Na Mistrzostwach Świata Gołębi Młodych w Republice Południowej Afryki Polskę będzie reprezentowało dwóch zawodników. Robert Henkel z okręgu Zielona Góra i Sławomir Rogala z Czemiernik.
Liczący prawie 70 lat Marian Rogala, ojciec Sławomira, wyjaśnia, że ich hodowla pochodzi ze starej polskiej linii gołębi wojskowych.
Tradycja rodzinna
– Już od małego dziecka zajmowałem się gołębiami. Mój kochany tata też lubił te ptaki, podobnie jak i wujek. Przywieźli mi z Ursusa sześć gołębi, które były wcześniej wykorzystywane przez wojskowych do specjalnej poczty. Wtedy kończyła się wojna. Po latach miałem stadko liczące 30-40 sztuk – wspomina Marian Rogala. – Kiedy spotykałem się ze znajomymi, nie rozmawialiśmy o alkoholu i babkach, tylko o gołębiach. Jestem dumny, że z pokolenia na pokolenie przeszło to zamiłowanie też na Sławka i dochowaliśmy się skrzydlatych mistrzów. Kiedy patrzy się z bliska na te ptaki, widać, jak są to mądre stworzenia...
Gołębie lepsze niż orły
Urodzony w 1968 r. w Czemiernikach Sławomir Rogala przyznaje, że w jego rodzinie sprawdziło się przysłowie głoszące, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Hodowla gołębi stała się rodzinnym hobby.
Pan Sławomir najpierw był znany jako waleczny napastnik w miejscowym klubie Orzeł w Czemiernikach. Grał też w Orlętach Radzyń Podlaski. Z czasem orły zamienił na gołębie.
Kazimierz Sobieszek, wójt Czemiernik, zna Sławomira Rogalę jeszcze z boiska. – Kiedy graliśmy ze Sławkiem, to był jednym z najlepszych zawodników. Jest takim człowiekiem, że jak za coś się weźmie, to doprowadza do znaczących sukcesów. Podobnie z hodowlą. Najpierw, w połowie lat dziewięćdziesiątych, zaczął się w to bawić, aż pasja przeszła w sport.
Wojskowe gołębie
Znający od dawna pana Sławomira inny czemiernicki hodowca gołębi Szymon Węgrzyn, przyznaje, że "niemal od zawsze” współpracuje z Rogalami. – Sławek jest życzliwy. Nie poskąpił innym hodowcom swoich gołębi, które pochodzą od wojskowych. Wojsko trzymało jeszcze w twierdzy Modlin do lat sześćdziesiątych wiele gołębi w piętrowym gołębniku. Naukowcy robili na nich badania.
Nasz bohater przyznaje, że ma sportową duszę. Po wielu latach hodowli, dopiero w 2003 roku zdobył pierwszy puchar. – Trzeba było łykać wiedzę i wyciągać wnioski z pierwszych porażek. Sukcesy nie przyszły łatwo. Wielu hodowców załamuje się, gdy już po 2–3 latach nie ma większych osiągnięć.
Tysiące kilometrów
W 2007 r. już zdobywał tytuły mistrzowskie w sekcji i w okręgu w Radzyniu Podlaskim. Posypały się pierwsze sukcesy krajowe. W 2008 roku na lot do Ostendy przeznaczył aż 25 gołębi, z czego 19 zameldowało się w domu. Pokonały prawie 1400 km. Gołębie Rogali zajęły trzy pierwsze miejsca na liście oddziałowej.
W roku 2009 czemiernickie gołębie brały udział w bardzo ciężkim locie z Barcelony. – Z tego lotu na trasie 2000 km wróciły mi 4 gołębie i 3 z nich zdobyły czołowe konkursy w Polsce i w strefie C. Z lotu na trasie 1600 km z Orleanu wróciło mi 5 gołębi, pokonując dystans 1600 km, a jeden z gołębi zajął pierwsze miejsce w Polsce w strefie C – wylicza Rogala. Przyznaje, że w 2009 r. z wielką radością w Sosnowcu, kolebce hodowli gołębi, odbierał puchary za mistrzostwo lotów długodystansowych.
Bardzo drogie gołębie
– Przekonałem się, że loty gołębi to normalny sport. Kulminacją emocji są loty, na które czeka się przez martwy, zimowy sezon. Kiedy jest niedziela i wypuszcza się gołębie o godz. 5 rano, adrenalina już działa! Człowiek patrzy w niebo, kiedy wreszcie przylecą ptaki. I nagle nadlatują. Jeden. Drugi. Trzeci! Wszystkie moje wracają do gołębnika! Gdy przyleciały gołębie z Barcelony, to cieszyłam się jak tyczkarz, który skoczył 6 metrów. Była "Bonanza” w Czemiernikach! – wspomina hodowca.
Te sukcesy powodują zainteresowanie hodowców nie tylko w Polsce. Już dwa gołębie Rogala sprzedał do Japonii. Otrzymał po 10 000 zł za sztukę.
Mistrzostwa
Pan Sławek wyjaśnia, że przed lotem gołębie, podobnie jak niektórzy sportowcy, są na specjalnej diecie. Inną mają po locie. Wtedy wycieńczonym ptakom trzeba dać nawet glukozę na odbudowę organizmu.
Jego dwa gołębie reprezentowały Polski Klub Dalekodystansowy na olimpiadzie w Poznaniu w 2011, a jeden z tych ptaków zajął pierwsze miejsce w kategorii wyczyn. Po tych zwycięstwach wspomniany klub długodystansowy wytypował pana Sławka do reprezentowania Polski w mistrzostwach świata w RPA.
We wtorek o godz. 12 na poczcie w Czemiernikach 42-letni hodowca wysłał w specjalnej skrzyneczce zamykanej na kłódkę trzy niebieskie, miesięczne gołębie. Trafią do Gdańska, skąd polecą w zbiorowym transporcie do RPA.
W specjalnym hangarze w RPA będą – wraz z 6000 reprezentantami innych krajów – trenowane do lotu finałowego, na który w styczniu wybierze się też samolotem pan Sławek.
Military Rogala
Czemiernicki hodowca liczy, że jego drużyna osiągnie sukces w przelocie na dystansie 680 km w Afryce. – Muszą sprawdzić się najlepsze geny. Dwa ptaki wysyłane do RPA pochodzą od gołębi, które zwyciężyły w Lotach Narodowych z Barcelony i Orleanu – mówi i zaraz dodaje, że jego gołębie pocztowe już są określane jako odrębna rasa i nazywane "Military Rogala”. – Charakteryzują się wielką zawziętością powrotu do gołębnika, jak i też odpornością na choroby.
W Czemiernikach wszyscy będą trzymać kciuki za pana Sławomira. Zresztą, on sam po cichu marzy o sukcesie.
W końcu główna nagroda w mistrzostwach świata w RPA to pół miliona dolarów.