

(fot. Krzysztof Mazur)
Od wielu lat województwo lubelskie znaczy bardzo mało w męskim futbolu. Tymczasem w jego kobiecej odmianie jesteśmy jedną z potęg.

Nasz region w najwyższej klasie okręgowej ma aż dwóch przedstawicieli – AZS PSW Biała Podlaska i Górnik Łęczna. O ile bialczanki są typowym klubem akademickim, o tyle drużyna z Łęcznej jest prawdziwym hegemonem na krajowym podwórku. Podopieczne Piotra Mazurkiewicza właśnie po raz drugi z rzędu zostały mistrzyniami Polski.
Tytuł zdobyły w wielkim stylu
Łęcznianki przystępowały do tego sezonu jako obrończynie tytułu i murowane kandydatki do kolejnego złota. I rzeczywiście, przez wiele miesięcy wydawało się, że tylko kataklizm może odebrać im mistrzostwo Polski. On przyszedł niespodziewanie i wiązał się z rozstaniem Górnika z Piotrem Mazurkiewiczem. Architekta największych sukcesów Górnika zastąpił Szymon Gieroba, który jednak nie poradził sobie w roli pierwszego trenera. Zespół pod jego wodzą roztrwonił całą przewagę nad rywalkami, a także odpadł z rozgrywek o Puchar Polski. Gierobę pożegnano więc bez większego żalu, a misję ratowania sezonu powierzono ponownie Mazurkiewiczowi.
„Nowy-stary” trener poradził sobie znakomicie i doprowadził zespół do drugiego w swojej historii mistrzostwa Polski. Tytuł wywalczył w ostatnim meczu sezonu, kiedy Górnik pokonał 2:0 Medyka Konin, swojego głównego rywala w wyścigu o złoto.
Warto wspomnieć, że mecz w Łęcznej na żywo oglądało około 1,5 tys. kibiców. Tak duża liczba kibiców odwiedziła stadion przy Al. Jana Pawła II ostatni raz 31 marca, kiedy piłkarze Górnika grali z Widzewem Łódź w ramach rozgrywek II ligi. Później mecze futbolistów śledziło niespełna tysiąc widzów.
– Nie pamiętam, kiedy w Ekstralidze grałam przy tak licznej publiczności – mówiła przez mikrofon do fanów szczęśliwa Emilia Zdunek, pomocniczka Górnika.

Nadchodzą lepsze czasy
To spotkanie jest zresztą oznaką, że w kobiecej piłce nożnej nadchodzą lepsze czasy. Pierwszym symptomem było pojawienie się w Łęcznej Zbigniewa Bońka. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, mimo natłoku obowiązków związanych z młodzieżowym mundialem, który odbywał się w Polsce, znalazł czas, aby osobiście wręczyć medale zawodniczkom Medyka i Górnika.
Zresztą sama dekoracja była również przeprowadzona z olbrzymią pompą. Oficjalne banery PZPN, czerwony dywan czy złote konfetti – to wszystko pokazało, że związek zaczął bardzo poważnie podchodzić do kobiecej rywalizacji. Wystarczy przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu, ceremonia wręczenia medali była znacznie mniej uroczysta.
– To chyba pierwszy przypadek, że na taką uroczystość przyjechał sam prezes PZPN. Widać, że strona związkowa jest coraz bardziej przychylna kobiecemu futbolowi – mówi Piotr Mazurkiewicz, opiekun Górnika.

