Chociaż Kora i Adam Sztaba byli na nie, to tysiące widzów pokazało, że kochają ich muzykę. Rotten Bark z Włodawy dostał się do finału muzycznego show Polsatu "Must Be the Music”.
To, jak bardzo słuchaczom podoba się muzyka Rotten Bark, można zobaczyć na ich profilu w portalu Facebook. – Wielkie gratki za finał i zmasakrujcie w sobotę Polsat. Pokażcie, że po wschodniej stronie Wisły się dzieje – pisze Radek.
– Nie wiem jak wy, ale ja w sobotę doładuję konto i wysyłam duuużo SMS-ów na Rotten Bark! – deklaruje Agata.
– Gratuluję przez wielkie "G”. SMS-y nie poszły na marne i obiecuję, że będą kolejne. Kora niech wraca do PRL-u, a wy grajcie dla Nas i nie przejmujcie się krytycznymi uwagami. Dbajcie dalej o fanów (tych na Facebooku i nie tylko), a będzie dobrze.
Adi, gdybym nie była prawie mężatką to napisałabym, że Cię kocham, a to wszystko przez te cudne czerwone portki! – wyznaje Anna.
– Gdy jury ogłosiło werdykt skoczyłam na łóżku i zaczęłam śpiewać "King of the disco” – cieszy się Paulina.
Finał
– W środę pojechaliśmy do Warszawy, gdzie przez trzy dni będziemy przygotowywać się do występu w finale – opowiada Adrian Owsianik. – Inni artyści, którzy także dostali się do ostatniego odcinka, prezentują wysoki poziom, na pewno musimy ich doceniać.
Zespół, zanim podjął decyzję, co zagrać w odcinku finałowym za pośrednictwem portalu Facebook zapytał swoich fanów o zdanie. Ostatecznie muzycy wybrali piosenkę "Garage team”. – To starszy utwór, który mamy już ograny i wychodzi nam chyba najlepiej – ocenia Owsianik.
– Na pewno bardzo fajną muzykę gra Enej, znowu skrzypek, który robi furorę fajnym podkładem w tle, jako muzyk ma średni warsztat – ocenia Przemek Niemiec.
Zespół zachęcając fanów do głosowania na nich SMS-ami przygotował filmik, w którym wokalista prosi o wsparcie. Film jest dostępny na ich stronie internetowej i portalu youtube.
– Nasz materiał jest już gotowy, tak naprawdę przygotowaliśmy go już jesienią ubiegłego roku, teraz jednak płyta jest wytłoczona, można ją kupić za pośrednictwem naszej strony internetowej – mówi Adrian.
– To bardzo żywe granie, kalifornijski punk-rock z elementami popu – zachęca Przemek. – Płyta jest idealna na wakacje, na jakiś wyjazd nad jezioro. Cały materiał jest zaśpiewany po angielsku.
– Teksty mówią przede wszystkim o uczuciach, o relacjach damsko-męskich. Większość tekstów jest oparta na moich własnych doświadczeniach. Myślę, że moje byłe dziewczyny znajdą tutaj coś o sobie – śmieje się Kamil Malczyk, wokalista.
Zespół szuka teraz dystrybutora materiału. Rusza także w trasę koncertową. – Pierwszy koncert mamy w przyszły czwartek – opowiada Przemek.
– Zainteresowanie jest bardzo duże, w czerwcu musieliśmy już odmówić, bo pokrywały nam się terminy – zaznacza Adrian. – Program bardzo nam pomaga w promocji.
– Liczę, że wszystko tak się rozkręci, że będę mógł utrzymywać się z muzyki – kończy Przemek. – Nie wyobrażam sobie pracy za biurkiem.