Agnieszka pięknieje z roku na rok. Potrafi śpiewać i pięknie się ubrać. W spektaklu "Isadora” zachwyca delikatnością roli. Potrafi także kochać. Gdy siedzi obok mnie na próbie przed poniedziałkowym spektaklem w Teatrze Osterwy, jeszcze nie wiem, że niedowidzi. I to jest jej dramat: jak była mała, lekarze źle ją zdiagnozowali i wrzucili do przegródki z napisem: niepełnosprawna. I tak już zostało
- Ta maska pozwoliła skryć ich "przynależność” do szkoły specjalnej. Nie chcieli należeć do miejsca, gdzie ich się wyklucza ze społeczeństwa - mówi Budzyńska.
Potem przekonała Cezarego Karpińskiego, ówczesnego dyrektora Teatru Osterwy, żeby przyjął do teatru niepełnosprawnych aktorów. Działalność finansuje Polski Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. A aktorzy Marii grają na zawodowej scenie. Na przykład w Hamlecie. To jedyny taki przypadek w Europie.
Na Jastrzębiej
Wtorek godzina 14.30, ul. Jastrzębia 3 w Lublinie. Codziennie na warsztatach spotyka się tu dwudziestka ludzi. W ciasnym wejściu wieszaki na ubrania. Zaraz później teatralne maski i fragmenty kostiumów. Na prawo z korytarza w pracowni plastycznej powstają anioły. Na szczęście. Ale sercem warsztatów jest sala z lustrami.
Jacek Kasprzak, też niepełnosprawny, prowadzi zajęcia z plastyki ciała.
Nigdy nie zapomni Kolusia. Koluś długie lata spędził w domu; kaleka zamknięty w czterech ścianach. Na pierwsze zajęcia teatroterapii przynieśli go na rękach bracia.
Jacek Kasprzak sam pokonał własne kalectwo. Ale ma twardą rękę. Koluś na próbach płakał, kiedy zaliczał kolejne upadki. W końcu razem z Jackiem wystąpili na scenie, podpierając się jedną laską.
- Świetnie się z nimi pracuje. Są bardziej plastyczni. Można z nim robić cuda - mówi Kasprzak.
...Ej, Jasiu, Jasiu! Nasorpołeś się, diobeł wi na co, utrudziłeś nadaremno, a syćko, co po tobie ostało, to troche farbów na drewnie, tyn klocek, co się nie gibo, i jo... niedostrugany Ponbóg na wzór i podobieństwo twoje... To jus wiym, bez cok je Frasobliwy...
Zgasło światło, aktorzy zdjęli z twarzy maski. Publiczność w Teatrze Osterwy zobaczyła w ich oczach łzy.
Niepewności.
Strachu.
I radości.
W 2000 roku aktorzy Budzyńskiej dostali brawa na stojąco. Za "Spowiedź w drewnie” Jana Wilkowskiego. Za szatański pomysł Budzyńskiej, żeby kazać niepełnosprawnym aktorom opowiedzieć historię starego rzeźbiarza, który w godzinie śmierci spowiada się wyrzeźbionemu przez siebie Frasobliwemu. I przeprasza go za to, że świątki i ludzie, których stworzył, są koślawi, chropawi i pełni wad. Nawet Pan Jezus wygląda jak niepełnosprawny.
Idioci
W filmie Larsa von Triera "Idioci” normalni ludzie chcą lepiej siebie poznać.
Zamykają się w domu i zaczynają zachowywać się tak, jak osoby niepełnosprawne umysłowo.
Wpadają na pomysł, żeby zrobić świeczniki, tak, jakby je zrobili niepełnosprawni.
Kiedy koślawych świeczników nikt w miasteczku nie chce kupić, dochodzą do wniosku, że opiekunowie prawdziwych upośledzonych mają złe pomysły na ich terapię.
Maria Pietrusza-Budzyńska jest pedagogiem specjalnym. Uczy niepełnosprawnych, jak mają znaleźć drogę do toalety, kupić sobie bilet MPK czy posługiwać się kartą bankomatu.
Ale przez teatr uczy ich czegoś więcej.
- Zrobiłam z nimi "Spowiedź w drewnie”, żeby zrozumieli, że na niebie i na ziemi są ludzie ułomni, niedorzeźbieni. Dzięki spektaklom udaje się wydobyć spod ich niedoskonałości normalność. To są normalni ludzie. Nie idioci.
- Nie chcemy być wytykani. Popychani na przejściu. Odpychani - mówi do mnie Bożena. Przez jej niewyraźną mowę słychać łzy.
Przysiadła przy mnie na chwilę. Patrzy uważnie. Potem mówi: Dlaczego zostałam niepełnosprawną? Przecież potrafię kupić sobie ubranie. Przecież potrafię kochać - patrzy na mnie z wyrzutem.
Agnieszka skończyła szkołę specjalną na pięć.
Świetnie recytuje, śpiewa piosenki Natalii Kukulskiej. Kiedyś po występie dzieci podbiegły do niej po autograf. Bo myślały, że to Natalka.
Dopiero, gdy przyszła na teatroterapię, okazało się, że ma problemy z wyczuciem przestrzeni. Inaczej się rusza. Bo ma kłopot z silną wadą wzroku.
- Agnieszka prawie nie widzi. Kiedyś lekarze popełnili błąd i zaszufladkowali ją do przegródki z napisem "niepełnosprawni”. Takie życie - śmieje się Jacek Kasprzak.
Isadora
W najbliższy poniedziałek wyjdą na scenę Teatru Osterwy, żeby zagrać spektakl o Isadorze Duncan.
- Często słyszę, jak ludzie litują się nad niepełnosprawnymi mówiąc: Szkoda że nigdy nie zaznają miłości. Niech zasmakują jej na scenie. Są tak samo wrażliwi, jak każdy z nas. A może bardziej - mówi Maria Pietrusza-Budzyńska.
Każda z niepełnoprawnych aktorek jest w tym spektaklu Isadorą.
- Każda z nich opowie wam o scenach ze swojego życia. Jak powiedziała prawdziwa Isadora: "Żaden kwiat sztuki nie rozkwitł w pełni, jeśli nie żywiły go łzy bólu”. Jak będziecie dokładanie patrzeć, wypatrzycie na twarzach moich dziewczyn te łzy - mówi z przewrotnym uśmiechem Budzyńska.
Tylko że świat nie wierzy ich łzom...