Rozmowa z Jolantą Dyrdą, nauczycielką ze Społecznej Szkoły Podstawowej i Społecznego Gimnazjum im. S.F. Klonowica w Lublinie, która gra z Orkiestrą od początku.
– Na początku zbieraliśmy pieniądze nie mając sztabu, nie tylko na ulicach, ale również w szpitalach. Do jego założenia namówił nas Jurek Owsiak, którego często odwiedzaliśmy w Fundacji w Warszawie i wymienialiśmy korespondencję. Co ciekawe Jurek pisze zawsze odręcznie i korzysta z poczty tradycyjnej, nawet teraz kiedy powszechnie używa się maili.
Nasz sztab powstał w trzecie urodziny Orkiestry. Od początku staraliśmy się przy okazji zbiorek organizować też atrakcje dla mieszkańców Lublina. Największą furorę robił barwny korowód, który maszerował ulicami Lublina. Oprócz naszych uczniów i nauczycieli brali w nim udział także szczudlarze, ogniomistrzowie, rycerze i inni artyści. Wszyscy uczestnicy skandowali nasze autorskie hasło "Jest nas tu zgrana paka, gramy dla Owsiaka!”. Wszyscy się zawsze świetnie bawiliśmy. W tym roku organizujemy to na trochę mniejszą skalę w Galerii Olimp. Ale mamy nadzieję, że impreza będzie równie udana.
• Jak wygląda praca w waszym sztabie?
– Zawsze w dzień finału spotykamy się w studiu telewizyjnym, no i oczywiście zbieramy pieniądze do puszek na ulicy. Co roku nasi uczniowie, absolwenci i ich rodziny angażują się w to bardzo chętnie. To jedna wielka rodzina. W tym roku nasz sztab ma aż 70 wolontariuszy. To jak na taką małą szkołę bardzo dużo. Oczywiście wcześniej przygotowujemy też nasze występy artystyczne.
Najmłodsi uczniowie razem z rodzicami przygotowują wcześniej przebrania np. aniołków. To właśnie oni robią największe wrażenie na przechodniach. I tym samym są bardzo skuteczni, jak się często okazuje mają w puszkach znacznie więcej pieniędzy niż starsi uczniowie czy członkowie naszego sztabu. Poza tym towarzyszy temu niezwykła atmosfera. Kiedy w szkole pojawiają się plakaty i puszki dzieciaki wprost nie mogą się doczekać.
• Czy waszym wolontariuszom zdarzały się jakieś nieprzyjemne sytuacje?
– Oczywiście. Na początku ludzie mogli nie kojarzyć tej akcji i jej organizatorów, więc nieufność można było zrozumieć. Chociaż mimo upływu lat i promocji, jaką ma w tym momencie WOŚP dalej zdarzają się ludzie, którzy nie mogą się powstrzymać od złośliwych komentarzy. Nasi wolontariusze nawet ci najmłodsi są jednak na to przygotowani. Wiedzą, że nawet w takich sytuacjach mają podziękować i grzecznie odejść. Kilka razy nasi wolontariusze zostali również okradzeni. Najgorsze jest to, że to były małe dzieci i w tłumie nie zauważyły złodziei. Raz ktoś chciał wyrwać dwóm wolontariuszkom, uczennicom pierwszej klasy gimnazjum, puszkę. Dziewczyny dzielnie jej jednak broniły. Było już po godz. 18, więc miały w niej sporo pieniędzy. Mimo że przestrzegaliśmy, żeby w takich sytuacjach dbały przede wszystkim o siebie one stanęły na wysokości zadania.
• A miłe wspomnienia?
• Udało wam się kiedyś spotkać z Jurkiem Owsiakiem?
– Jak najbardziej. Najmilej wspominamy jego odwiedziny podczas imprezy z okazji 10-lecia naszej szkoły. Mamy dokładnie tyle lat, co Orkiestra, więc to był także jubileusz WOŚP. Mieliśmy imprezę w Filharmonii Lubelskiej. W programie były m.in. występy taneczne. Najmłodsze dzieci miały ogromną tremę. Jurek Owsiak zachował się wtedy bardzo spontanicznie, wszedł na scenę, wziął na ręce najmłodszego artystę i bawił się razem z dziećmi. Później odwiedził także naszą szkołę, podpisał się wszędzie gdzie mógł, również na drzwiach. Nie myliśmy ich przez jakiś czas, żeby była pamiątka. To dla dzieciaków była niezapomniana chwila. Mamy nadzieję, że odwiedzi nas również w tym roku na 20-lecie WOŚP i naszej szkoły.