Wśród żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej już blisko 10 proc. to kobiety. Pochodzą z różnych środowisk i w cywilu nierzadko zajmują ważne stanowiska. Tak jak Małgorzata Paździor-Król i Katarzyna Śniatkowska. Obie są szeregowymi w chełmskim 24 batalionie lekkiej piechoty
Małgorzata Paździor-Król od lat jest dyrektorem Chełmskiego Domu Kultury.
- W przeszłości marzyła mi się służba w policji lub Straży Granicznej - mówi pani Małgorzata. - To, że zainteresowałam się służb ą w Wojskach Obrony Terytorialnej wynika ze wcześniejszych zainteresowań. Chciałam sprawdzić, czy sobie poradzę i jak wygląda wojsko od środka. Szybko zdałam sobie sprawę, że tu trzeba mieć charakter, umieć się skupić oraz myśleć o drugim. Wojsko znakomicie uczy pracy zespołowej, a to przecież może zaprocentować także poza służbą.
Czołganie mnie wykończyło
Małgorzata Paździor-Król nie ukrywa, że podczas 16-dniowego szkolenia przeszła poważny kryzys psychiczny i fizyczny. Uważając siebie za silną osobę nie spodziewała się, że może jej się to przydarzyć.
- Piątego dnia ćwiczeń na poligonie organizm odmówił mi posłuszeństwa - opowiada pani Małgorzata. - Wykończył mnie ciągły ruch, w tym przede wszystkim czołganie się, nieustanne oczekiwanie na komendę i coraz to nowe niespodziewane zadania. Uratowały mnie elektrolity i aspiryna. Chociaż mięśnie mnie nadal bolały, to z dnia na dzień coraz lepiej sobie radziłam. W końcu jak mawiała por. Marcin Zelant, jeden z naszych instruktorów: ból minie, chwała pozostanie.
Zakłady i okazja
Już po przysiędze Małgorzata Paździor-Król dowiedziała się, że jej podwładni z Chełmskiego Domu Kultury zakładali się między sobą, czy ich dyrektorka rzeczywiście trafi do wojska, a jeśli tak, to czy w nim wytrwa.
Kto zarobił, a kto stracił? Tego nie wie. Cieszy się natomiast, że kiedy wróciła do pracy szczególnie panowie wypytywali ją, jak było na szkoleniu. Jeden z nich nawet zdradził się z zamiarem zgłoszenia się do WOT.
Podobnie jak Małgorzacie Paździor-Król, praca w służbach mundurowych marzyła się także Katarzynie Śniatkowskiej, obecnej dyrektor Szkoły Podstawowej w Stawie koło Chełma. Po latach pracy w oświacie nie do końca otrząsnęła się z tych marzeń. Kiedy tylko pojawiła się okazja wstąpienia do WOT, skorzystała z niej. Jak sama podkreśla: ani chwili się nad tym nie zastanawiając.
Szkoła życia
- Już w maju ubiegłego roku stanęłam przed Komisją Wojskową i z powodzeniem przeszłam sprawdziany sprawnościowe i testy psychologiczne - opowiada nam Katarzyna Śniatkowska. - Na dobrą sprawę nie wiedziałam co mnie czeka. Prawdziwą szkołą życia okazała się dla mnie tak zwana „szesnastka”. Nie spodziewałam się tak rygorystycznej dyscypliny, fizycznego wysiłku i intensywnego programu szkoleniowego. Praktycznie zajęci byliśmy od świtu do nocy. Podejrzewam, że chyba każdy z nas - w tym i ja - w którymś momencie miał chwilę załamania. Mnie pomogło wsparcie ze strony towarzyszy „niedoli”.
Podczas wspominanej przez obie panie „szesnastki” ochotnicy uczą się przede wszystkim praktycznych umiejętności posługiwania się bronią, zasad zachowania na polu walki oraz przetrwania, udzielania pierwszej pomocy, topografii. Bardzo ważną częścią szkolenia są zajęcia z taktyki, które scalają całą wiedzę podstawową Terytorialsa. Szkolenie kończy tzw. pętla taktyczna, czyli sprawdzian z zakresu wiedzy i umiejętności, jakie ochotnicy zdążyli nabyć.
