Miroslav Klose i Lukas Podolski to czołowi napastnicy Bundesligi. Obaj zagrają w reprezentacji Juergena Klinsmanna i obaj... urodzili się w Polsce. Mieli polskie obywatelstwo i mogli strzelać bramki dla „biało-czerwonych”. Nie strzelają
Klose urodził się 9 czerwca 1978 roku w Opolu. Jego ojciec, Józef, w pierwszej lidze zdobył dla Odry Opole 39 bramek. Jesienią 1977 roku w Pucharze UEFA strzelił jedną z bramek w dwumeczu z FC Magdeburg. Od następnego sezonu zaczął kilkuletnie granie we francuskim AJ Auxerre. Również piłkarką, tyle że ręczną, była mama Miroslava: Barbara, bardziej znana pod panieńskim nazwiskiem Jeż. W latach 70. jako zawodniczka Odry, a potem Otmętu Krapkowice była czołową polską zawodniczką: 82 razy wystąpiła w naszej reprezentacji. Z Otmętem w latach 1970–72 zdobywała mistrzostwo Polski, występowała w Pucharze Europy.
W 1984 roku Barbara i Józef Klose z 8-letnią córką Marzeną i 6-letnim Miroslavem wrócili z Auxerre do Opola. Trzy lata później wyjechali na stałe do Niemiec. Zamieszkali w niewielkiej miejscowości Kusel, 40 km od Kaiserslautern. Tam w ślady ojca poszedł Miroslav.
– Wiem, że po mistrzostwach w Japonii i Korei mówiono, że pierwsze piłkarskie kroki stawiałem w Odrze Opole, ale naprawdę treningi zacząłem w Niemczech – opowiada napastnik Werderu Brema. – Jako junior grałem w SG Blaubach-
Diedelkopf, potem w rezerwach FC Homburg, a następnie w III-
ligowym zespole tego klubu. Tam zostałem zauważony przez pracującego w Kaiserslautern Stefana Majewskiego, który przeniósł mnie do amatorskiej drużyny FCK.
Janas go znał
– Miro był bardzo ambitny, jak już zdecydował się na uprawianie piłki, to poświęcał się temu zajęciu bez reszty – dodaje Norbert Komor z Opola, przyjaciel rodziny. – Z Józkiem zrobili przy domu boisko, na którym Miro trenował.
W 12 meczach amatorów Miro strzelił 16 goli i już w kwietniu 2000 roku był piłkarzem pierwszego zespołu FCK. Tak zaczęła się błyskawiczna kariera. Tylko dlaczego nie w polskiej reprezentacji?
– Nikt mi takiej propozycji nie złożył. W pewnym momencie musiałem wybrać i zdecydowałem się na niemiecki paszport – przypomina zawodnik, którego zna... selekcjoner naszej kadry, Paweł Janas.
– W Auxerre grałem kilka lat po Józku Klose, ale on przyjaźnił się z Andrzejem Szarmachem i często przyjeżdżał z rodziną do Francji. Także z kilkuletnim Mirkiem – mówi Janas.
Szczególny mecz
Do niemieckiej reprezentacji Klose trafił jesienią 2001 roku i szybko stał się podstawowym zawodnikiem. W 2002 roku przypomniano o nim w Polsce. Na mundialu w Korei i Japonii, gdzie nasza kadra szybko musiała pakować walizki, Klose w barwach Niemiec został wicemistrzem świata, a indywidualnie wicekrólem strzelców (5 goli). Przypomniano sobie, tym bardziej że Klose nie ukrywa związków z Polską.
Dziś polsko-niemiecki piłkarz już się cieszy na mecz z polską kadrą. – To będzie nasz najtrudniejszy rywal – przyznaje. – Dla mnie mecz w Dortmundzie będzie miał szczególne znaczenie.
Działacze zawiedli
Z Lukasem Podolskim już takiego błędu nie popełniono. Jeszcze trzy lata temu Janas namawiał go na polską reprezentację. Ale nie wyszło.
Podolski zaczynał w Gliwicach, ale w wieku siedmiu lat wyjechał z rodziną do Niemiec, gdzie z czasem trafił do FC Koeln, z którym związany jest do dzisiaj. A że strzela na zawołanie, kibice nazywają go „FC Podolski”.
Podolski to wielki talent, który rozwija się błyskawicznie. Obecnie trudno sobie wyobrazić niemiecki atak bez niego. Wielki mecz Podolski rozegrał we wrześniu 2005 roku. Na stadionie w Bremie Niemcy pokonały RPA 4-2, a Podolski zdobył 3 gole i asystował przy bramce Tima Borowskiego.
– Oglądać takie widowisko to wielka przyjemność – przyznał trener Juergen Klinsmann. – Na takiego napastnika Niemcy czekali już od dawna.
Już dwa lata temu był w kadrze Niemiec na turnieju finałowym Euro 2004, występował też w Pucharze Konfederacji w 2005 roku. Kiedy grał w niemieckiej reprezentacji juniorów, polscy działacze próbowali nakłonić go do gry w „biało-czerwonych” barwach.
Bez sentymentów
– Na temat gry w polskiej reprezentacji rozmawiałem z Podolskim, ale on był zdecydowany na występy w Niemczech – mówi dziś Janas.
Podolski wychował się w Polsce, bardzo dobrze mówi po polsku. Często też odwiedza nasz kraj, szczególnie Sośnicę; dzielnicę Gliwic, w której mieszka jego babcia. O kraju swych przodków wypowiada się z dużym szacunkiem i sentymentem. Jego dziewczyna, Monika, też pochodzi z Polski (dokładnie z Legnicy). Jednak wszystkie sentymenty kończą się na murawie.
– Pojedynek z Polską będzie najważniejszym meczem w moim życiu – zapewnia Podolski. – Parę lat temu dokonałem takiego, a nie innego wyboru i gram dla Niemiec. Kraj, w którym się urodziłem, bardzo lubię, mam tam rodzinę. Wiem, że bardzo mi kibicują, a ja kibicuję Polakom.
Ale gram dla Niemców.