ROZMOWA z Kamilem Wódką, psychologiem kadry polskich skoczków narciarskich.
– Mieszkam tu od roku, a powodem mojej przeprowadzki z Krakowa była moja narzeczona – Katarzyna – która pochodzi z Lublina. Aktualnie z tym miastem wiążę swoje plany i tu będę mieszkał. Jednak muszę stwierdzić, że pod Wawelem zapotrzebowanie na psychologów sportu było dużo większe.
• Narzeczona chyba nie może mieć przed panem żadnych tajemnic. Potrafi pan ją rozgryźć w okamgnieniu?
– To jeden ze stereotypów mówiących o ponadprzeciętnych zdolnościach psychologów w poznawaniu innych osób.
• To na czym polega praca psychologa sportu?
– Na treningu mentalnym ze sportowcem. Każdy zawodnik musi posiadać pewne umiejętności: koncentracja, pewność siebie czy zdolność opanowania własnych emocji. Współpraca ze mną ma pomóc mu je ukształtować. Z kadrą skoczków pracuję już drugi sezon i przez ten okres wypracowaliśmy pewne, dobrze funkcjonujące, schematy. W czasie igrzysk realizuję normalny plan pracy, ten, który zarówno zawodnicy, jak i trenerzy znają z wcześniejszych startów.
• To dla pana najważniejsze dni w życiu?
– Nie podchodzę do tego w ten sposób. To z pewnością ważny start i ogromne wyróżnienie. Wyjazd na igrzyska z reprezentacją Polski nie jest czymś, co zdarza się codziennie. Nie jest natomiast moim celem przeżywanie go w sposób nadmierny, bo to może skutkować przemotywowaniem.
• W Vancouver zmieni pan metody pracy ze skoczkami?
– Nie. Taka impreza może być pewnego rodzaju pułapką. Specjalne metody, poprzez to, że stanowią pewną nieznaną dla zawodników, mogą okazać się niewypałem, więc lepiej trzymać się sprawdzonych sposobów pracy. Zresztą, w Vancouver nie będę pracował jedynie ze skoczkami, ale i z innymi członkami naszej kadry. To wymaga ode mnie wiele ostrożności, zwłaszcza w kontaktach ze sportowcami, z którymi będę widział się pierwszy raz w życiu.
• Wielu zawodników twierdzi, że najlepszym psychologiem jest trener...
– To zależy jak definiujemy osobę i zadania psychologa. Na pewno to szkoleniowiec najlepiej zna zawodnika i z racji pełnionej funkcji powinien być kluczową postacią w zespole, a więc i mającą bardzo duży wpływ na swoich podopiecznych. Ja staram się bardziej stać z boku, a w razie potrzeby chętnie służyć pomocą.
• Co Adam Małysz i Kamil Stoch usłyszą tuż przed startem?
– Nic specjalnego. Zapewne powiem im, żeby robili swoje, bo to umieją robić najlepiej. Zresztą Adam idzie zupełnie innym trybem treningowym. On ma swój team, realizuje swoją pracę, a ja życzę mu jak najlepiej i mam nadzieję, że w Vancouver będzie osiągał sukcesy.