Gdy miał sześć lat, na dworcu w Lublinie dotknął lokomotywy SM 03 i zaraził się na zawsze. W nocy śniły mu się kolejki, więc kolejkę zrobił. Gdy pociągiem wiózł do Lubartowa ramię od semafora, konduktor rzucił: Może ci lokomotywę dorzucić. Po drodze wymyślił, żeby drukować bilety z kartonu i zbudował drezynę. Teraz studiuje na Politechnice Krakowskiej drogi kolejowe. I prowadzi muzeum, w którym czas płynie po swojemu
Ale Alicja Batyra, dyżurny ruchu, wita mnie z uśmiechem. Do pracy dojeżdża 56 km; z Bedlna pod Radzyniem.
- Teraz jest trochę luzu, ale w nocy to jest służba! - mówi. - W nocy lecą przez Lubartów towarowe.
Ojciec Alicji był kolejarzem. Stefan Pawlina jest automatykiem. Kolejarzem był jego chrzestny. Co ich tu trzyma?
- Chleb - rzuca Batyra.
- Wiadomo, że chleb. Ale kolej to coś więcej - śmieje się Pawlina.
Co?
Przystanek pierwszy: Kasa
- Są PKP-iarze i kolejarze. To jest cała tajemnica - mówi Jacek Mazurek. Rocznik 1981, wysoki, przystojny. W nienagannie wyprasowanej koszuli i odświętnym mundurze.
Za nim skromne drzwi, lamperie, wąski korytarzyk, za którym przecieram oczy ze zdumienia.
- Tu zaczyna się nasza podróż - mówi Mazurek.
Otwiera balustradę, siada za kasą, prosi do okienka. Z szafy wyjmuje kartonik biletu. Wsuwa w szczelinę kompostera. Metaliczny szczęk. Dostaję bilet do ręki. Z datą 18 września 2006. Za chwilę salutuje przede mną konduktor. - Bilet proszę do kontroli. Kartonik znika w ręcznym kasowniku.
Siadam na ławeczce, a konduktor zaprasza do biblioteki.
Na półkach podręcznik towarowego, blokowego i płozowego.
Ale prawdziwe cymesy zaczną się na następnym przystanku.
Przystanek drugi: Dokumenty
Schody, izba na piętrze. Wąski korytarz na kształt wagonu.
Salutują Jakub Kazubek i Paweł Sobczyński.
"Do 3 oddziału Drogowego Polskich Kolei Państwowych w Lublinie. Ja niżej podpisany Zieliński Jan zamieszkały w Lubartowie przy stacji kolejowej proszę Oddział Drogowy o przyjęcie mi dwie krów na pastwisko. Krowy moje zobowiązuję się paść. Należność jaka będzie wymierzona zobowiązuję się wpłacić do kasy stacyjnej w Lubartowie. Lubartów, dnia 2 maja 1937 roku”.
"Do Oddziału Drogowego w Lublinie. Odcinek donosi że 26.XI.45 r żołnierze Radzieccy z poc. N 1175 transport 65182 poczta polowa Nr 71314 zabrali 8 (osiem) sztuk podkładów nowych dębowych, które zostały złożone na stacji Lubartów przez Nadleśnictwo Państwowe. Nadmienia się, że podkłady zostały przyjęte ilościowo pod nadzór. Dz. 18 (-) Nr 7/4, Lubartów. dn.27.XI.1945”.
- A czy pan wie, że szaber oznacza nie tylko plądrowanie i kradzież, ale to także dawna nazwa tłucznia kolejowego, czyli kamieni wysypywanych na tor? - mówi z powagą Jacek Mazurek.
Przystanek trzeci: Krótka historia
Konduktor daje znak do odjazdu.
Miniaturowa kolejka rusza po torach.
Słychać stukot kół po szynach.
To ulubione miejsce dzieciaków z całej Lubelszczyzny.
- Gdyby nie tabliczka, że dotknięcie grozi śmiercią, rozkręciliby pociąg na części - śmieje się Jakub Kazubek.
