Tu nie ma udawania i popisywania się, jak w amerykańskich filmach. To prawdziwe polskie wojsko - zapewnia ppłk Mariusz Gałęzowski,
Nowa Dęba: jeden z najmniejszych, ale i jeden z najlepiej wyposażonych poligonów w Polsce. Od tygodnia zajęty przez żołnierzy 3. Brygady Zmechanizowanej Legionów z Lublina. Szkoli się 200 żołnierzy 1. Batalionu Zmechanizowanego i kompania saperów.
Cel, pal!
Na strzelnicy poligonu w Nowej Dębie ruch przez cały dzień. - Żołnierze zaczynają ćwiczenia o godz. 8. Strzelają siedem godzin. Potem przerwa na obiad oraz czyszczenie broni. I powrót na strzelnicę, gdzie trenują do godz. 19 - przedstawia plan dnia ppłk Piotr Sadowski, niegdyś dowódca 1. batalionu strzelców podhalańskich, który dowodził żołnierzami m.in. na misji w Kosowie, a teraz nadzoruje szkolenie młokosów z Lublina.
Po tarczy ani śladu
Kilkaset metrów obok nieco spokojniej. To stanowisko do strzelania z karabinu maszynowego PK (pulemiot Kalasznikowa): kaliber 7,32 mm, waga z pełną amunicją dochodząca do 7 kg. Obok każdego strzelającego żołnierza służby zasadniczej jeden zawodowiec. Zawodowi żołnierze osobiście testują broń i warunki na poligonie. A potem oceniają "młodych”.
Prawie jak w Iraku
Marcin Szeląg,
żołnierz z 10-letnim stażem. Teraz uczy młodych mundurowych z 3 Brygady. Latem chce jechać na misję do Iraku.
- Dobry strzelec potrafi się zakamuflować w każdych warunkach, i w Polsce, i w Iraku, i w Afganistanie. Przecież od tego zależy, czy przeżyje - podkreśla ppłk Sadowski.
Zabawa z trotylem
- Saper myli się w życiu trzy razy: jak wybiera zawód, jak wybiera żonę, i jak wybiera zły przewód przy rozbrajaniu ładunku - żartuje kpt. Grzegorz Sokołowski, dowódca kompanii saperów, która trenuje kilka kilometrów obok strzelnicy.
Po jednej stronie młodzi żołnierze uczą się montować zapalnik i łączyć go z 400-gramowym ładunkiem trotylu. Potem marszem do miejsca, gdzie układają ładunek. Podpalić lont. I biegiem z powrotem, bo ładunek wybuchnie za 60 sekund. W takim czasie pali się 60 centymetrów lontu prochowego. To i tak wolno. Gorzej z lontem detonującym, który pali się z prędkością 6,7 kilometra na sekundę. Tam na ucieczkę nie ma już szans...