im. J. Zamoyskiego w Lublinie, ukończył studia geograficzne na UMCS. Od 40 lat jest
- zapowiada prof. Marian Harasimiuk, rektor UMCS, w rozmowie
ze Zbigniewem Miazgą
- Nie od uczelni zależy poziom życia w Polsce, lecz od polityków.
• Niektórzy z troską mówią o potrzebach nauki, środowiska...
- Gdy zbliżają się wybory. Tydzień później zapominają, co obiecywali.
• Na kogo pan będzie głosował w najbliższych wyborach?
- Na tych, którzy mają świadomość, że Lublin jest miastem akademickim i co z tego wynika.
• A co wynika?
- To, że Lublin, dzięki 80 tysią-com studentów i kilkunastu tysią-com pracowników uczelni, żyje na jako takim poziomie. Tylko ta rzesza jest dziś naprawdę liczącym się elementem lubelskiego rynku. A z kolei proszę mi powiedzieć: czy widział pan gdziekolwiek w Lublinie drogowskaz wskazujący drogę do uczelni?
• Może wystarczającym drogowskazem są ładne dziewczyny i urodziwi chłopcy?.. Z kim w mieście i regionie
w czasie minionej kadencji współpracowało się panu najlepiej?
- W ostatnim czasie poprawiła się współpraca z władzami Lublina, choć nie oznacza to, że jej stan jest zadowalający. Odczuliśmy wsparcie dla naszych działań na kierunku wschodnim, w czym osobista zasługa wiceprezydenta Zbigniewa Wojciechowskiego (nie kandyduje do władz - przyp. ZM). Z Ratuszem dogadaliśmy się też w sprawie budzących różne emocje Kozienaliów, tym łatwiej, że tegoroczne były udane. Można wymienić i inne pozytywnie rozstrzygnięte sprawy. Ale powiedzmy też, że niczym, jak dotąd, zakończyły się rozmowy na temat przekazania uniwersytetowi budynków miejskich, w których prowadzone byłyby studia wf. oraz uniwersyteckie liceum dla utalentowanej młodzieży. Nie tracimy jednak nadziei.
• Przedstawiciele UMCS, w towarzystwie Włochów, widywani byli ostatnimi czasy w opuszczonych halach byłej lubelskiej odlewni. W czym rzecz?
- We współpracy z władzami Lubelszczyzny finalizujemy ogromne i ważne dla regionu przedsięwzięcie pod nazwą - inkubator przedsiębiorczości. W oparciu m.in. o obiekty b. odlewni powstają firmy przetwórcze i przemysłu mechanicznego. Udział w tym mają włoscy biznesmeni, zachęceni do inwestowania w Lublinie preferencyjnymi kredytami gwarantowanymi przez ich rząd. Pierwsze efekty już za kilka miesięcy. Jeszcze atrakcyjniej zapowiadają się przedsięwzięcia wykorzystujące uniwersytecką sieć informatyczną Lubman oraz realizowane w ramach offsetu. Liczymy, że po podpisaniu umów, co nastąpi jeszcze w październiku, trafią do Lublina duże pieniądze.
• To, o czym pan mówi, brzmi wręcz fantastycznie, szczególnie jeśli zważy się smutne lubelskie realia. Dlaczego uniwersytet podejmuje takie menedżerskie działania?
- Z prostego powodu. Od dawna mamieni jesteśmy opowieściami o tworzeniu nowych miejsc pracy, tymczasem nasi absolwenci jak nie mieli zatrudnienia, tak nie mają. Sami więc postanowiliśmy wykazać się aktywnością w tym zakresie. A przy tym fakt, że jesteśmy największym zakładem na Lubelszczyźnie, również zobowiązuje.
• Czy macie państwo czas zająć się nauką, dydaktyką?
- Osobiście nie mam na to czasu, ale na uczelni jest wystarczające i kompetentne grono, o czym świadczy rosnąca liczba publikacji oraz grantów, w tym międzynarodowych.