Wagoniki stukocą coraz szybciej. W jego rytmie Mazurek wykłada krótki kurs kolei.
- 600 lat p.n.e. w Mezopotamii i Grecji żłobiono w kamiennych drogach rowki na koła pojazdów. Tak powstały tory koleinowe. Od kolein pochodzi słowo kolej. Grecy wykorzystali tory koleinowe przy budowie ruchomej sceny teatralnej. W Europie w XV wieku na terenie hut i kopalń używano żłobkowanych szyn drewnianych, po których toczyły się wózki ciągnięte przez zwierzęta lub ludzi. Tor drewniany niszczył się bardzo szybko, więc zaczęto obijać szyny blachą. W 1767 r. angielski hutnik Richard Reynolds wprowadził szyny z lanego żelaza. Konstruktorem pierwszego parowozu przeznaczonego dla kolei żelaznych był Anglik Trevithick. Jego parowóz z 1804 roku mógł z szybkością 8 km/h ciągnąć wagony z ładunkiem o masie 10 ton...
Przystanek czwarty: opancerzony telefon
W kolejnej izbie zabytkowe aparaty telefoniczne, w tym jeden telefon opancerzony z kopalni, zdolny znieść upadek z pierwszego piętra. Działa do dziś.
Dalej fantastyczna kolekcja mundurów i mównica z sali Podstawowej Organizacji Partyjnej huty szkła w Lubartowie. Tu za chwilę zacznie się prawdziwy teatr.
Jakub Kazubek bierze do ręki Lenina, a Paweł Sobczyński drugiego wodza socjalizmu. Stają za mównicą. Kawałek PRL-u; jak żywy.
W kolejnym zakątku alarm na spłonkę. Zapinano ją na torach, gdy zawiodły semafory. W momencie najazdu lokomotywy rozlegał się potężny huk.
Przystanek piąty: Drezyna
Peron.
Na bocznym torze drezyna.
- Ponieważ ani jedna nie zachowała się w całości, zrobiliśmy ją od nowa. Wykorzystując podwozie drezyny napędzanej silnikiem motocyklowym - tłumaczy Mazurek.
Drezyna z Lubartowa jeździ na pokazach i zawodach. Do jej napędu trzeba dwóch silnych chłopów.
Pojedziemy?
- Nie ma rozkazu. Tylko na pokazie - rzuca krótko Mazurek.
Po chwili dostaję zgodę na 5 metrów. Warunkowo.
Łapię za wajchę.
Duszę z całej siły.
Jakby koła przyspawało do torów. Łańcuch drgnął. Na 3 metrze osiągam prędkość 2 km/godz.
Przystanek ostatni: Posterunek ruchu
W nieczynnym budynku Mazurek zgromadził urządzenia starej nastawni.
- Wyrzucali ją z likwidowanego Technikum Kolejowego. Waży ze 400 kg. Przywiozłem traktorem - z dumą pokazuje nastawnicę.
Jeszcze jeden przedmiot, który ocalił od zapomnienia. Razem z kolegami z "Izby Tradycji Kolejowej P.K.P. Stacja Lubartów”. W sumie 22 zapaleńców. W tym 18 czynnych zawodowo kolejarzy.
Ich największym osiągnięciem, poza prowadzeniem jedynego na Lubelszczyźnie muzeum kolei, jest uruchomienie pociągu turystycznego z Lublina do Łukowa.
- Raz w roku, zawsze w ostatnią niedzielę sierpnia, zapraszamy w podróż nieco zapomnianą linią. W podróż dla rozrywki, zabawy, a także dla wspomnień - mówi z zadumą Mazurek.
Po skończeniu studiów będzie pracował na kolei.
Może nawet się ożeni.
Ale pod jednym warunkiem: - Zaproszę narzeczoną do mojego muzeum. Tu w Lubartowie. Spodoba się, zaakceptuje, będzie moją żoną - dodaje z uśmiechem.
Wtedy w podróż poślubną pojadą zapomnianą linią do Łukowa...