Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

5 lutego 2022 r.
8:07

Wojna? Mamy wojnę od 8 lat. Ukraińcy mieszkający w Lublinie mówią o nowym zagrożeniu

40 3 A A
Krystyna Mielnicka swoją przyszłość wiąże już z Polską. Cieszy się, że jej rodzice mieszkają we Lwowie, czyli daleko od wschodniej granicy Ukrainy
Krystyna Mielnicka swoją przyszłość wiąże już z Polską. Cieszy się, że jej rodzice mieszkają we Lwowie, czyli daleko od wschodniej granicy Ukrainy (fot. Maciej Kaczanowski)

Prezydent Rosji Władimir Putin wysyła nad granicę z Ukrainą ponad 100 tysięcy żołnierzy i oburza się, że zachód nie zgadza się na jego żądania o zablokowaniu Ukrainie drogi do NATO. Naród ukraiński wymęczony trwającą od 8 lat wojną, teraz musi się zmierzyć z jeszcze większym zagrożeniem. Rozmawiamy z Ukraińcami, którzy mieszkają lub do niedawna mieszkali w Lublinie.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Ostatnie tygodnie to coraz większe liczby żołnierzy przerzucane przez Rosję stopniowo nad granicę ukraińską. Według źródeł amerykańskich może tam być już nawet ponad 100 tysięcy ludzi. W tym miesiącu planowane są też wspólne z Białorusią manewry wojskowe, również blisko granicy z Ukrainą. W odpowiedzi w tym tygodniu prezydent USA Joe Biden zatwierdził wysłanie do Polski, Niemiec i Rumunii dodatkowych 3 tysięcy żołnierzy. Do Polski najwięcej: 1700 wojskowych. Ukraińcy również mobilizują swoich rezerwistów i szykują się do otwartego konfliktu. Chociaż dla nich to nic nowego, bo prawie każdy miał kogoś bliskiego na wojnie trwającej już od 2014 roku. Niektórzy odwiedzają też groby bliskich, którzy na tej wojnie zginęli.

Linia frontu na życiach żołnierzy

45-letnia Iryna Shevchenko była dziennikarką w Charkowie, prowadziła programy telewizyjne, wyjeżdżała w delegacje do Niemiec i Polski. Ale w 2017 roku uznała, że nie da rady dłużej mieszkać kilkadziesiąt kilometrów od granicy ukraińsko-rosyjskiej. – Może komuś udaje się przymykać oko, że tuż obok jest wojna, ale ja już nie mogłam tak dłużej. Kiedy pojawiła się możliwość mniej więcej pasującego mi kontraktu w Polsce, zabrałam córkę i wyjechałam – mówi Iryna. Do Lublina przyjechała w 2017 roku. – Tęsknię do tego co straciłam, za pracą twórczą, codzienną inspiracją. Ale nie wiem czy powrót do Ukrainy będzie jeszcze możliwy. Dużo się zmieniło. I córka chodzi tu do liceum i wiąże swoją przyszłość z Polską.

Niedawno Iryna odwiedziła swój rodzinny Charków. Powód był smutny: pogrzeb mamy. – Byłam w szoku po tym, co zobaczyłam w mieście. To zagrożenie, to nie jest iluzja, tylko rzeczywistość. Mężczyźni są mobilizowani do wojska. Rezerwiści już mają informację, gdzie mają się stawić w przypadku agresji – mówi.

Mówi, że ludzie są twardzi ale bardzo zestresowani. Jej zdaniem wsparcie międzynarodowe i sankcje wobec agresora są niezbędne. Dodaje, że poza Ukrainą nie czuje się tego, że tam cały czas jest wojna.

– Przejrzałam swoje informacje na Facebooku sprzed kilku lat. A tam cały czas wiadomości, że nie żyje czyjś brat, ojciec czy sąsiad. Wszyscy zginęli na wojnie. Ze strony Polski wydaje się, że Rosja dostała Donbas i koniec. A przecież linia frontu trzyma się na życiach ukraińskich żołnierzy.

Kiedy rozmawiamy, Iryna kilka razy używa sformułowania „pewien prezydent naszego sąsiada”. Pytam, dlaczego nie wypowiada nazwiska Władimira Putina. – To nie jest dla mnie sympatyczna figura.

