
Środowy hit na Wieniawie nie rozczarował. Gdyby wygrała Stal Kraśnik, to jedną nogą byłaby już w III lidze. Trzy punkty zgarnęła jednak Lublinianka, która pokonała lidera 2:1. Dzięki temu wszystko jest jeszcze możliwe, bo różnica między drużynami wynosi tylko trzy punkty.

Kraśniczanie mieli sporo pretensji do sędziego. Przede wszystkim o sytuacje z 58 minuty, kiedy Rafał Król posłał piłkę do siatki po strzale głową. Boczny arbiter sygnalizował jednak spalonego i bramki na 1:1 nie było. W końcówce zawodów sędzia Hubert Chmura pokazał trenerowi gości czerwoną kartkę i odesłał go na trybuny.
– Z przebiegu całego meczu byliśmy o wiele lepszą drużyną. Szczerze mówiąc Lublinianka wykorzystała nasz jeden, słabszy moment, gdzie powinniśmy mocniej zaatakować w bocznym sektorze. Wyszła z tego dobra kontra i gol. To my mieliśmy jednak inicjatywę i swoje sytuacje. Strzeliliśmy też bramkę na 1:1, ale jej nie mieliśmy. To była dla mnie niezrozumiała decyzja. Zresztą takich kontrowersyjnych było więcej, ale nie chcę komentować pracy sędziów. Żałujemy naszych niewykorzystanych okazji. Szkoda tej z pierwszej połowy. Karol Kalita zdecydował się na drybling, kiedy miał przed sobą bramkarza, ale się nie udało. Przegraliśmy, ale na pewno nie składamy jeszcze broni, to nie jest koniec. Ciągle do rozegrania jest przecież jedenaście kolejek, a my nadal zajmujemy pierwsze miejsce. Lublinianka musi jeszcze wygrać w tej serii gier, w której my będziemy pauzowali – wyjaśnia Rafał Kabasa, trener Stali.
Jednym z bohaterów gospodarzy był Jarosław Milcz, który zdobył już swojego 22 gola w tym sezonie. Co ciekawe, „Jaro” mocno zbliżył się wiosną do swojego najlepszego wyniku, jeżeli chodzi o bramki.
– Mój rekord to 24 trafienia. Jestem już bardzo blisko. Wiadomo, że wyniki drużyny są najważniejsze, ale przy okazji chciałbym powalczyć o tytuł króla strzelców. Dwa razy w tej klasyfikacji najskuteczniejszych byłem drugi, dwukrotnie trzeci, a nigdy jeszcze nie byłem pierwszy. Mam nadzieję, że teraz się uda – mówi Jarosław Milcz.
A jak ocenia środowy mecz? – To było spotkanie z gatunku tych, w których musieliśmy czasami trochę pocierpieć mówiąc po piłkarsku. Trzeba było też poczekać na swoje szanse. I to zrobiliśmy, podeszliśmy mądrze do tego spotkania i zdobyliśmy trzy punkty. Gdyby wygrali goście, to już odskoczyliby nam na dziewięć punktów i byłoby ciężko złapać ten kontakt. Uważam, że Stal może jeszcze pogubić punkty, ale my też musimy się skupić na sobie i nie powtarzać błędów z tej rundy. Szkoda, że nie wygraliśmy z Tomasovią i Huraganem, bo sytuacja wyglądałaby inaczej. Skupiamy się jednak na każdym kolejnym spotkaniu. Można powiedzieć, że wracamy do gry, ale runda jest jeszcze długa i zobaczymy, jak to będzie. Wpadliśmy teraz w taki wir piłkarski i w sobotę gramy po raz kolejny. Mamy przed sobą Górnika II Łęczna i trzeba powalczyć o kolejne zwycięstwo, żeby nie zmarnować tego dobrego wyniku przeciwko Stali – dodaje snajper Lublinianki.
