Policjanci wdzierają się do środka. Inni obstawiają agencję, aby nikt nie uciekł.
W tym czasie w Nisku, policyjne auta zajeżdżają drogę czarnemu mercedesowi. Zatrzymują kierowcę. To jeden z elementów sutenerskiej układanki.
Dzisiaj nieczynne
- 20 złotych piwo kosztuje, a ile inne usługi nie wiem - kłamie pasażer "malucha”, który w niedzielny wieczór podjechał pod Wienę. Tym razem i on i jego koledzy siedzący w aucie, nie zabawią się. Zamiast atrakcyjnych pań, przed drzwiami witają ich panowie w kominiarkach.
- Nie ma reguły. Czasami przyjeżdżają taksówkami. Bywało, że parkowały tutaj drogie auta, mercedesy, bmw, volvo - wylicza mieszkaniec Rudnika. - Nie wiem, może to klienci, a może właściciele lokalu.
Po przeszukaniu pomieszczeń, funkcjonariusze zamykają drzwi Wieny. W policyjnych samochodach ląduje kilku zarządców, "opiekunów” dziewcząt.
- Policjanci zatrzymali osiem osób, w tym jedną kobietę. Ona kierowała agencją towarzyską w Rudniku - wyjaśnia prokurator Irena Mazurkiewicz-Kondrat, rzecznik tarnobrzeskiej Prokuratury Okręgowej.
Za dobry biznes
W tarnobrzeskiej Lunie, przy trasie Tarnobrzeg - Sandomierz, od kilku dni jest ciemno. Tutaj też przeprowadzali nalot policjanci, kilka dni przed akcją w Wienie. Obie agencje należą do powiązanych ze sobą osób.
- Śledztwo wymierzone w handlarzy ludźmi i sutenerów prowadzone jest od sierpnia. Policjanci przeszukali kilkanaście agencji towarzyskich - dodaje prokurator Mazurkiewicz - Kondrat.
Prostytucja w Polsce nie jest nielegalna, karalne jest nakłanianie do niej i czerpanie z niej korzyści przez inne osoby. Kara jest niska, w porównaniu do możliwości zarobienia dużych pieniędzy.
Za organizowanie prostytucji grozi do trzech lat więzienia. Dla porównania za kradzież rzeczy wartej powyżej 250 złotych, w sądzie można dostać nawet pięć lat.
1000 zł za kobietę
Nieoficjalnie, w rozmowie z policjantami poznajemy kulisy działalności agencji.
- Dla tych ludzi liczą się tylko pieniądze. Prostytutki to taki sam towar, jak papierosy, czy alkohol.
Tak samo są sprzedawane z burdelu do burdelu, choć udowodnienie tego jest bardzo trudne - mówi policjant.
Te kobiety to przeważnie Ukrainki. Kilka z nich nie wiedziało, dokąd trafi. Skorzystały
z oferty pracy w restauracjach, pubach. Prawda okazała się inna. Na miejscu "opiekunowie” zabierali im paszporty.
Czterej mężczyźni (wśród nich Zbigniew K.) spośród ośmiu zatrzymanych w związku z Wieną osób, trafili do aresztu.
- Jeden z nich odsprzedał prostytutkę koledze do jego agencji towarzyskiej. Za tysiąc złotych. Kobieta nie miała nic do gadania, była tylko towarem - dodaje funkcjonariusz.
- Śledztwo ruszyło, kiedy jedna z kobiet zgłosiła gwałt. Wtedy mogliśmy zacząć działać. Jeśli panienki się nie skarżą, to nie można się do niczego przyczepić.
Opłata za opiekę
W agencjach jak w salonie kosmetycznym. Różne usługi, różny cennik. Sto, dwieście, trzysta złotych. Zależy od życzeń klienta, od wieku kobiety.
- Z każdej godziny z klientem, prostytutki z Luny i Wieny musiały oddawać zarządcom minimum sto złotych. To więcej niż połowa tego, co zarobiły - kontynuuje nasz rozmówca.
Na liście pokrzywdzonych jest kilkanaście kobiet. Ukrainki, ale też mieszkanki powiatów tarnobrzeskiego, stalowowolskiego. Także osoby nieletnie. Były nakłaniane do świadczenia prostytucji, wymuszano na nich składanie fałszywych zeznań.
Jeśli podejrzani o sutenerstwo staną przed sądem, trafią na kilka lat za kratki. Organizowanie prostytucji to najlżejsze zarzuty, jednemu z nich za gwałt na małoletniej grozi do 12 lat odsiadki a za nakłanianie do fałszywych zeznań grozi 5 lat.
Wydarzenia z ostatnich dni to nie koniec sprawy. Śledztwo trwa i prokuratura nie wyklucza dalszych zatrzymań.