Artem Riasa po studiach na lubelskim UMCS wrócił do rodzinnego Krzemieńczuka. Zdobyte w Polsce doświadczenie chce wykorzystać w pracy dla swojej ojczyzny (fot. Archiwum prywatne)

Tylko wariat nie obawia się wojny

Artem Riasa ma 23 lata i w październiku skończył studia na kierunku stosunki międzynarodowe na lubelskim UMCS. Kiedy w środę rozmawiamy przez komunikator internetowy, jest już w swoim rodzinnym Krzemieńczuku, 200-tysięcznym mieście w centralnej Ukrainie. Mógł wprawdzie zostać w Polsce, ale od początku wiedział, że po studiach wróci do swojej ojczyzny.

– Od początku planowałem zdobyć doświadczenie w Polsce, zobaczyć jak tutaj wszystko działa i z tym doświadczeniem wrócić do siebie i tam pomóc odbudowywać państwowość ukraińską. Moja rodzina nie bardzo była zachwycona tym, że wracam. Jeśli chodzi o odległość od domu to wiadomo, że tęsknili. Ale w Polsce przez 6 lat zdobyłem kontakty, doświadczenie i myślę, że z moją specjalizacją byłoby mi łatwiej znaleźć pracę. Teraz zaczynam w zasadzie od początku. Moim planem jest zamieszkać w Kijowie, zająć się publiczną aktywnością, może znaleźć pracę w administracji państwowej. Może to zbyt ambitne, ale zobaczymy, mam nadzieję że się uda.

Pytam Artema czy wśród mieszkających na Ukrainie jest strach przed nową wojną. – Uważam, że tylko wariat nie obawia się wojny. Jak masz takiego sąsiada, to zawsze się obawiasz – mówi Artem. Ale po chwili dodaje, że to jak dziś postrzegana jest Rosja, jeszcze w 2014 roku było diametralnie inne.

– Wtedy większość obywateli nie spodziewała się na czegoś takiego, jak teraz. Rosyjska telewizja oraz kultura była u nas bardzo popularna, wiele osób ją oglądało i nie do pomyślenia było, że taka „Przyjaźń Narodów” się tak zmieni – opowiada.

Mówi, że przed agresją rosyjską na Ukrainę, starsze osoby, do których zalicza również swoją babcię, były trochę takim „elektoratem prorosyjskim”. – Mówili, że za komuny to żyło się lepiej. Zresztą tak samo przecież mówią też niektórzy Polacy, że za Gierka było wspaniale. Teraz to się zmieniło, dla większości osób Putin już nie jest bohaterem, a jest wrogiem numer 1. Bo każdy ma w rodzinie kogoś, kto był na wojnie, albo akurat jest. Poza tym ludzie zobaczyli jak rosyjska telewizja pokazywała wydarzenia na Euromajdanie. Ja kibicowałem tam walczącym, widziałem co się działo, a w rosyjskiej telewizji informacje, że tam są tylko banderowcy, głupcy i amerykańscy prowokatorzy. Wtedy zaczęło się bardziej krytyczne myślenie – wspomina Artem.

W tej chwili na froncie wschodnim są kuzyni Artema. – Oni mają bardzo ostre poglądy, więcej by rozwiązywali siłowo. Ja uważam, że można pewne sprawy załatwić dyplomatycznie, bo przecież strzały nie zawsze przynoszą zwycięstwo. Oczywiście jestem pewien, że ukraiński naród jest gotowy do obrony. Mamy motywację i ducha do obrony wśród wojskowych oraz dobrych sojuszników jak Polska, USA, Wielka Brytania, Kanada czy Unia Europejska.

Specjaliści od wojskowości zauważają, że ukraińska armia jest znacznie silniejsza niż w 2014 roku. Ale jest też część cywilów, którzy w sytuacji zagrożenia również chwyciliby za broń. – Na pewno nie każdy. Ale wiele osób włączyłoby się do obrony terytorialnej, czy jakiejś pomocy humanitarnej. Już w 2014 roku, kiedy chodziłem do liceum, zbieraliśmy pieniądze na pomoc wojskowym, nosiliśmy im jedzenie, były plecione siatki do kamuflażu. Teraz też ludzie są gotowi pomagać wojsku – podkreśla Artem.

Absolwent UMCS podkreśla, że mimo ogromnego zagrożenia zwykli ludzie są dobrej myśli. – Dla nas Ukraińców słowa Nietzschego, stały się już takim trochę ludowym mottem: to co nas nie zabije uczyni nas silniejszym. Ludzie naprawdę tak myślą – kończy Artem.