Czas reform i większe pieniądze
Jego słowa mają przełożenie na czyny związkowych działaczy. W kobiecej piłce nożnej nadchodzi bowiem czas reform. W najbliższym sezonie rozgrywki czeka potężna reorganizacja, w wyniku której na szczeblu centralnym pozostanie tylko 48 ekip. Ekstraliga nadal będzie liczyć 12 zespołów.
Dużo więcej zmian zajdzie na niższych szczeblach. W pierwszej lidze zamiast dwóch grup będzie tylko jedna licząca 12 drużyn. W drugiej lidze dotychczasowe cztery grupy zostaną zmniejszone do dwóch. Reforma łączy się również z dużo większymi nagrodami finansowymi. Mistrz Polski otrzyma aż 200 tys. zł (obecnie jest to tylko 60 tys. zł), wicemistrz 100 tys. zł, a brązowy medalista 50 tys. zł.
Zwiększy się też pula nagród w Pucharze Polski. Już od najbliższego sezonu będzie to milion złotych, z czego zdobywca trofeum uzyska 400 tys. zł (obecnie jest to 35 tys. zł), a finalista PP – 100 tys. zł.
Zostanie również utworzona Centralna Liga Juniorek U-17, w której każdy uczestnik otrzyma dofinansowanie w wysokości 50 tys. zł. Dodatkowo, triumfator rozgrywek może liczyć na kolejne 50 tys. zł.
To wszystko powinno przełożyć się pozytywnie na sytuację finansową futbolistek. Obecnie tylko część z nich może liczyć na regularne wypłaty.
– Najlepiej zarabiające piłkarki, które grają w klubach w Polsce, między innymi w Górniku Łęczna, mogą liczyć na kontrakty na poziomie 4-5 tysięcy złotych miesięcznie. Pozostałe zawodniczki muszą pracować zawodowo, bo nawet nie mają kontraktów, ale raczej tzw. stypendia na poziomie około 2 tysięcy złotych – powiedział portalowi bussinesinsider.com.pl Miłosz Stępiński, selekcjoner reprezentacji Polski kobiet.
Górnik płaci regularnie, a to przyciąga
Najbardziej stabilnym klubem w Polsce jest zresztą Górnik, który zawodniczkom płaci regularnie. Nic więc dziwnego, że gra w Łęcznej jest marzeniem wielu piłkarek. Dlatego w klubie jest spora kolonia zawodniczek pochodzących spoza regionu.
Natasza Górnicka, kapitan Górnika, jest z Opolszczyzny, Ana Jelencić to Chorwatka, Dominika Grabowska jest wychowanką Znicza Pruszków, Gabriela Grzywińska pochodzi z Małopolski, a Sylwia Matysik uczyła się grać w futbol w Gromie Wolsztyn.
W innych klubach Ekstraligi zawodniczki dostają skromne stypendia, które nie pozwalają im na poświęcenie się piłce nożnej w 100 procentach. W wielu wypadkach muszą pracować jeszcze w innych zawodach. Częstym przypadkiem jest również zakończenie przez nich karier w momencie ukończenia studiów. Dorosłe życia wymusza na nich porzucenie marzeń o profesjonalnej karierze i zajęcie się zawodem przeznaczonym dla „zwykłych śmiertelników”.
Lubelskie, smakuj futbol
Szansą na uratowanie marzeń jest wyjazd zagranicę, ale tyle szczęścia i odwagi mają tylko nieliczne. A szkoda, bo gra poza Polską wiąże się z dużo większymi zarobkami. Najlepiej zarabiającą piłkarką na świecie jest Norweżka Ada Hegerberg z Olympique Lyon, zdobywczyni Złotej Piłki. Jej dochody w ubiegłym roku oszacowane zostały na ok. 400 tys. euro. To jednak wciąż 17,5 razy mniej niż zdobywcy Złotej Piłki w kategorii mężczyzn – Luki Modricia z Realu Madryt (zarabia ok. 7 mln euro), z którym na scenie razem odbierała nagrodę.
Dlaczego wreszcie zauważono, że panie też potrafią znakomicie grać w futbol? Tajemnicą sukcesu są słupki popularności. Rozgrywane we Francji mistrzostwa świata na żywo obejrzy ponad milion widzów. FIFA natomiast szacuje, że transmisje telewizyjne będzie śledził aż miliard fanów. Taką liczbą kibiców w światowej federacji nikt nie może pogardzić. Dlatego wszyscy w Polsce zdają sobie sprawę, że korzystnie jest załapać się do tego pociągu, który zaczął pędzić w tempie ekspresu.
Pierwszym krokiem powinien być awans reprezentacji Polski do mistrzostw Europy w Anglii. Polki mają na to spore szanse, bo trafiły do niezbyt wymagającej grupy eliminacyjnej. Na niwie klubowej ważny krok może wykonać również Górnik Łęczna, który w wakacje będzie walczył o przepustkę do Ligi Mistrzyń. Awans do elity będzie wiązał się z kolejnymi bonusami finansowymi, które mogą zagwarantować łęczniankom pozycję hegemona w kobiecym futbolu na długie lata.
Tak więc województwo lubelskie może niedługo stać się sławne na międzynarodowej arenie właśnie dzięki kobiecemu futbolowi. Takiej okazji po prostu nie można przegapić!
Piłkarki Górnika Łęczna fetują zdobycie Mistrzostwa Polski