Zwieńczeniem szkolenia podstawowego jest przysięga wojskowa.
To dopiero początek
- Dla mnie to był bardzo wzruszający moment - podkreśla Małgorzata Paździor-Król. - Nie ukrywam, że aż się popłakałam. Miło mi też było, że na moją przysięgę przyjechał brat ze swoimi dziećmi, który już rok wcześniej wstąpił do WOT. Mieliśmy to zrobić razem, ale mnie na pewien czas wyeliminowała kontuzja.
- Warto podkreślić, że „szesnastka” to dopiero początek szkoleń Terytorialsów - dodaje kapitan Damian Stanula, oficer prasowy 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. - Cały proces szkoleniowy trwa trzy lata i odbywa się przede wszystkim w systemie weekendowym, co pozwala w sposób optymalny godzić życie zawodowe i rodzinne ze służbą wojskową.
Mundur
Tak Małgorzata Paździor-Król, jak i Katarzyna Śniatkowska są zdeterminowane, by ukończyć cały cykl szkoleniowy i pozostać w służbie dopóki będzie to możliwe.
Pani Katarzyna przyznaje, że nawet po forsownej „szesnastce” trudno było jej się rozstać z koleżankami i kolegami ze szkolenia, a także z dowódcą. Z wieloma z tych osób, które trafiły do batalionów w Zamościu, czy Białej Podlaskiej wciąż utrzymuje kontakt.
A pani Małgorzata zdradza, że po przysiędze w Lublinie, wręcz nie mogła się doczekać pierwszego szkoleniowego weekendu. Obie zapewniają też, że służba w WOT w żaden sposób nie wpłynęła negatywnie na ich życie rodzinne i zawodowe.
- Zakładam mundur i jestem żołnierzem - tłumaczy pani Katarzyna. - Kiedy go zdejmuję, pozostaję żoną, matką i nauczycielem.
Kto jest w WOT
Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej wywodzą się z różnych środowisk, reprezentują różne zawody, mają swoje pasje i zainteresowania, a często także unikatowe umiejętności. Z danych statystycznych wynika, że średnia wieku żołnierza tej formacji to 32 lata, a zdecydowaną większość, bo aż 70 proc. stanowią ludzie młodzi, w wieku poniżej 35 lat. Blisko 77 proc. jest aktywnych zawodowo, a ok. 15 proc. studiuje. Około połowy żołnierzy ma wykształcenie średnie, a 32 proc. wyższe. I już co dziesiąty Terytorials jest kobietą.
Terytorialsów wciąż przybywa. Tylko w przypadku 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej 30 czerwca wcielono w jej szeregi rekordową liczbę 233 ochotników niemal z całego województwa lubelskiego. Ich szkolenie zakończy się uroczystą przysięgą wojskową w Dęblinie i Radzyniu Podlaskim.
Nowo zaprzysiężeni żołnierze zasilą szeregi wszystkich pięciu batalionów lekkiej piechoty wchodzących w skład 2 LBOT.
Lubelska Brygada
2 Lubelska Brygada Obrony Terytorialnej im. mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”
powstała jako jedna z pierwszych w kraju. W jej skład wchodzi pięć batalionów lekkiej piechoty, dyslokowanych w pięciu garnizonach województwa lubelskiego: w Lublinie, Dęblinie, Białej Podlaskiej, Chełmie i Zamościu.
Dowódcą lubelskiej brygady jest pułkownik Tadeusz Nastarowicz. Obecnie Wojska Obrony Terytorialnej w naszym województwie liczą ponad 2,4 tys. żołnierzy i cały czas powiększają swoje szeregi.
Głównym zadaniem 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej na 2018 rok jest zakończenie procesu formowania struktur organizacyjnych, rozpoczęcie szkoleń specjalistycznych żołnierzy Terytorialnej Służby Wojskowej oraz osiągniecie wstępnej zdolności do reagowania kryzysowego w obszarze zagrożeń niemilitarnych