W Polsce czuję się bezpiecznie

Krystyna Mielnicka ma 27 lat, w Polsce mieszka już od 10. W Lublinie pracowała w wielu miejscach, teraz jest kierownikiem biura zatrudnienia. Po pracy nagrywa filmy na TikToku, w których objaśnia swoim rodakom niuanse języka polskiego. Krótkie filmiki o zwrotach takich jak „robić sobie jaja”, „ale beka”, albo „co ma piernik do wiatraka” mają od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy wyświetleń.

– Dzięki Bogu rodzice mieszkają we Lwowie, daleko od wschodniej granicy – mówi. Na zachodzie kraju postrzeganie sytuacji na granicy jest zupełnie inne niż na wschodzie. – Ale moja siostra ma koleżankę z Charkowa. Tydzień temu powiedzieli jej, żeby przeprowadzała się do innej części Ukrainy, bo może być wojna. Z drugiej strony właścicielkę wynajmowanego przez nią mieszkania ktoś odwiedził i spisywał jej dane, żeby przez pół roku nie opuszczała swojego miejsca. Ta babcia mówi, że przecież gdzie ja będę wyjeżdżać. Ale wiele młodszych ludzi rzeczywiście chce stamtąd uciekać. A władze chcą jednak temu zapobiegać – opowiada.

Jak dodaje, wiele osób obawia się sytuacji takiej jaka miała miejsce w 2014 roku Doniecku czy Ługańsku. Wyjeżdżają więc do Polski czy do Niemiec.

– Nikt nie wie kiedy coś się zacznie. Moja koleżanka ze Lwowa ostatnio dostała wiadomość, że jest zapisana na mobilizację kobiet i ma się gdzieś stawić. Wiele osób stara się więc wyjechać na studia za granicę, żeby tego uniknąć.

Krystyna mówi, że rozmawiała ze swoją mamą, która zapytała ją czy wróci do Ukrainy. – Odpowiedziałam, że nie mam takich planów. Po pierwsze dobrze się tu czuję, mam pracę, spokojnie żyję. Po drugie nie chcę się stresować tym, że może być wojna, nie będzie co jeść, nie wiadomo co się wydarzy. W Polsce czuje się bezpiecznie – dodaje.

Bitcoin ważniejszy niż wojna

– To dla mnie bardzo bolesny temat – mówi Ivan Davydenko. Ma 33 lata, od 2009 roku jest na emigracji z Ukrainy. W 2012 roku przyjechał na studia do Polski i już tu został. W tej chwili pracuje w lubelskiej kulturze.

Pytam go o nagłówki z polskich i zachodnich mediów. Niektóre wręcz przesądzają, że agresja Rosji to kwestia czasu.

– Myślę, że polskie media przesadzają z przekazem katastroficznym opierającym się na wizjach historycznych: dziś atakowana jest Ukraina, to jutro my – mówi Ivan. – W samej Ukrainie nastroje są raczej bardziej optymistyczne. To oczywiście jeszcze zależy czym ktoś się zajmuje. Moja mama jest aktywistką miejską w Żytomierzu. Ona rzeczywiście obawia się agresji rosyjskiej. Już miała okazję angażować się w działalność pomocową osobom, które zostały dotknięte działaniami wojennymi na wschodzie Ukrainy. Trzeba pamiętać, że domy straciło tam 6 milionów ludzi. Kijów nagle powiększył się o milion mieszkańców. Czyli ludzie obawiają się kryzysu humanitarnego, ale też działalności dywersyjnej niektórych osób migrujących, w których interesie byłoby zakłócenie porządku. Żytomierz, tam gdzie mieszkają rodzice, to miasto gdzie jest pięć ważnych jednostek wojskowych, więc może być celem agresji. Ale z kolei mój ojciec który jest rezerwistą i był w wojsku, zachowuje więcej spokoju ducha i mniej się obawia. Młodsze pokolenie, siostra, czy jej rówieśnicy z Kijowa odebrali na poważnie komunikat, żeby nie panikować.

Polski dziennikarz Piotr Pogorzelski zajmujący się tematyką wschodnią, przytacza wyniki sondażu według którego w razie ataku 10,5 proc. Ukraińców dołączy do wojska, 9 proc. do batalionów ochotniczych, 23 proc. będzie pomagać w inny sposób: wspierając finansowo, oddając krew, czy pracując na rzecz obrony. 18,5 proc. osób odpowiedziało, że nie zrobi nic, 4 proc. zadeklarowało, że wyjedzie z kraju, a 22,5 proc. ankietowanych w ogóle nie wierzy w wojnę.

