– Byłem dzieckiem, miałem może 10 lat, kiedy chodziłem z ojcem odwiedzać Kazimierza Juszczakowskiego w domu pomocy. To była placówka przy ul. Godebskiego w Lublinie. Przeniósł się tam schorowany, po wypadku jakiemu uległ na jednej z lubelskich ulic. Był samotny, nie miał się nim kto opiekować – mówi prof. dr hab. Grzegorz Gładyszewski.
Jego ojciec, prof. Longin Gładyszewski, poznał Juszczakowskiego gdy ten był już starszym panem. Dzieliła ich znaczna różnica wieku, co nie przeszkadzało, by znajomość miała koleżeński, przyjacielski charakter.
– Jak wspomina ojciec, pan Kazimierz był wspaniałym gawędziarzem, dyskusje o astronomii i fizyce bardzo często schodziły na tematy historyczne. Spotykali się często przy okazji „wędrujących” referatów, w których uczestniczyli między innymi późniejsi profesorowie UMCS - mój ojciec fizyk i matematyk Zdzisław Lewandowski. Organizowane były w domu przy ul. Kopernika w Lublinie, gdzie Juszczakowski przez wiele lat wynajmował pokój – dodaje prof. Grzegorz Gładyszewski, który opiekuje się grobem pana Kazimierza i stara się zebrać fundusze na renowację zabytkowej mogiły.