Po raz pierwszy część pieniędzy zebranych podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy trafi do szpitali, które zajmują się osobami w podeszłym wieku. A brakuje tam nie tylko łóżek i wyposażenia, ale często także specjalistów.
WOŚP chce w tym roku pochylić nad problemami takich osób: starszych i przewlekle chorych. Połowę pieniędzy zebranych podczas 21. finału przeznaczy na doposażenie szpitali geriatrycznych i zakładów opiekuńczo- leczniczych. To nie rozwiąże wszystkich problemów, ale ma na nie zwrócić uwagę.
88 łóżek
– Cieszymy się, ze WOŚP zainteresowała się losem ludzi w podeszłym wieku. Seniorzy są często spychani na margines, skazani na samotność i życie w domach opieki. Dlatego tak ważne są działania profilaktyczne, na które powinno położyć się nacisk – zaznacza Maria Drygała, prezes Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie. – Chodzi o to, żeby przygotować takie osoby na różne aspekty starości, nie tylko problemy zdrowotne, ale również zmieniającą się psychikę. Ważna jest także pomoc rodzinom, które opiekują się osobami w podeszłym wieku w domu.
Niestety, ta dziedzina opieki medycznej jest jeszcze niedoceniana. – Jeśli chodzi o opiekę geriatryczną w naszym województwie, na razie jest bardzo skromnie. Mamy tylko trzy oddziały geriatryczne, w szpitalach w Białej Podlaskiej, Parczewie i we Włodawie. W sumie, jest tylko 88 łóżek, a według norm unijnych powinno być minimum 220 – zaznacza lek. med. Maria Laskowska-Szcześniak, wojewódzki konsultant ds. geriatrii. – Brakuje specjalistów, rehabilitantów, pielęgniarek i psychologów. A taka opieka jest bardzo potrzebna, ponieważ korzysta z niej mnóstwo osób. Zaledwie 8 proc. seniorów deklaruje, że nie ma problemów ze zdrowiem.
Wszystko do wymiany
Nasz region nie jest jednak na szarym końcu. W województwach mazowieckim, świętokrzyskim i warmińsko-mazurskim w ogóle nie ma oddziałów geriatrycznych, a w województwie opolskim nie ma poradni geriatrycznych. Jak tłumaczy wojewódzki konsultant ds. geriatrii, lubelskie plasuje się mniej więcej na trzeciej pozycji pod względem jakości takiej opieki, po województwach śląskim i małopolskim, gdzie jest ona najlepiej rozwinięta.
Podobne sytuację oceniają lekarze, którzy pracują na nielicznych w woj. lubelskim szpitalnych oddziałach geriatrycznych.
– W naszym województwie nie jest bardzo źle, nie mniej jednak mogłoby być o wiele lepiej – mówi lek. med. Janusz Mirończuk, ordynator oddziału geriatrycznego szpitala w Parczewie. – Na naszym oddziale podstawowe urządzenia są przestarzałe i nie spełniają już żadnych standardów. Działamy w budynku oddalonym o około sto metrów od szpitala. Nie ma żadnego łącznika pomiędzy budynkami. Kiedy musimy korzystać z diagnostyki w głównym budynku, przewozimy pacjentów na wózkach. Sanitariaty na oddziale są archaiczne i niewyremontowane. Nie są wyposażone w żadne udogodnienia dla osób niepełnosprawnych. Takie podstawowe kwestie utrudniają funkcjonowanie oddziału. A każde z 33 łóżek, którymi dysponujemy, jest do wymiany. Nie nadają się do pielęgnacji osób leżących.
Praca ponad siły
Odczuwają to i pacjenci, i personel. – Nie mamy żadnego sprzętu do unoszenia pacjentów. Wszystko odbywa się siłą mięśni pracowników – tłumaczy Mirończuk. – Odkąd weszliśmy do Unii Europejskiej, czekamy na wdrożenie programu dostosowawczego. W naszym szpitalu to się ciągle odsuwa, bo brakuje tej części pieniędzy, którą musi wpłacić organ założycielski szpitala, czyli starostwo.
Lekarzy i pielęgniarek takie warunki nie przyciągają. – Nikt nie chce pracować na oddziale geriatrycznym. To ciężka i stresująca praca, wśród pacjentów jest duża śmiertelność. Lekarze, którzy przychodzą się tutaj kształcić, nie wybierają potem geriatrii. Wola zostać internistami albo lekarzami rodzinnymi – przyznaje Mirończuk. – Ten sam problem dotyczy pielęgniarek. Mają tutaj duże obciążenie: wykonują wiele zabiegów, podają dużo leków i kroplówek, a oprócz tego wykonują ciężką pracę fizyczną przy pacjentach. Po kilku czy kilkunastu latach na oddziale są już zniechęcone i wypalone.
Nawet w lepiej wyposażonych szpitalach pojawia się podobny problem ze specjalistami. Ordynator oddziału geriatrycznego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Białej Podlaskiej lek. med. Andrzej Gonczaryk ocenia, że jego szpital jest dobrze wyposażony. Jeśli czegoś potrzeba, to np. materaców przeciwodleżynowych i aparatów do mierzenia ciśnienia.
Ale chętnych do pracy na geriatrii i tak jest mało. – Niewiele osób wybiera tę specjalizację – przyznaje Gonczaryk. – U nas pracuje w tej chwili dwóch geriatrów i trzech innych etatowych lekarzy. Ta praca może nie dawać tyle satysfakcji, co praca na innych oddziałach. Tu nie ma efektownych wyleczeń.
Nie młodniejemy
A zapotrzebowanie na opiekę geriatryczną jest coraz większe. Według Urzędu Statystycznego w Lublinie, w 2000 r. przeciętna mieszkanka naszego województwa mogła się spodziewać, że będzie żyła 78,5 roku, a mężczyzna niewiele ponad 69 lat. W 2010 r. średnia długość życia zarówno dla pań, jak i dla panów wzrosła już o ponad dwa lata.
– Z roku na rok wzrasta wiek hospitalizowanych pacjentów. Mamy coraz więcej dziewięćdziesięciolatków, a im starszy pacjent, tym jego leczenie jest droższe – mówi Mirończuk. – Pracuję od 42 lat, a od ponad dwudziestu jestem ordynatorem i wyraźnie widzę to zjawisko. Leczymy coraz skuteczniej i długość życia wzrasta.
– Łóżek na oddziale jest zdecydowanie za mało. Pacjenci w starszym wieku są rozrzuceni po innych oddziałach i chodzę do nich na konsultacje. Zawsze mamy przepełnienie i nawet sto łóżek to nie byłoby za dużo – przewiduje Mirończuk. – Tworzenie bazy dla opieki geriatrycznej to konieczność.
Kolejki
Ordynator oddziału geriatrycznego w Białej Podlaskiej zwraca uwagę na inny problem. – Pojawia się, kiedy wypisujemy pacjenta geriatrycznego ze szpitala i trzeba mu znaleźć miejsce w zakładzie opiekuńczo-leczniczym – mówi Gonczaryk.
W kolejce do takiego zakładu trzeba czekać kilka miesięcy. Jeśli pacjent potrzebuje całodobowej opieki, a jego bliscy nie mogą zrezygnować z pracy, to jest to dramat dla rodziny. – W domach pomocy społecznej nie ma kolejek, ale nie są przystosowane dla pacjentów, którzy potrzebują jeszcze pewnych zabiegów medycznych. Poza tym opłaty w DPS-ach bywają ogromne. W jednym z nich w Białej Podlaskiej pobyt kosztuje 3 tys. zł miesięcznie. Na szczęście, w naszym szpitalu jest tzw. pielęgniarka socjalna, która doradza pacjentom, kontaktuje się z pomocą społeczną i jeśli pacjenci tego potrzebują, szuka dla nich miejsc w ZOL, często bardzo oddalonych, nawet z innego województwa.
Orkiestra nie zapomni o dzieciach
Wolontariusze WOŚP wyjdą na ulice miast już w najbliższą niedzielę. Tradycyjnie, datki będą zbierali do oznaczonych puszek.
Tak jak zwykle, orkiestra wesprze też terapię noworodków i niemowląt. Przeznaczy na to połowę zebranych środków.
– Dzięki pieniądzom z poprzednich finałów mogliśmy wyposażyć nasz szpital w sprzęt do diagnostyki, ratowania życia, wspierania funkcji życiowych, a także monitorowania i wspomagania leczenia. Dostaliśmy m.in. nowoczesny tomograf komputerowy, który służy wszystkim pacjentom – wylicza prof. dr hab. med. Wanda Furmaga-Jabłońska z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. – Dzięki sprzętowi do ratowania wcześniaków umieralność noworodków znacznie spadła. Nadal jest jednak sporo potrzeb, cały czas chcemy poprawiać jakość diagnostyki i leczenia.