Zdaniem Ivana Davydenko młodzi ludzie o poglądach bardziej prawicowych chętniej mogliby zaangażować się w ewentualną walkę. Jego zdaniem wśród ludzi młodych o opcji bardziej liberalnej, czyli np. zwolenników obecnego prezydenta Wołodymira Żeleńskiego, takie zaangażowanie będzie mniejsze.

– U niektórych młodych ludzi widać większe zainteresowanie słabym kursem Bitcoina, niż wojną. Czyli przede wszystkim dotykają ich problemy finansowe – mówi Ivan. On sam z wojskiem również mało ma wspólnego, nie jest rezerwistą. – Ale na pewno czuję potrzebę zaangażowania się w działalność pomocową, gdyby taka była potrzebna. Już odezwało się do mnie kilka osób z Ukrainy, które pytały o opcję emigracji. Zadeklarowałem, że im pomogę. Mam nawet zarezerwowane dla nich miejsce do spania w swoim mieszkaniu.

e-Wydanie
Czytaj więcej o:

Pozostałe informacje

Członkowie Koalicji Obywatelskiej wybierają dzisiaj swojego kandydata do wiosennych wyborów prezydenckich

Sikorski czy Trzaskowski? KO wybiera dzisiaj kandydata na prezydenta

Między ministrem spraw zagranicznych a prezydentem Warszawy działacze Platformy Obywatelskiej, ale też innych ugrupowań wchodzących w skład Koalicji Obywatelskiej wybierają dzisiaj swojego kandydata na wiosenne wybory prezydenckie.

Siatkarze z Lublina w dobrym stylu wywalczyli awans do 1/8 finału CEV Volleyball Challenge Cup

Bogdanka LUK Lublin zagra trzeci mecz w tym tygodniu. Tym razem na wyjeździe z Indykpolem AZS Olsztyn

Po awansie do 1/8 finału CEV Challenge Cup Bogdanka LUK Lublin wraca do ligowych rozgrywek. Marcin Komenda i spółka zagrają w Olsztynie z tamtejszym Indykpolem AZS. Piątkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 20.30.

Zdobywca pierwszego miejsca - zdjęcia "Wawel we mgle" autorstwa Daniela Turbasy
galeria

Tak fotografują mistrzowie. Zabytki uwiecznione na zdjęciach

Znamy wyniki XXIX Międzynarodowego Biennale Fotografii „Zabytki”. Wydarzenie zgromadziło miłośników fotografii z kraju i zagranicy, oferując przestrzeń do ukazania artystycznej wizji dziedzictwa kulturowego.

Wyczyściła bankowe konto, a gotówkę wyrzuciła do śmieci

Wyczyściła bankowe konto, a gotówkę wyrzuciła do śmieci

Nie do wiary. 72-letnia mieszkanka Puław sądząc, że ratuje swoje oszczędności przed kradzieżą, sama podarowała pieniądze oszustom.

Większość ratuje mandaty pięciu radnych prezydenta
Lublin

Większość ratuje mandaty pięciu radnych prezydenta

Po doniesieniach medialnych pięć radnych klubu prezydenta Krzysztofa Żuka znalazło się pod lupą. Ich mandaty były zagrożone. Ale w Radzie Miasta Lublin jest większość, która zagłosowała przeciwko wnioskom PiS w tej sprawie.

Po wygranej w Gliwicach Piotr Ceglarz i jego koledzy chcą przywieźć pełną pulę także z Lubina

Motor Lublin jedzie do Lubina na mecz z Zagłębiem po kolejne trzy punkty

Po przerwie reprezentacyjnej jako pierwsi do walki o punkty wrócą piłkarze Motoru Lublin i Zagłębia Lubin. Obie ekipy zmierzą się na stadionie „Miedziowych” już w piątek o godz. 18.

Sygnatariusze listu intencyjnego. Intencją jest odbudowa polskich zdolności do produkcji materiałów wybuchowych, w tym prochów strzelniczych
zbrojenia

Polska potrzebuje własnego prochu do amunicji. Pomoże Grupa Azoty

Grupa Azoty będzie współpracowała z Polską Grupą Zbrojeniową, Mesko oraz Agencją Rozwoju Przemysłu. Celem jest rozwój bazy surowcowej i zdolności do produkcji polskiej amunicji. Docelowo chodzi o budowę fabryki nitrocelulozy.

