W średniowiecznym Lublinie tortury byly na porządku dziennym. Byla to podstawowa metoda przesluchiwania podejrzanych.
Tortury bardzo dobre
Prof. Jaroslaw Warylewski, kierownik Katedry Prawa Karnego Materialnego i Wykonawczego tak tlumaczy stosowanie tortur.
- Dla uzyskania przyznania kazdy środek byl dobry, a tortury nalezaly do sprawdzonych i pewnych sposobów naklonienia oskarzonego by wyznal swe winy. To, ze wyznanie takie bylo wymuszone cierpieniami i bólem nie stanowilo okoliczności umniejszającej jego wartośc. Nic zatem dziwnego, ze przez wieki stosowania tortur ludzkośc dopracowala do perfekcji mechanizmy sluzące do zadawania bólu. Takie urządzenia, jak gruszka, lawa do wyciągania, "zelazna dziewica”, czy róznego rodzaju zgniatacze to nierzadko inzynieryjne majstersztyki.
Sebastian Klonowic notuje
Lubelskie tortury odbywaly sie w katuszy mieszczącej sie w podziemiach miejskiego Ratusza stojącego na środku Rynku. Byli przy nich obecni czlonkowie sądu, kat i jego pomocnicy oraz siedzący za przepierzeniem pisarz.
- Notowal wszystko: pytania zadawane przez lawników i odpowiedzi meczonego - mówi Jakiminska. - Chcąc nie chcąc pisarz nieraz czul zza przepierzenia swąd przypalanego ciala.
Najslynniejszym z pisarzy sądowych byl Sebastian Fabian Klonowic. Zajmowal sie on nie tylko powazniejszą literaturą, ale tez spisywaniem tego, co wyjeczeli wieLniowie. Nie byla to praca przyjemna, bo w katuszy smród panowal okropny. Nie bylo tam okien, a podsądni swe potrzeby fizjologiczne zalatwiali pod siebie.
Najpierw po dobroci
W katuszy byl tez cyrulik na wszelki wypadek, gdyby kat co nieco przesadzil. Wszystko odbywalo sie wedlug ściśle określonej procedury. Podsądny najpierw mial mozliwośc unikniecia tortur, bo sedziowie pytali go, czy przyzna sie po dobroci. Jeśli to nie pomagalo, wtedy do akcji wkraczal kat.
Ten mial kilka metod do wyboru: sposobem glównym bylo rozciąganie przesluchiwanego, co konczylo sie wylamaniem stawów. Na porządku dziennym bylo tez lamanie rąk, wykrecanie konczyn, rozciąganie na kole, przypalanie woskiem albo pochodnią.
Lamanie kolem bylo jedną z popularniejszych metod w Poslce. - Generalnie byla to kara przewidziana za zabójstwo oraz za przestepstwa szczególnie okrutne - tlumaczy Jaroslaw Warylewski. - Czestym obostrzeniem lamania kolem bylo wleczenie na miejsce egzekucji konmi i szarpanie ciala rozgrzanymi do czerwoności cegami. Celem bylo nie tylko pozbawienie zycia skazanca, ale i pohanbienie jego ciala przez polamanie i zdeformowanie.
Do wykonywania tej kary uzywano dwóch rodzajów kól: zwyklego i tzw. egzekucyjnego, które bylo zaopatrzone w metalowe, ostro zakonczone nasadki, umocowane na obreczy kola.
Wisielec na murze
Proces sądowy nie dla wszystkich byl koncem meki. Ówczesny wymiar sprawiedliwości znal wiele bardzo okrutnych kar. W zamkowej wiezy znajdowaly sie dwa wiezienia. Górne przeznaczone bylo dla szlachty skazanej za dlugi. Byl tu i piec, i okno, i podloga.
Dolne wiezienie zarezerwowane bylo dla najgorszych przestepców skazanych na śmierc, którzy czekali tam na egzekucje. Nie bylo w nim ani światla, ani ogrzewania zaś jedzenie dla wieLniów opuszczano na linach podobnie jak... ich samych. To byla najgorsza forma odsiadki w Lublinie.
Meki konczyla egzekucja. Skazanców wieszano poza granicami miasta w murach, w rejonie dzisiejszej kapliczki na skraju Ogrodu Saskiego, blisko al. Dlugosza. Ściecie bylo rzadziej stosowane.
Klatka blaznów
We Wroclawiu mieli zaś tzw. klatke blaznów. Byla to znacznych rozmiarów metalowa konstrukcja, w której mieścilo sie naraz kilka osób. Wystawiano ją w publicznych miejscach, najcześciej na Rynku, celem ośmieszenia zamknietych. Klatka pojawila sie w 1575 r. i zamykano w niej najcześciej pijaków i osoby zaklócające cisze nocną.
Na Dolnym Śląsku, w Glogowie, uzywano zaś "zelaznej dziewicy”, metalowej skrzyni z glową kobiety i kolcami w środku. Torturowana osoba byla zamykana w środku. "Zelazna dziewica” byla szczególnie popularna w Niemczech, gdzie uzywano jej jeszcze w XIX wieku.