Udało się nam powołać kolegia uniwersyteckie. Najlepszym przykładem współpracy z lokalnymi władzami w tym zakresie jest Biłgoraj. Napotkaliśmy tam ludzi, którzy odłożyli na bok politykę, prywatne ambicje i z sercem oraz rozumem zabrali się za stworzenie warunków dla swojej uczelni. Dziś studiuje tam już 600 osób, uruchomiona została nawet pierwsza grupa studiów dziennych. W przyszłym roku Biłgoraj będzie miał 1000 swoich studentów.
Po trudnym starcie obiecująco zapowiada się przyszłość Kolegium Sztuk Pięknych w Kazimierzu Dolnym, w przyszłym roku rusza tam budowa. Z samorządem Białej Podlaskiej nie mamy dobrej współpracy, ale tamtejsze kolegium rozwija się dobrze. Ostatnio otrzymaliśmy 7 ha gruntu oraz budynki w Radomiu, z nadzieją na utworzenie tam filii UMCS, a w perspektywie samodzielnego uniwersytetu.
• Na ile UMCS jest atrakcyjnym miejscem pracy, począwszy od asystenta po profesora? Jak wysoka jest dzieląca ich dziś "drabina feudalna”?
- Wysokość poborów ustala ministerstwo, a tylko w niewielkim stopniu (10 proc.) zależy od uczelni. Aktualne stawki, to: asystent ok. 1-1,3 tys. zł, adiunkt ok. 2 tys. zł, dr hab. ok. 2,5 tys. zł, profesor ok. 3,5 tys. zł. Jak zapowiedział w ostatnią niedzielę w Lublinie wicepremier Kołodko, w przyszłym roku zarobki te wzrosną od 286 zł (asystenci) do 1000 zł (profesorowie).
Staramy się złagodzić nieprzemijającą ponoć uczelnianą "strukturę feudalną”. Dzięki studiom doktoranckim, stypendium - stopień doktora można teraz uzyskać w okresie 4-5 lat, a więc dwukrotnie szybciej niż dotąd. Mniej też zależy od widzimisię kierownika zakładu, cała procedura jest pod kontrolą władz uczelni. Staramy się również maksymalnie przyśpieszyć możliwość uzyskania habilitacji. Dzięki temu w tym roku 123 osoby otrzymają dyplom doktora, a ponad 20 doktora habilitowanego, najwięcej w blisko półwiecznej historii UMCS.
• W tegorocznych rankingach prowadzonych przez tygodniki, UMCS lokował się na pozycji "mocnego średniaka”. Apetyty są większe. Pański konkurent do rektorskiego fotela twierdził, że jest to rezultat niewystarczającej promocji uniwersytetu.
- Promocja tak wielkiej firmy musi trwać latami. Ostatnie miesiące dowodzą, że mój konkurent i adwersarz mijał się z prawdą. UMCS jest - po Warszawie, Krakowie, Poznaniu - dziś siedzibą Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich. Niedawno prezydent RP wręczał dyplomy ukończenia studiów naszym absolwentom, myślę że raczej nie fatygowałby się do słabej uczelni. Zapowiedziana jest również wizyta premiera naszego rządu. (Leszek Miller odwiedził UMCS wczoraj, 24 bm. - przyp. ZM).
• Czy to ostatnie zakłócenia na linii Warszawa-Kijów sprawiły, że cicho jest o mającym powstać w Lublinie uniwersytecie polsko-ukraińskim?
- Myślę, że nie jest tak. W lubelskim Europejskim Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów, do którego z początkiem października przyjęta została blisko 70-osobowa grupa studentów, wre normalna praca. Prezydentowi Kwaśniewskiemu, podczas jego pobytu w UMCS, przedstawiliśmy nasze wyobrażenia, co do przyszłej uczelni. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że jego kancelaria podejmuje prace nad ustawą o utworzeniu w Lublinie międzynarodowego uniwersytetu i że projekt ten trafi do Sejmu jeszcze w tym roku z prezydencką prośbą o szybką drogę legislacyjną. Wiele przemawia za tym, że już w przyszłym roku znów prześcigniemy Warszawę. Oczywiście - w liczbie uniwersytetów.