U zbiegu ulicy Nałęczowskiej i alei Kraśnickiej może stanąć 70-metrowy wieżowiec

Ma być najwyższym wieżowcem w Lublinie. Będą negocjacje z inwestorem

U zbiegu Nałęczowskiej i Kraśnickiej może stanąć 70-metrowa wieża - najwyższy budynek mieszkalny na Lubelszczyźnie. Żeby go postawić konieczne będą zmiany planistyczne, bo tak wysokie obiekty w tym miejscu Lublina nie były przewidziane. Co miasto chce uzyskać za ewentualną zgodę? Lista życzeń jest długa.

Torby, na które czekają organizatorzy akcji nie muszą być nowe, ale powinny być w dobrym stanie. Najmilej widziane są te duże, ale tak naprawdę także mniejsze również się przydadzą
Zamość

Wędrujące, używane torby na prezenty. Masz na zbyciu? Oddaj

Z ciekawą inicjatywą wyszła Zamojska Akademia Kultury. Zachęca mieszkańców do przekazywania używanych, ale jeszcze w dobrym stanie toreb na prezenty. Będą w nie pakowane upominki dla potrzebujących.

Powiat puławski ma już projekt budżetu na przyszły rok. Na inwestycje tym razem przeznaczy 37 mln zł, z czego lwia część trafi na drogi oraz dokończenie siedziby puławskiej PSP
Puławy
galeria

Nowy budżet mniejszy od starego. Połowa wydatków trafi na oświatę

Radni powiatu puławskiego otrzymali już projekt budżetu na 2025 rok. Przyszłoroczne dochody mają spaść z ponad 250 do niecałych 240 mln zł. Cięcie czekają również wydatki, zwłaszcza te na inwestycje. Najwięcej pieniędzy pochłonie oświata i wychowanie.

Niedoceniany zawód, choć jakże ważny. „Ludzie kojarzą nas z rozdawaniem darów”
galeria

Niedoceniany zawód, choć jakże ważny. „Ludzie kojarzą nas z rozdawaniem darów”

Dzisiaj obchodzimy Dzień Pracownika Socjalnego. To okazja do uhonorowania najbardziej zasłużonych oraz podjęcia dyskusji o zmianach, których potrzebują osoby wykonujące ten zawód.

Tysiące ludzi bez czystej wody. Sanepid potwierdza skażenie mikrobiologiczne
zdrowie

Tysiące ludzi bez czystej wody. Sanepid potwierdza skażenie mikrobiologiczne

Kilka tysięcy mieszkańców prawobrzeżnej części gminy wiejskiej Puławy obecnie pozbawiona jest wody pitnej z wodociągu. Sanepid potwierdza skażenie na ujęciu w Gołębiu, które zaopatruje sześć miejscowości. Samorząd udostępnia mieszkańcom wodę w butelkach.

"Warunek cudu" na Targowej – mozaika przypomina żydowską historię Lublina
Lublin
galeria

"Warunek cudu" na Targowej – mozaika przypomina żydowską historię Lublina

Na ścianie budynku przy ul. Targowej w Lublinie powstała mozaika „Warunek cudu”. Dzieło autorstwa Ingi Levi nawiązuje do żydowskiego dziedzictwa tej części miasta, przypominając o historycznym znaczeniu ulicy dla społeczności żydowskiej.

Rolnik wciągnięty przez rozdrabniacz słomy. Wezwano ratowniczy śmigłowiec
wypadek

Rolnik wciągnięty przez rozdrabniacz słomy. Wezwano ratowniczy śmigłowiec

Do tego nieszczęśliwego wypadku doszło wczoraj w Trzebieszowie Pierwsyzm w powiecie łukowskim. 37-letni rolnik obsługiwał rozdrabniacz słomy. W pewnym momencie znalazł się zbyt blisko podajnika. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Edyta Majdzińska najprawdopodobniej będzie dalej prowadzić MKS FunFloor Lubin

Edyta Majdzińska (MKS FunFloor Lublin): Wierzę w kierunek mojej pracy i wierzę w ten zespół

Przedwczesne odpadnięcie z europejskich pucharów najprawdopodobniej nie wywoła burzy w MKS FunFloor. Wydaje się, że Edyta Majdzińska przetrwa ten okres niepokoju.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium