Niezależna, dobrze wykształcona, zabiegana. O pozycji współczesnej kobiety opowiada socjolog - a prywatnie mężatka i mama - dr Małgorzata Szyszka z KUL.
• Jaka jest pozycja kobiety w dzisiejszych czasach?
– Ta pozycja się zmienia, dlatego, że zmieniają się same kobiety w znaczeniu ich priorytetów, pragnień czy marzeń. Modyfikuje się też opinia społeczna odnośnie kobiet, ich roli i znaczenia w społeczeństwie. Zmiany idą w różnych kierunkach, w różnym nasileniu i inaczej w różnych grupach. Kobiety, jeśli chodzi o ich wizerunek są: niezależne, otwarte, pewne siebie, dobrze wykształcone, ale także zadbane, pracowite, no i zabiegane. Łączenie życia domowego z zawodowym, to znak naszych czasów.
• Czy te zmiany są płynne czy można wyodrębnić jakieś elementy, które na nie wpływają?
– W przypadku kobiet należy raczej mówić o procesie rozłożonym w czasie. Możemy wskazać pewne czynniki, które mocno oddziaływały na te zmiany, np. ideologię feminizmu, ruchy emancypacyjne czy przemiany na rynku pracy.
• Wśród cech współczesnych kobiet wymieniła pani zabieganie. Czy współczesne kobiety są szczęśliwe w tym pędzie?
– Kobiety dążą do tego, by być szczęśliwymi i nawet całkiem nieźle o to walczą. Ta „walka” ma różne wymiary. To są na przykład zmagania feministek o lepszą pozycję kobiet w społeczeństwie, ale też „zmagania” samej ze sobą o swoje miejsce, o partnerstwo w rodzinie, o bycie dobrą matką czy dobrym pracownikiem. Dla kobiet współcześnie ważny jest „work-life balance”, czyli łączenie aktywności zawodowej z tą domową. Jeśli wszystko w ogólnym rozrachunku wychodzi na plus, to te kobiety są szczęśliwe. Przy czym o szczęściu możemy mówić zarówno w kategoriach egzystencjalnych, jak i postrzegać je w drobnych kroczkach. Na nasze poczucie szczęścia składają się właśnie te małe plusy dnia codziennego.
• Czyli praca definiuje współczesną kobietę.
– Praca ma dla kobiet duże znaczenie. Badania pokazują, że to wcale nie aspekt materialny jest dla nich najważniejszy, a niematerialne kwestie, czyli kontakt z ludźmi, samorealizacja, realizacja ambicji czy rozwój. Co więcej, na pytanie CBOS-u, czy kobiety zrezygnowałyby z pracy gdyby partner zarabiał odpowiednio na utrzymanie rodziny, 52 proc. kobiet odpowiada, że nie, a 39 proc. mężczyzn twierdzi, że nie chce, żeby ich partnerka porzucała pracę.
• Kiedyś zadaniem kobiety było zajmowanie się domem. Wiele się zmieniło. Czy teraz kobiety mają lepiej? A może czują się pogubione w tym natłoku spraw i obowiązków?
– Czy mają lepiej? I tak, i nie. Mają lepiej, bo życie jest troszeczkę łatwiejsze w kontekście zmian, o których wcześniej wspominałam. Uzyskały już pewną pozycję, są dobrze wykształcone, są dobrymi pracownikami. Z drugiej strony mają trudniej, bo są zabiegane i zagubione. Czują na sobie dużą presję otoczenia.
Z jednej strony ciąży na nich stereotyp „matki Polki”, czyli kobiety zajmującej się domem, opiekującej się dziećmi. Współcześnie kobieta pracująca jest nadal „matką Polką”, ale ten stereotyp idzie gdzieś w stronę „matki Polki” zaganianej i umordowanej życiem codziennym. A współczesna kobieta chce być kobietą sukcesu - szczęśliwą, spełnioną, posiadającą dom i pracę. Z drugiej strony mamy kobiety skupiające się na wychowaniu dzieci. One wcale nie chcą podejmować pracy zawodowej. Takie kobiety też borykają się z odbiorem społecznym, gdyż jak pokazują badania, kobiety będące gospodyniami domowymi cieszą się mniejszym szacunkiem w społeczeństwie aniżeli kobiety pracujące zawodowo.
• Bardzo istotna jest obecnie kwestia niezależności kobiet.
– Tak, i ta niezależność idzie w różnych kierunkach. Kobiety chcą mieć własny dochód, ponieważ to wzmacnia ich pewność siebie. Ale też chcą być niezależne w podejmowaniu wyborów i różnych działań związanych z realizacją siebie. Chodzi o niezależność, która buduje je jako człowieka oraz ich wiarę w siebie.
• Czy przy takiej silnej, niezależnej kobiecie nie blaknie rola mężczyzny?
– Rzeczywiście, mamy tu do czynienia z reakcją łańcuchową czy też reakcją naczyń powiązanych. Rola mężczyzny zmienia się pod wpływem zmian roli kobiety. Badania pokazują, że funkcjonowanie współczesnych polskich rodzin idzie w kierunku partnerstwa, dogadywania się.
• Choć kobiety coraz częściej decydują się na pracę, w polskim biznesie piastują 37 proc. wysokich stanowisk kierowniczych w firmach. To wciąż nie jest pół na pół.
– Głównym czynnikiem takiej sytuacji jest zjawisko tzw. szklanego sufitu, czyli dysproporcji w liczbie kobiet i mężczyzn zajmujących wyższe stanowiska. Należy podkreślić, że kobiety ponoszą większe koszty osiągnięcia wyższego stanowiska. Muszą więcej zainwestować w jego osiągnięcie i funkcjonowanie na nim. Choć mamy feministyczne zawody (np. nauczycielki czy te z obszaru pomocy opieki zdrowotnej), w nich również stanowiska kierownicze obejmują mężczyźni.
• Rzeczywiście. W Lublinie kobieta nie jest rektorem na żadnej uczelni wyższej. Podobnie jest zresztą w całej Polsce.
– Niektórzy badacze wskazują na teorię podwójnego rynku pracy tzn. inny jest dla kobiet, inny dla mężczyzn. Do grupy czynników powodujących taki stan rzeczy, możemy zaliczyć samo podejście kobiety i ich auostreotypizację: lęk przed podjęciem ryzyka, który wynika z braku wiary we własne możliwości.
W momencie, kiedy już podejmą takie ryzyko, okazuje się, że świetnie sobie radzą na kierowniczych stanowiskach. Badania wskazują, że pracodawcy powinni bardziej cenić jako pracowników kobiety, które mają dom i dzieci, ponieważ one są bardziej przywiązane do swojego miejsca pracy: nie stać ich na luksus zmiany pracy ot tak, jak robi to teraz młode pokolenie.
• Zawód typu nauczycielka czy pielęgniarka to profesje, gdzie wymagana jest duża empatia, wrażliwość - czyli typowe cechy kobiet.
– To są wzorce kulturowe, gdzie kobieta jest opiekunką. Jest sympatyczna, pełna cierpliwości i zrozumienia dla drugiego człowieka. Kobiety częściej wybierają studia humanistyczne: pedagogiczne, psychologiczne, a także medyczne.
• To wszystko są zawody, w których trzeba być dla innych „matką”.
– Kobieta taka już jest, że dba o inne osoby, umie wczuć się w ich sytuację.
• Kobiety są też bardziej emocjonalne. Przez tę cechę, będąc na wysokich stanowiskach, mogą podejmować mniej logicznych wyborów?
– Być może. Choć kobiety są też bardziej ostrożne i nie będą podejmowały ryzyka tam, gdzie nie jest to konieczne.
• Według badań IPSOS na 1000 pracujących mężczyzn, przypada 500 biernych zawodowo, z kolei na taką samą liczbę kobiet przypada 1060 niepracujących.
– Z danych GUS wynika, iż kobiet biernych zawodowo jest ok. 52 proc. Zdecydowana większość z nich posiada uprawnienia emerytalne lub kontynuuje naukę (są to przedziały najmłodszych i najstarszych kobiet). Druga grupa czynników, które wpływają na dezaktywizajcę, to obowiązki rodzinne. Należy jednak podkreślić, że kobiety nie są aktywne zawodowo na czas wychowywania dzieci, a po tym okresie często wracają do pracy.